Wpis z mikrobloga

@enron: Moje koteły są ogólnie głuche jak pień, no chyba że otwieram właśnie puszkę z mokrą karmą albo taki duży pojemnik z chrupkami, wtedy natychmiast biegną, jakby były chowane w jakimś obozie koncentracyjnym dla kotów. Tak samo: kiedy otwieram lodówkę, żeby wyjąć sobie jakiś dżem, masło, czy mleko, to mają zlew kompletny. Ale wystarczy, że celem obiadu przyrządzenia wyjmę jakiś woreczek z surowym mięsem, to natychmiast zjawiają się niczym poltergeist. A