Wpis z mikrobloga

Z racji iż przez ostatni (długi) okres czasu niesamowicie fascynuje się muzyką ambient i jej pochodnymi i podczas słuchania jednej z moich ulubionych płyt Carbon based Lifeforms naszła mnie pewna rozkmina. Zacząłem się zastanawiać jak to się stało, że zacząłem się pasjonować tego rodzaju muzyką, od czego się zaczęła moja przygoda z tymi dźwiękami. Próbowałem sobie przypomnieć jaki był mój pierwszy utwór który zwrócił moją uwagę na ten styl muzyczny.

Poszperałem w swoich niemałych zbiorach i w czeluściach dawno nie odsłuchiwanych albumów odkryłem utwór/album od którego się w zasadzie zaczęło a o którym zupełnie zapomniałem. Od razu przypomniałem sobie czasy kiedy nie było w domu internetu a muzykę pożyczało się od znajomych na taśmach/kasetach magnetofonowych i odsłuchiwało się je w wieży ze zmieniarką na 5 CD rodziców lub czerwonym, dwukasetowym jamniku marki Sanyo, zawsze leżącym na łóżku z racji, że jak i dziś również i wtedy również z muzyką zasypiałem na co dzień.

Są ludzie którzy słuchają muzyki ot tak, mimochodem, zazwyczaj słuchają jakiegoś popu który leci w radiu i tak naprawdę nie przywiązują wielkiej wagi do tego co tak naprawdę leci w tym radiu, głównym celem jest to by tylko coś sobie w tle leciało, są to ludzie którzy nie mają wielkiego wymagania jeśli chodzi o jakość muzyki i nie twierdzę że jest w tym coś złego. Są też ludzie (jakiś czas nie mogłem tego zrozumieć) którzy w ogóle nie lubią muzyki i w ogóle jej nie słuchają ale to jest chyba mniejszość.

No i jest też ta grupa do której należę ja. Grupa odbiorców którzy muzyką żyją, ludzie którzy chłoną swoje ulubione dźwięki całym sobą, ludzie którzy analizują każdy dźwięk w danym utworze i nierzadko ich ukochana muzyka wywołuje gęsią skórkę i bardzo głębokie odczucia oraz emocje. Ludzie wrażliwi, można by nawet napisać nadwrażliwi którzy nad muzyką się zawieszają, zamyślają i jest ona swojego rodzaju prowodyrem do przemyśleń i wspomnień.

Wracając do tego pierwszego utworu o którym pisałem wcześniej, poznałem go zupełnie przypadkowo pożyczając od pewnej znajomej taśmę magnetofonową, która miała na sobie napisane tylko jedno słowo, słowo "dziwne"

Dokładnie nie pamiętam wszystkiego co było na tej taśmie nagrane ale spośród wszystkich utworów które się na niej znajdowały, gdzieś w środku był ten jeden utwór, utwór który wrzucam poniżej, utwór który każdym swoim dźwiękiem, użytymi w nim instrumentami i melodią wywołał u mnie gęsią skórkę i fascynację i robi to do dziś.
Po chyba milionowym przesłuchaniu go na loopie, musiałem mieć coś więcej i tak zaczęły się moje pierwsze poszukiwania muzyki w kafejkach internetowych (gimby nie znajo)

Dzielę się nim z wami z nadzieją że znajdzie się przynajmniej jedna osoba z podobnym podejściem do muzyki jak ja, ktoś komu przypadnie do gustu.

Behold:

Raison D'être - The Verge Of Somnolence.

Jeśli komuś się spodoba to mogę podzielić się innymi nazwami projektów muzycznych i artystów które stawiam na tej samej półce.

#rozkminanamarina #muzyka #darkambient #wspomnieniamuzyczne #namarincontent #ambient #muzykanamarina
Namarin - Z racji iż przez ostatni (długi) okres czasu niesamowicie fascynuje się muz...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach