Sobota, 07.05.2016. Zaczęło się nieciekawie. Kto wie ten wie i niech tak zostanie, a ja zapiszę się na jakiś kurs prania mózgu. Potem specyficzne zwiedzanie Torunia. Kiedy już myślisz, że jesteś daleko za miastem i nic już nie ma, to właśnie się mylisz. Bo jest! Castorama. U nas takich nie ma! Warto było zwiedzić.
Na rynku w Toruniu byliśmy chwilę. Przy pomniku małe zamieszanie, więc tylko foteczka i poszliśmy szukać jadłodajni. Potem bardzo sympatyczna droga do Czernikowa - ubita leśna ścieżka rowerowa, kończąca się gościną u @kocurkolandia i Jego rodziny. Polecam ten styl życia: otworzyć swój dom dla 14 obcych ludzi, wykąpać ich (pozdro dla cioci Agaty), wyprać im ciuchy i robić to wszystko z uśmiechem na twarzy. Wieczorem oblężenie i złupienie Polo Marketu i w końcu ognisko :) Nie wiem jak grupka przy huśtawce, ale u nas przy ogniu było ciepło aż do samego końca.
Na drugi dzień teoretycznie planowana była trasa do Golubia-Dobrzynia, ale że ekipa była już tam w sobotę, to na tapetę poszła trasa na tamę we Włocławku. Tak szybko to jeszcze nie jechałam. Na trasie z całą grupą (jakieś 40km) miałam średnią 25-26km/h (。◕‿‿◕。) Luzacki prom na Wiśle pierwszorzędną atrakcją, a #wmordewind zaraz za Ciechocinkiem poskutkował tym, że odłączyliśmy się z @jak_to_mozliwe i dalej pojechaliśmy swoją drogą ( @kocurkolandia i @metaxy - dzięki za umożliwienie odpoczynku na kole na ostatnich kilometrach z Wami). "Swoja droga" dalej była z #wmordewind bo jak inaczej skorą w tę samą stronę, tylko nie tym brzegiem Wisły ;) Dmuchało aż do Lipna, gdzie na stacji dożylnie przyjęliśmy kawę bez mleka, ale za to z cukrem. Od Lipna pełen relaks i na tym odcinku średnia ok 28km/h, co dało na całości jakieś 22km/h - super (ʘ‿ʘ) Wpadł nawet jakiś QOM :) Dokręcilibyśmy do 100km gdyby nie to że w Czernikowie czekał @skwarek2, który nie mogąc pojechać z nami zapewne już trochę przymierał z nudów.
Dziękuję wszystkim za spotkanie, z kim się udało pogadać to fajnie, a z kim trochę mniej to może jeszcze będzie okazja :)
@kocurkolandia i @metaxy - dzięki za umożliwienie odpoczynku na kole na ostatnich kilometrach z Wami
@Ilana: Heh, bo na tym polega jazda w grupie jak akurat się nie ścigamy. Trzeba czekać na wszystkich i wszystkim pomagać. Na górkach to już inna bajka. Tam każdy swoim tempem i kto chce to ciśnie w opór.
@jak_to_mozliwe: Jak teraz nie masz stopki, musisz nauczyć się opierać rower na kasku ;) @Ilana też może zacząć ćwiczyć, skoro ma mieć nowy... ( ͡º͜ʖ͡º)
@Ilana: Takiego poruszenia u nas w domu nie było od dawna, babcia mówiła, że jej koleżaneczki aż powychodziły przed płot obserwować co się dzieje, a potem do niej z pytaniem "co się tu stanęło?", haha :D
W niedzielę poleciłbym wam inną trasę od Lipna, gdybym znał wasze zamiary, 10-tką trochę średnio jechać, tym bardziej, że jest tam w pobliżu spoko wąska, dość kręta i ładna droga z pięknym (nowym) asfaltem.
