Wpis z mikrobloga

Cześć Mirki!
Ostatnio postanowiłem wrócić do pisania o emigracji, mam nadzieję, że komuś rozważającemu wyjazd pomogę :)
Zwłaszcza, że jest to duża grupa osób sądząc po słowach cyt. " Około 4 mln Polaków rozważa emigrację za pracą na Zachód, a blisko 1,5 mln jest na to gotowych - wskazuje najnowszy, ogłoszony we wtorek raport firmy Work Service pt. "Migracje zarobkowe Polaków"."

Postaram się pisać nie tylko o suchych faktach, które można względnie łatwo znaleźć w internecie, a również o wewnętrznych odczuciach towarzyszących wyjazdowi.
Myślę, że przez to ktoś chętny do wyjazdu będzie w stanie się lepiej przygotować na to co czeka emigranta.

Tak więc jak już wspomniałem jestem w trakcie mojej 3 emigracji, tym razem nie jest ona określona ramami czasowymi. Wróciłem z Niemiec do Polski na koniec listopada 2015, z myślą spędzeniu spokojnie grudnia razem z rodziną, odwiedzając dalszą rodzinę i pomagając przy świętach. Z racji braku obowiązków na początku stycznia wpadłem w odwiedziny do Berlina, stamtąd do Londynu w odwiedziny a po tygodniu zjechałem docelowo już do Brukseli. Myślałem, że zacznę poszukiwania pracy itd. jednak spotkała mnie niespodzianka, mianowicie informacja z uniwersytetu, że na początku lutego przewidują termin obron(szanowny profesor zgubił mój egzamin=nie miałem zaliczenia przedmiotu=nie broniłem się tak jak powinienem, zresztą myślę, że wiecie jaki bałagan na uczelniach panuje...) tak więc wziąłem się do nauki, tydzień w Polsce znowu i dopiero od początku lutego aktywnie działałem w Belgii już jako inżynier, chociaż dyplomu nadal nie odebrałem to pewien etap został zamknięty.

W Belgii miałem po raz pierwszy coś więcej niż tylko oszczędności i hostel na start więc było łatwiej. Przyjechałem do mojego różowego będącego Au-Pair (jak jakiegoś różowego interesuje temat to też mogę opisać co i jak), tak więc na początku nocowałem razem z nią u hostów ucząc się i szukając pokoju na wynajem następnie w Lutym się wprowadziliśmy na pokój razem. Z drugiej strony Belgia jest o tyle trudniejsza, że nie znam ani holenderskiego ani francuskiego. Bruksela niby jest dwujęzyczna ale tak 90% to francuski, 10% to holenderski. Ciężko na początku przyzwyczaić się do bycia w kraju gdzie nie wiesz co jest napisane w gazetach, co jest w reklamach, albo po prostu co mówią ludzie dookoła. Jak się potem okazało, był to dopiero początek problemów z tutejszymi językami...
Ale o tym następnym razem!

Pozwolę sobie użyć wcześniejszych tagów #skzuk #skzdeu oraz #emigracja
Wołam zainteresowanych po ostatnim wpisie :)
@Chael @elcor @robert919 @zdechly_jez
Trochę wstępu musiałem dopisać jeszcze aby historia miała ręce i nogi.
  • 2
Z drugiej strony Belgia jest o tyle trudniejsza, że nie znam ani holenderskiego ani francuskiego. Bruksela niby jest dwujęzyczna ale tak 90% to francuski, 10% to holenderski. Ciężko na początku przyzwyczaić się do bycia w kraju gdzie nie wiesz co jest napisane w gazetach, co jest w reklamach, albo po prostu co mówią ludzie dookoła. Jak się potem okazało, był to dopiero początek problemów z tutejszymi językami...

Ale o tym następnym razem!