Wpis z mikrobloga

Co mój kot to nawet nie...

TL;DR na końcu.

Mój kot jest naprawdę istotą o małym rozumie,za to o wielkim szczęściu. Przygarnęliśmy go jak miał miesiąc.Dokładnie 31.10.2012. Od początku wydawał się sprawiać wrażenie jakby trochę rzeczywistość go przerastała, czasem miał problem z wskoczeniem na łózko, czasem z poprawnym wylądowaniem. Jednak jak powszechnie wiadomo, koty są dosyć wrednymi istotami. Nie inaczej jest właśnie z luckiem (miał się zwać lucyfer bo troszkę nawet go przypomina ale coś nie wyszło) Jego największą pasją jest ciągłe wymyślanie zagrożeń dla siebie. Przez te pół roku, które spędził pod naszym dachem zdążył zaklinować się w uchylonym lufciku, na szczęście nie udało mu się nic zrobić,gdyż usłyszałem miauczenie z 2 końca domu,spalić sobie wąsy kiedy postanowił powąchać ogień (?!),lub podczas samotnej zabawy zawiązać sobie sznurek w okół szyi i zawiesić się na drzwiach, jednak w żaden z tych sposobów nie udało mu się zabić. Ciekawiej zaczęło się robić ok. miesiąc temu gdy przyszedł czas pozbawić go męskości. Sama operacja przebiegła bez żadnych komplikacji, jednak okazało się, że kot zamiast wybudzać się z narkozy,chodził przez cały dzień coraz bardziej naćpany,zaczął sikać pod siebie,w końcu zemdlał. Wylądował na 2 dni na kocim ostrym dyżurze gdzie trzeba go było zawieść w nocy taksówką na drugi koniec miasta. Okazało się, ze jest uczulony na składnik narkozy,bądź ma coś nie tak z nerkami. Po powrocie do domu, nie długo trzeba było czekać na kolejne przygody z luckiem w roli głównej. Podczas rutynowego siedzenia na balkonie,stwierdził, że czuje zew natury i przegryzł siatkę po czym uciekł. Jako, ze mieszkam na sporym osiedlu, wywiesiliśmy ogłoszenia gdzie tylko się dało,chodziliśmy codziennie go szukać, jednak z marnym skutkiem. Pogodziliśmy się już z tym, że więcej tego głupka nie zobaczymy. Ale się pomyliliśmy. Po 15 dniach wrócił kot marnotrawny,wycieńczony,odwodniony,pół kilo lżejszy.Strasznie słaby ale dalej żywy. Poszliśmy do weterynarza,który nie dowierzał,że przeżył tyle czasu poza domem,dostał kilka zastrzyków,ogólnie nie było źle. Ale czy oto doszliśmy do końca jego przygód? Nie...Dziś,niespełna 24h po powrocie z tej przedłużającej się wycieczki,znów zemdlał. Zawieźliśmy go znów na drugi koniec miasta. W brzuchu,jelitach zalega mu COŚ. czy to kawałki jakiegoś jedzenia,czy np. kamyki ciężko określić. Na razie leży pod kroplówką i czeka na decyzje, czy będzie operowany czy też nie.

A to wszystko w zaledwie pół roku. Jak się rozwinie ta opowieść-zobaczymy.

TL;DR mój kot stara się uniknąć przeznaczenia. w pół roku stracił już 6 żyć.

#kot #koty #kociehistorie #coolstory
  • 4
@bylu: kot koleżanki rządził na dzielni przez całe swoje życie., wracał obity, podrapany, ale teren był jego. W końcu postanowili go wykastrować, po operacji przez tydzień był obrażony, nie chciał jeść, aż w końcu postanowił wypierniczyć w świat i tyle go było. Kot stracony w 2 tygodnie od kastracji.
@gram_w_mahjonga: ile koty mają żyć? nie wiem kiedy mam go zamknąć w pokoju i nie wypuszczać

@Napleton: Właśnie koty kastrowane, są bardziej tępione przez inne,dlatego też dziwne, że wrócił po takim czasie bez obrażeń (zewnętrznych)
@bylu: 9 żyć mają, myślę, że teraz doceni uroki leniuchowania wykastrowanego kota po przeżyciach. No! może nie tak szybko, wciąż jest młodziutki. Zapewnij mu dzienną dawkę zabawy a za dwa lata kot nieco utyje i jego główną rozrywką będzie 20 godzin snu w ciągu doby:)