Wpis z mikrobloga

O jak skisłem xDD

Poszedłem do chińczyka z wietnamu na prawilny makaron z wołowiną. I tak sobie jem pałeczkami to cudo, aż mi się uszy trzęsą. I nagle, te same uszy dosłyszały śpiew. Chińczyk z wietnamu śpiewał sobie podczas gotowania, i mimo, że był w kuchni, to ja i tak to usłyszałem. To pewnie przez to trząsanie uszami.

W pierwszej chwili miałem ochotę olać, ot jakieś tam chińsko-wietnamskie melodie, zawodzenie, niewiadomoco.

Ale mimo obcej melodii, słowa były polskie.

Tak, chińczyk z wietnamu śpiewał po polsku

CHCIAŁEM BYĆ MARYNARZEM


Chińczyk z wietnamu śpiewał sobie łamaną polszczyzną, do orientalnej melodii, jeden z największych szlagierów Pana Krzysztofa, skarb i dziedzictwo narodowe.


( )

#truestory #coolstory ##!$%@? #krzysztofkrawczyk
  • 12