Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Murki, pomocy :(
Nie wiem dlaczego to piszę, chyba potrzebuję się wygadać, ale tak szczerze. Jeśli byliście w podobnej sytuacji, bardzo proszę o pomoc.

Jakiś czas temu temu poznałam #niebieskipasek na imprezie u znajomych. Znajomość rozwinęła się dosyć szybko, wspólnie spędzany czas, było super, w pewnym momencie doszło do tego że spotykaliśmy się codziennie (studia w jednym mieście). Oczywiście nie może być za różowo - on nadal miał w głowie swoją byłą dziewczynę, która zerwała z nim po kilku latach, przed ich oświadczynami (nie wiedziała o nich). Na początku było dobrze, choć on mówił że jeszcze nie może się ze mną związać, dopóki nie zapomni o niej na 100%. Czas mijał, my spotykaliśmy się dalej, ale czułam że coś nie gra. Wszystko działo się potajemnie, wiedzieli o nas tylko wspólni znajomi. Czułam ze nie jestem na pierwszym miejscu i mi to przeszkadzało. Po drodze pojawiło się jeszcze trochę bardzo przykrych spraw o których wolę tu nie pisać, ale w skrócie- bolało mnie to co się działo. Chciałam to skończyć, ale było za późno- zakochałam się. Pierwszy raz w życiu. To był mój pierwszy związek. Pierwszy chłopak. Pierwsze pocałunki. Pierwszy seks. Patrzę na to z perspektywy czasu i sobie myślę "Dlaczego tego nie przerwałam? Dlaczego się na to zgadzałam?". Pominąwszy dużo przykrych spraw- to on zerwał ze mną. Proponował utrzymywanie kontaktu. Na początku naiwnie myślałam, że skoro nie mogę go mieć dla siebie to może zwykła znajomość mnie zadowoli. Nie dałam rady. Ostatecznie to ja zerwałam kontakt, bo to było dla mnie zbyt wiele.

Cała sytuacja strasznie się na mnie odbiła, potrafiłam wychodzić do ludzi a później wracałam do domu i płakałam w poduszkę. Nie spałam w nocy, nie mogłam się na niczym skupić. Właśnie mija rok od naszego rozstania, po zerwaniu kontaktu myślałam że jest coraz lepiej, coraz rzadziej nachodziły mnie #feelsy ale chyba jednak się pomyliłam. Dotarły do mnie wiadomości o jego nowej dziewczynie i wszystko jak krew w piach. Czuję się jakbym wracała do punktu, w którym byłam dokładnie rok temu.

Nie wiem co mam zrobić, nie potrafię sobie z tym poradzić, przez ten czas nie miałam nikogo. Kilka razy spotkałam się z pewnym niebieskim, ale nie potrafiłam się przemóc i powiedziałam mu że z mojej strony może liczyć tylko na przyjaźń, mimo że on wyraźnie chciał czegoś więcej. Nie jestem osobą która chętnie żali się przyjaciołom, jestem raczej zamknięta i trzymam wszystko w środku więc było mi jeszcze ciężej.
Kiedy byłam już w stanie spojrzeć na to z innej perspektywy to stwierdziłam że mimo wszystko nie żałuję tego co się stało, może części sytuacji tak, trochę głupot też zrobiliśmy, ale patrząc na całokształt - nie. To była jedna z najważniejszych lekcji w moim życiu, czegoś się nauczyłam i zebrałam cenne doświadczenie. Teraz nie jestem tego taka pewna, boję się że przez to co było nie będę w stanie zaangażować się w kolejny poważny związek i już nigdy się przed nikim tak nie otworzę. Boję się że czeka mnie to samo, że znów dostanę kopa w tyłek. Nie mam już siły, a naprawdę chcę się od tego uwolnić, przestać o nim myśleć i zacząć żyć na nowo.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 16
@AnonimoweMirkoWyznania: faceci to takie #!$%@? właśnie. Zapominają latami o jakimś ważnym związku, płaczą i płaczą a przy tym bawią się innymi kobietami. Nie znosze tego syndromu zranionego kolesia. Trzymaj się dzielnie ! Trafisz w końcu na takiego który doceni Twoje serduszko.
@Magromo: @Empator: wiem ze kobity tez #!$%@?, ale z moich obserwacji wynika ze faceci dłużej przeżywają rozstania, wspominają, płacza i często ciągnie się to latami. Byłam w takiej sytuacji i zrylo mi to bańkę ()
@AnonimoweMirkoWyznania: Tylko czas, tylko podejście załatwi sprawę. W głowie masz poukładane, więc pewnie niedługo Ci przejdzie i będziesz się cieszyła. Prawie każdy z nas przechodził przez coś podobnego. Mi to za pierwszym razem zajęło chyba z półtora roku, potem znalazłem jeszcze lepszy związek, w którym jestem do teraz.
@kurdwa: no pewnie była bolcem na boku i zryje jej to banie, a on będzie jeszcze tak hulał pewnie parę lat zanim się upora z tym zerwaniem, albo będzie próbował odzyskać, albo i nawet nigdy się nie upora.... Panno, musisz do przodu ruszyć !
Anon: @mersea ty to jesteś jednak jebnięta w głowę. Faceci to #!$%@?? A różowe szmaty które ochoczo wskakują na bolce mimo że mają niebieskiego?
Z dwóch płci to różowe to większe siedlisko #!$%@?. Jak ja nienawidzę syndromu "trzymam jedną gałąź dopóki nie będzie innej opcji"
Facet jak kocha to latami a różowa do następnego bolca....

Weź wyjdź bo czytam takie coś to mnie trafia

To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: sokytsinolop
Anon: Natura tutaj ewidentnie spieprzyła sprawę, bo faceci chcą tylko i wyłącznie waszych dup, wszystkie szajsy, które #!$%@? są wyłącznie po to, żeby dobrać się do waszych gaci, a wy tu takie feelsy macie, współczuję

To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: sokytsinolop
@AnonimoweMirkoWyznania: ej spokojnie spokojnie #!$%@?, nie napisałam ze faceci to #!$%@? a laski to super święte. Mam tu na myśli tylko syndrom kolesia którzy długo cierpi po związku i potem się bawi laskami. TO powszechne zjawisko - podobno laska przeżywa intensywnie na początku, ale potem już sobie radzi, a koleś jak przeżywa związek to czasem nawet i latami. O TO MI CHODZIŁO zatem też często odbija się to na albo niczego