Wpis z mikrobloga

TL;DR


Dziś #rozowaszefowa poddała się i poszła zarezerwować dla siebie salę konferencyjną, żeby ... nikt nie wie co robić, bo ona tak naprawdę nic nie robi, oprócz pisania na Skype ze znajomymi (chyba).

Biedna jest załamana po tym, jak oddała swoje biuro i została umieszczona ze swoimi minionami w jednym pomieszczeniu mimo, że tak zażarcie NIE walczyła. Jej jedyną reakcją na "Z przykrością muszę Cię poinformować, że zostaniecie przeniesieni do innego biura" było "Ojeeeej...noo dobra" (słyszeliśmy przez drzwi, jak rozmawia z kolesiem z zarządu). A teraz wielkie zdziwienie, że w Naszych oczach straciła jakiekolwiek resztki szacunku. Dała sobie i Nam odebrać biuro, 5 osobom, żeby na jej miejsce mogły przyjść 3 (w tym Dyrektor ma własne pomieszczenie/biuro).

Nie dość, że się z tym kryła przez 3 tygodnie, bo jej pewnie wstyd było, to jeszcze marudzi, że jej tu źle.
Raz, że zimno, raz, że ciepło, raz, że żule się przez okno patrzą i się boi otwierać okno (taka dzielnica, serio) innym razem, że rozmawiamy między sobą, że telefony dzwonią i w ogóle głośno, że ma daleko do kuchni, łazienki, drukarki... Nie zdaje sobie sprawy z tego, że wszyscy się borykamy z tymi samymi rzeczami na co dzień. Kiedy miała swoje własne biuro, siedziała tam zamknięta jak w szklanej kuli i miała wyebane na Nas. A teraz wielkie zdziwienie, że tak życie w korpo wygląda poza szklaną kulą.

W ramach zemsty za oddanie biura, ziomki z działu żrą sałatki śledziowe w biurze, albo jakieś bigosy, czy makarony, żeby zasmrodzić jej powietrze (no i też reszcie z działu).

Jeszcze niech jej miejsce parkingowe odbiorą to się pewnie pochlasta.
( )
#zakupowiec #korposwiat #pracbaza

  • 7