Wpis z mikrobloga

Moja żona dzisiaj była w #urzadpracy w #gliwice (żeby było wiadomo, gdzie pracują takie miłe panie).
Ja zawsze byłem zdania, że jedyna osoba, która znajduje zatrudnienie w urzędzie pracy to pracownik urzędu pracy i chyba mam rację.
Otóż powiedzieli jej, że ma za wysokie kwalifikacje (a teoretycznie im wyższe kwalifikacje tym szersze możliwości - jak widać nie dla PUP). Mało tego - "Dlaczego w ogóle Pani do nas przyszła? Generuje pani nam koszty! Czy gdyby nie ubezpieczenie to przyszłaby pani do nas?". No sorry, ale największe koszty generują te baby, które nic nie robią, tylko siedzą, piją kawę i wykrzykują: "następny! Nazwisko! Nie mamy dla pana propozycji pracy. Następny!". A za taki tekst to ta baba powinna co najmniej dostać po premii. Toż to już nie PRL! Przyszła, bo skończyła jej się umowa i obecnie jest bezrobotna, więc ma do tego święte prawo!
Żeby móc skorzystać z jakiejkolwiek pomocy (w sensie kursów czy dotacji) musi być długotrwale bezrobotna, czyli zarejestrowana powyżej 180 dni. Co ciekawe w regulaminach nic o tym nie ma. Mieliśmy przygotowany wniosek o dotację na rozpoczęcie działalności (konkretny, dosyć innowacyjny na naszym terenie pomysł) - to jej powiedzieli, że ma z nim przyjść za pół roku. Oczywiście zapytani o to dlaczego - kazali jej napisać podanie z uzasadnieniem dlaczego mają przyjąć jej wniosek, pomimo że nie jest długotrwale bezrobotna...

Wszystko, byle tylko nie pozwolić na podjęcie pracy, przecież im więcej bezrobotnych tym bardziej urząd pracy jest potrzebny.
Z tego wygląda, że najcenniejsi dla Urzędu Pracy są ludzie po podstawówce, długotrwale bezrobotni.

#gorzkiezale
  • 6
@MrGreeneye: czyli u Ciebie już wyszli z PRL i rozumieją do czego służy Urząd Pracy.. U nas niestety w tym urzędzie akurat głęboki PRL. Sam pamiętam, jak laaata temu miałem iść na staż z Urzędu Pracy. Pracodawca (jednostka Państwowa) wysłał imienne zapotrzebowanie na konkretną osobę a oni i tak robili pod górkę... Nie wiem, po prostu dziwi mnie takie podejście do sprawy :/
@husky83:

"Dlaczego w ogóle Pani do nas przyszła? Generuje pani nam koszty! Czy gdyby nie ubezpieczenie to przyszłaby pani do nas?".


Oj coś mocno ubarwiona ta opowieść. Rejestrując się w urzędzie pracy dostaje się ankietę do wypełnienia/bądź urzędnik przeprowadza wywiad i tam między innymi pada to pytanie o ubezpieczenie. Pytania są takie same na cały kraj.
@MrGreeneye: Troszkę daleko :)

@Razis: No właśnie problem w tym, że nie ubarwiona... Ankieta była wypełniana wcześniej, to była pierwsza wizyta po ankiecie. A pytania o ubezpieczenie nie było - od razu wysunięty wniosek. Nie pamiętam, chyba na ankiecie coś o ubezpieczeniu było, ale nie jestem pewien.