@kocurkolandia: Swoich zamiarów nie znaliśmy nawet my! A od Lipna to już był sprint do domu, bo skwara czekał. Jakbyśmy byli wolni jak ptak, to chwycilibyśmy bagaże (już wtedy w sakwach) z Czernikowa i pognali do Torunia - tak nam się dobrze jechało ;)
Weekend w Toruniu na #rowerparty z:
@kocurkolandia - Czernikowo - Główny Organizator
@impa - Śrem (już wiem gdzie jest Śrem! jakieś 204km od Czernikowa (✌ ゚ ∀ ゚)☞ )
Agata @nic_na_sile @sensei_RRicco @sta - Poznań
@cree @Cymerek @kiwacz @metaxy @regyam @Wilier - Kraków
@skwarek2 @jak_to_mozliwe i ja - Trójmiasto
Sobota, 07.05.2016. Zaczęło się nieciekawie. Kto wie ten wie i niech tak zostanie, a ja zapiszę się na jakiś kurs prania mózgu.
Potem specyficzne zwiedzanie Torunia. Kiedy już myślisz, że jesteś daleko za miastem i nic już nie ma, to właśnie się mylisz. Bo jest! Castorama. U nas takich nie ma! Warto było zwiedzić.
Na rynku w Toruniu byliśmy chwilę. Przy pomniku małe zamieszanie, więc tylko foteczka i poszliśmy szukać jadłodajni. Potem bardzo sympatyczna droga do Czernikowa - ubita leśna ścieżka rowerowa, kończąca się gościną u @kocurkolandia i Jego rodziny. Polecam ten styl życia: otworzyć swój dom dla 14 obcych ludzi, wykąpać ich (pozdro dla cioci Agaty), wyprać im ciuchy i robić to wszystko z uśmiechem na twarzy. Wieczorem oblężenie i złupienie Polo Marketu i w końcu ognisko :) Nie wiem jak grupka przy huśtawce, ale u nas przy ogniu było ciepło aż do samego końca.
Na drugi dzień teoretycznie planowana była trasa do Golubia-Dobrzynia, ale że ekipa była już tam w sobotę, to na tapetę poszła trasa na tamę we Włocławku. Tak szybko to jeszcze nie jechałam. Na trasie z całą grupą (jakieś 40km) miałam średnią 25-26km/h (。◕‿‿◕。) Luzacki prom na Wiśle pierwszorzędną atrakcją, a #wmordewind zaraz za Ciechocinkiem poskutkował tym, że odłączyliśmy się z @jak_to_mozliwe i dalej pojechaliśmy swoją drogą ( @kocurkolandia i @metaxy - dzięki za umożliwienie odpoczynku na kole na ostatnich kilometrach z Wami). "Swoja droga" dalej była z #wmordewind bo jak inaczej skorą w tę samą stronę, tylko nie tym brzegiem Wisły ;) Dmuchało aż do Lipna, gdzie na stacji dożylnie przyjęliśmy kawę bez mleka, ale za to z cukrem. Od Lipna pełen relaks i na tym odcinku średnia ok 28km/h, co dało na całości jakieś 22km/h - super (ʘ‿ʘ) Wpadł nawet jakiś QOM :) Dokręcilibyśmy do 100km gdyby nie to że w Czernikowie czekał @skwarek2, który nie mogąc pojechać z nami zapewne już trochę przymierał z nudów.
Dziękuję wszystkim za spotkanie, z kim się udało pogadać to fajnie, a z kim trochę mniej to może jeszcze będzie okazja :)
#rowerowyrownik #rowerowetrojmiasto
Komentarz usunięty przez autora Wpisu
@Ilana: Heh, bo na tym polega jazda w grupie jak akurat się nie ścigamy. Trzeba czekać na wszystkich i wszystkim pomagać. Na górkach to już inna bajka. Tam każdy swoim tempem i kto chce to ciśnie w opór.
W niedzielę poleciłbym wam inną trasę od Lipna, gdybym znał wasze zamiary, 10-tką trochę średnio jechać, tym bardziej, że jest tam w pobliżu spoko wąska, dość kręta i ładna droga z pięknym (nowym) asfaltem.
Pomagać
@kocurkolandia: Haha, małe ciało, wielki duch. I łydy! ;)
@kocurkolandia: @Mortal84: Zobaczymy co i jak, bo coś lżejszego przyda się
@kocurkolandia: Swoich zamiarów nie znaliśmy nawet my! A od Lipna to już był sprint do domu, bo skwara czekał. Jakbyśmy byli wolni jak ptak, to chwycilibyśmy bagaże (już wtedy w sakwach) z Czernikowa i pognali do Torunia - tak nam się dobrze jechało ;)