Aktywne Wpisy
chwilowypaczelok +1353
Test wieku: jeśli to pamiętasz to masz więcej niż 30 lat
Viesti +554
Rozwala mnie ta ostatnia nagonka na RODy – nic a nic nie wygląda na zorganizowaną ustawkę. Na co dzień deweloper to synonim najgorszego zła a tu nagle „oddajmy najlepsze tereny w mieście deweloperom, tylko oni tworzą przestrzeń dodaną w mieście”.
Też zwróćcie uwagę na to, że nie pada w takich tezach słowo sprzedajmy tylko oddajmy, przekażmy itp. Biednych deweloperów z pewnością nie stać na ziemię a oni tam by w czynie
Też zwróćcie uwagę na to, że nie pada w takich tezach słowo sprzedajmy tylko oddajmy, przekażmy itp. Biednych deweloperów z pewnością nie stać na ziemię a oni tam by w czynie
Naszło mnie trochę na wspominki czasów, gdy zamiast liczyć całki i przekształcać automaty skończone spałem w ostatniej ławce na biologii, cichutko (ta, jasne) pochrapując i budząc się tuż przed dzwonkiem. Przypomniałem sobie szczenięce zabawy w ganianego, resoraki które przynosiliśmy z domu, Metal Tazo i Spinnery, które znajdowaliśmy w chipsach kupionych w sklepiku szkolnym z marżą 50%. No właśnie, sklepik. Obiekt kultu po WFie, karmiciel wielu gąb żądnych słodkich cukierasów, drożdżówek i zapiekanek. Te ostatnie, stworzone z przekrojonej poziomo bagietki, sterty pieczarek i tartego sera, polane najtańszym keczupem piekielnie gorące cholery robiły prawdziwą furrorę w szkole. Jadł je każdy - od pierwszoklasistów SP aż po maturzystów. Na tych kosztujących 2zł (później 2,50) pysznościach wychowało się wiele, wiele osób.
Siedząc tak przed komputerem i wspominając stare dzieje napadł mnie głód. Ponieważ ciężko jest podnieść ważące dwie tony, tłuste, owłosione dupsko i pojechać po jedzenie samemu, zdecydowałem że znowu jedzonko przyjedzie do mnie. Wlazłem na pizzaportal i zacząłem przeglądać. Pizza? Jadłem niedawno. Kebab? Nie dzisiaj. Hamborgir? Nie. A może by tak... zapiekankę? Dobry pomysł! Poszukałem, popatrzyłem, znalazłem - Zapiekanki i Pizza Lubię To. Oznaczona Top Takeaway'em, 4/5 gwiazdek, więc musi być dobra. Wybrałem zapiekankę, dla matuli dobrałem sałatkę, wklepałem kod promocyjny i czekałem na wesołego posłańca z pysznościami.
Zacznę może od zapiexa. Wybrałem sobie Krakowską, w której skład wchodzą sos śmietanowy, pieczarki, cebula (w tym czerwona), ser, boczek, szczypiorek (z którego zrezygnowałem), prażona cebulka, majonez, ketchup. Do wyboru były dwa rodzaje pieczywa - białe i razowe (dopłata 1zł), ja zdecydowałem się na zwykłe białe. Koszt 15 zł, jednak ja dobrałem jeszcze oliwki (czarne) i paprykę ostrą (prawdopodobnie jalapeno), oba składniki w cenie 1,50 zł, co po dodaniu bazowej ceny dało 18 złotych polskich. Trochę dużo jak na zapiekankę, ale ciekawość zwyciężyła. Jedzenie dostałem po 35-minutowym oczekiwaniu. Muszę przyznać, że byłem zaskoczony wielkością zapiekanki. Wyciągnijcie rękę przed siebie i zmierzcie odcinek od nadgarstka do łokcia. Taka była ona na długość. A teraz zmierzcie odcinek od końca środkowego palca do środka dłoni. Taka właśnie była na szerokość. Wziąłem gryza. I to był niesamowity błąd.
Zapiekanka była tak pyszna, tak dobra, że momentalnie się w niej zakochałem. Prawdę mówiąc to była najlepsza zapiekanka jaką jadłem w życiu (a jadłem z wielu miejsc, więc porównanie mam). Wszystkie składniki idealnie ze sobą współgrały. Śmietanowy sos dobrze podkreślał smak boczku i pieczarek, a prażona cebulka mile zgrzytała pod zębami. Całość potraktowana majonezem (na czymś cebulka musi się przecież trzymać, nie?) i keczupem. Jedyne do czego mogę się przyczepić to ilość majonezu, czasami był nawet zbyt wyczuwalny i uśmiercał smak pozostałych składników, no i bułka się trochę kruszyła ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale była naprawdę pyszna!
Najukochańsza Z Matek po skosztowaniu sałatki odleciała i aktualnie jestem po rozmowie z NASA, wspólnie z ESA podejmą próbę ściągnięcia matki ponownie na Ziemię ( ͡° ͜ʖ ͡°) A tak już na serio, jeśli chodzi o sałatkę, to matula wybrała Cesara (sałata lodowa, rokieta siewna zwana potocznie rukolą, pierś drobiowa, suszone pomidory, ogórek zielony, grzanki, ser żółty i sos winegret) w cenie 18 złotych. Przyjechała (sałatka, nie matula) w takiej fajnej plastikowej misce (ciężko oszacować wielkość po wyniesieniu śmieci), w szarej torbie wraz z grzankami, sztućcami, serwetkami i (o dziwo) sosem czosnkowym. Pomimo, że w składzie jest winegret, nie uświadczyliśmy go, zastąpił go rzeczony sos czosnkowy. Matuchna Najdroższa nie miała z tym żadnego problemu, wszak spożycie czosnku w naszej rodzinie liczymy w główkach (to pewnie dlatego dalej tfwnogf ( ͡° ͜ʖ ͡°)) Sałatka była ułożona warstwami, na samej górze ser, pod serkiem schował się kurczaczek, pod kurczaczkiem zaczaił się pomidorek suszony wraz z ogóreczkiem, a na samym dnie znaleźliśmy sałatę i rukolę. Całość w smaku była równie dobra, co zapiekanka. Po wymieszaniu składniki były dobrze wyczuwalne i świetnie ze sobą współgrały. Najbardziej podobał mi się smak suszonego pomidorka - smakował faktycznie jak pomidor, a nie jak jakiś flak w kolorze czerwonym. Kurczak był fajnie przyrządzony i w połączeniu z sosem smakował niesamowicie. Nie mogę się przyczepić do niczego poza serem, który podgrzał się od kurczaka i utworzył warstwę gumosera na samej górze, ale nie przeszkadzało to aż tak bardzo w konsumpcji.
Kończąc chciałbym Was gorąco zachęcić do spróbowania jedzenia z Lubię To, nieważne czy będzie to pizza, zapiexy czy sałatka. Użyte składniki świetnie się ze sobą komponują i smakowo wypadają jak najbardziej na plus. Minusem jest cena, która mogłaby być trochę niższa, dlatego polecam skosztować ich specjałów gdy tylko w Wasze rączki wpadnie kod rabatowy do #pizzaportal. Ja na pewno jeszcze nie raz stamtąd zamówię jedzonko.
TL;DR
#kuchnia #lublin
Komentarz usunięty przez autora