Wpis z mikrobloga

Management średniego szczebla nie rozumie, że praca projektowa, np. programowanie (programowanie składa się wyłącznie z projektowania na dobrą sprawę - produkcję przecież robi kompilator i maszyna wykonująca program) nie jest oraniem pola, czy układaniem glazury, gdzie można dokładnie przewidzieć co ile zajmie, nie ma prawie żadnego ryzyka, że natrafimy na jakieś niespodziewane problemy, a robota *skaluje się liniowo względem osobo-godzin*. Metodyki typu SCRUM obiecują managementowi, że dzięki ich zastosowaniu programowanie stanie się zupełnie jak układanie glazury - będą mieli dokładne estymaty w osobo-godzinach, a zadanie da się przedstawić jako sumę rozłącznych kafelków - "user-stories". Oczywiście to jest bzdura, ale pan dyrektor tego nie rozumie (rzadko rozumie cokolwiek - zwykle tylko przeszkadza w jasnym komunikowaniu wymagań przez klienta, to jego jedyna rola), więc kupuje.
Potem ludzie w pocie czoła klepią spaghetti przy zmieniających się w te i we wte mgławicowych wymaganiach, wyklepią jakąś zapluskwioną betę, którą cudem udaje się 'wypchnąć za drzwi', klient płaci, manager dostaje premię. Rok później co prawda firma traci miliony na utrzymywaniu tego i łataniu bugów, a dodanie jednego pola w formularzu zajmuje 3 dni, bo #!$%@? się submitAction() na 1000 linijek (50% "user stories" wymagało grzebnięcia w niej), ale premia została.

#programowanie #pasta
  • 5
Wow, niby # pasta ale w 100% oddaje rzeczywistość u mnie w firmie. Już miałem nawet pytać czy nie pracujemy w tym samym miejscu...