Wpis z mikrobloga

Problemem Belgii nie jest wbrew pozorom kultura muzułmańska. Gdyby tak faktycznie było, to Belgowie wspominaliby pierwszą falę imigrantów z Afryki Północnej i krajów arabskich z mieszaniną strachu i obrzydzenia, a każde następne pokolenie powinno być, dzięki zbawieniemu wpływowi kultury zachodniej, trochę bardziej "cywilizowane"

Jednak w rzeczywistości jest odwrotnie - pierwsze pokolenie muzułmanów, którzy przyjechali do Belgii w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, by pracować jako niewykwalifikowana siła robocza, nie miało większych problemów z odnalezieniem się w społeczeństwie. Byli muzułmanami wywodzącymi się z kręgu kultury arabskiej, którzy ze względów ekonomicznych przyjechali do Belgii żeby pracować za godziwe pieniądze.
Również Belgowie wspominają tych ludzi zaskakująco dobrze - przybysze chcieli pracować, nie mieli nadmiernie wysokich aspiracji, byli życzliwi i starali się dostosować do swojego nowego państwa.

Sprawy zaczęły przybierać niekorzystne obrót dopiero przy drugim pokoleniu belgijskich muzułmanów. Ci młodzi ludzie mogli skorzystać ze wszystkich dobrodziejstw jakie daje życie w bogatym, wysoko rozwiniętym kraju Europy Zachodniej - mieli obywatelstwo, władali językiem, mieli dostęp do wszystkich szczebli edukacji - słowem ich szanse, przynajmniej na papierze, były takie same jak szanse rodowitych Belgów. Oni woleli jednak pozostać w arabskich gettach.

Co więc poszło nie tak?
Otóż według mnie zabrakło prozaicznego czynnika - potrzeby zdobycia pracy.
Powiedzmy sobie szczerze - nikt z nas nie siedzi nad książkami po nocach ani nie spędza 10 godzin w biurze dla przyjemności. Nie robimy darmowych staży, kursów językowych ani nadgodzin dlatego, że to nasze hobby. Ale mimo to świadomość, że trzeba zapewnić sobie, a być może także rodzinie jakieś materialne podstawy egzystencji, zmusza nas by podnieść tyłek z kanapy i iść do pracy.
Świadomości takiej zabrakło natomiast młodym belgijskim muzułmanom - nagle okazało się, że dzięki belgijskiemu obywatelstwu i rozbudowanej sieci świadczeń socjalnych, mogli oni żyć na podobnym poziomie co ich rodzice, ale bez potrzeby pracy.

To natomiast spowodowało pogłębiający się kryzys tożsamości.
Z jednej strony ludzie ci mieli bardzo mało wspólnego z kulturą belgijską, czy w ogóle europejską. Większość życia spędzali w muzułmańskich dzielnicach, wśród podobnych sobie, ponieważ zasiłki i świadczenia socjalne eliminowały potrzebę podjęcia pracy, a więc nawiązania kontaktu ze "światem zewnętrznym".
Z drugiej strony natomiast, w przeciwieństwie do swoich rodziców, nie mieli już tak silnych fundamentów jeśli chodzi o kulturę arabską - większość z nich nigdy nawet nie widziała Bliskiego Wschodu na oczy, część nie mówiła nawet po arabsku, a cały świat arabski jaki znali, to mały wycinek, w postaci robotniczej dzielnicy na obrzeżach europejskiego miasta.

Doszło więc do niebezpiecznej fuzji elementów kultury muzułmańskiej i europejskiej. Jak już powiedziałem, kontakt z obydwiema tymi kulturami był dla tych ludzi dość powierzchowny, więc czerpali z nich głównie proste, łatwe do zaimplantowania wzorce.

Z jednej strony mieliśmy więc patriarchalizm, religijność, silną potrzebę przynależności, a z drugiej alkohol, narkotyki, kulturę gangów, szeroki dostęp do social media.
To właśnie wśród takich ludzi - młodych, popadających w konflikt z prawem, pozbawionych sensu życia i szukających poczucia przynależności, terroryści upatrują potencjalnych rekrutów.
Doskonałym przykładem są tutaj słowa żony Ibrahima Abdeslama - jednego z zamachowców z Paryża, w wywiadzie dla brytyjskiej gazety Daily Mail
"Cały dzień palił w domu marihuanę, słuchając arabskiego hip-hopu, utrzymując się z zasiłków dla bezrobotnych".
Potencjalny dżihadysta to w dzisiejszy czasach raczej młody gangster, a nie brodaty asceta.

Ciężko więc mówić, że zagrożeniem dla społeczeństw zachodu jest kultura arabska. Zagrożeniem dla zachodu jest coś co nazwałbym kulturą postarabską, czy postmuzułmańską - kultura którą Zachód sam stworzył poprzez system państwowego rozdawnicta, system który sprawiał, że te setki tysięcy młodych ludzi zamiast podjąć pracę, wegetują na marginesie społeczeństwa i zamiast integrować się, zaczynają spoglądać w stronę radykalnych ruchów islamistycznych.
To się tyczy Belgi, Anglii i Niemiec za atakami na WTC stały inne czynniki.
zyd_urojony - Problemem Belgii nie jest wbrew pozorom kultura muzułmańska. Gdyby tak ...

źródło: comment_fB9C1iEXoOnYqlKSaLd3vdjh9kHQydyb.jpg

Pobierz
  • 6
@zyd_urojony: i jeszcze jedno
podklasa którą rzeczywiście byli imigranci, zajmowała najtańsze dzielnice, to jest sprzężenie zwrotne dodatnie, im więcej podklasy obcej kulturowo tym mniej natywnych Belgów co powoduje spadek cen nieruchomości, zawężenie usług do tych potrzebnych imigrantom (obiektywnie rzecz ujmując stojących na niższym poziomie jeśli chodzi o potrzeby cywilizacyjne)
na końcu zostaje meczet, jatka halal i kawiarnia (oczywiście upraszczam ale wystarczy porównać miasteczko w Polsce C z inteligencką dzielnicą metropolii)
co