Wpis z mikrobloga

Mam ostatnio obserwację, że coraz więcej osób rozwiązuje swoje sposoby udając (mam nadzieję) głupa.. Nie szuka rozwiązania, nie wysila się tylko udaje głupa. Na czym to polega?
Mamy licencjata. Albo magistra. Wiem, że to żaden wysiłek dzisiaj zdobyć taki tytuł ale załóżmy, że do jego zdobycia trzeba mieć iq większe od ameby. I mamy problem wynikający z niezbyt jasno sprecyzowanych przepisów. Czy taki delikwent próbuje to zrozumieć, wydedukować albo poszukać dodatkowych informacji? Nie, dzwoni i udając głupa tłumaczy, że nie rozumie albo nie wie co ma zrobić. I wtedy urzędnik czuje się "ważny" bo pomaga obywatelowi, obywatel się nie wysilił specjalnie a wątpliwości są nadal, bo wszystko na gębę

I teraz pytanie.. czy rozwiązywanie problemów na głupa jest wyższą formą inteligencji? Przecież minimalizuje się koszty i wysiłki do rozwiązania problemu i można poświęcić czas na ważniejsze rzeczy.

#kiciochpyta #ankieta

Czy rozwiązywanie problemów na głupa to wyższa forma inteligencji?

  • Tak 28.0% (14)
  • Nie 30.0% (15)
  • Nie odpowiem, bo zdarza mi się tak robić 14.0% (7)
  • Sprawdzam 28.0% (14)

Oddanych głosów: 50

  • 6
@anonim1133: nie aż tak poważna sprawa, żeby siedzieć i analizować.. po prostu masz formularz (dajmy na to pit) gdzie masz objaśnienie w ramce i przywołaną podstawę prawną.. włączasz google i za 20 sekund wiesz co trzeba zrobić. Ale udając matołka załatwiasz to w 5 minut (jak już się dodzwonisz) ale spływa na ciebie majestat i wiedza urzędnika, więc jest ok
Edit: a i tak urzędnik może się mylić lub po prostu