Wpis z mikrobloga

UWAGA!!!! BOLEK!!!!!

Sorry, żartowałem, to tylko ja, chcę Wam opisać co pod przykrywką z kiszczakowej szafki robi nam z dupy prący do przodu pociąg dobrej zmiany w ramach tzw ustawy o ziemi. Nic ciekawego, tylko zakazy sprzedaży mieszkań, domów, działek. Nie to co stare kwity.

Ostatnio pisałem o tym, że ustawa może objąć, z całym #!$%@?ęciem, większość niezalesionych nieruchomości w Polsce, w tym potężne hale produkcyjne, magazyny, centra handlowe, domy jednorodzinne, działki w miastach itp. Poczytajcie sobie, to nie są moje wymysły, tylko linia orzecznicza polskich sądów.
Wracając do meritum, projekt trafił pod obrady Rady Ministrów, zmian póki co nie przewidziano. Dzisiaj powiemy o tym kto po 1 maja będzie Panem, kogo dobra zmiana czyni przewodnią siłą w narodzie: o rolniku. Na dobry początek ustawa:

Za rolnika indywidualnego uważa się:
1) osobę fizyczną będącą właścicielem, użytkownikiem wieczystym, samoistnym posiadaczem lub dzierżawcą nieruchomości rolnych, których łączna powierzchnia użytków rolnych nie przekracza 300 ha,
2) posiadającą kwalifikacje rolnicze
3) co najmniej od 5 lat zamieszkałą w gminie, na obszarze której jest położona jedna z nieruchomości rolnych wchodzących w skład gospodarstwa rolnego
4) prowadzącą przez ten okres osobiście to gospodarstwo.

Z mocy ustawy rolnikiem nie są wszelkiego rodzaju spółki z o. o., spółki akcyjne, spółdzielni rolne oraz inne osoby prawne i jednostki nie posiadające osobowości prawnej, zarówno te związane z rolnictwem, jak i z nim nie związane.

Ze względu na cholernie obszerną definicję nieruchomości rolnej może to dotyczyć naprawdę dużej ilości poważnych podmiotów. Wystarczy, że jakieś centrum logistyczne warte grube miliony nie ma odrolnionego kawałka ziemi to podlega pod ustawę, więc może je kupić tylko rolnik!

Kolejną poszkodowaną grupą są deweloperzy. Chwała gminom, które plany miejscowe uchwalają, ale jak ktoś chce kupić ziemię np. pod osiedle domków jednorodzinnych pod miastem, to solidnie na tej ustawie się przejedzie.

No i wreszcie rolnicy.

Nie jest rolnikiem rolnik z gospodarstwem o powierzchni minimum 300 ha. Znacie takiego? Nie? Nie szkodzi, to nie ujma. Zaledwie ok. 0,2% gospodarstw spełnia taką cechę. Nie w liczbie, jednak a w jakości siła.

Bowiem te 0,2% gospodarstw skupia w swoim ręku 15% powierzchni wszystkich użytków rolnych. Dla porównania, najpopularniejsze gospodarstwa o pow. do 5 ha (łącznie prawie 70% wszystkich gospodarstw!) skupiają... również 15% użytków.

Zaznaczyć należy, że te największe gospodarstwa w ostatnich latach w dziki sposób się rozwijały. Niestety dane które posiadam, pochodzą ze spisu rolnego w 2010 roku. Później wrzucono je do łącznej kategorii (więcej jak 100 ha). Od 2010 do 2013 liczba gospodarstw o powierzchni powyżej 100 ha zwiększyła się o ponad 10%. Ta tendencja była zapewne kontynuowana.

Dorzucając do tego fakt, że ustawa wyłącza z definicji rolnika również duże (100-300ha) gospodarstwa prowadzone przez spółki i spółdzielnie rolne, spokojnie można przyjąć, że z rynku nieruchomości rolnych zostaną wyłączeni najważniejsi jego uczestnicy! To bowiem nie rolnik z małym 10 ha gospodarstwem masowo skupował ziemię, a właśnie wielkie latyfundia, w których produkcja odbywała się w trybie wysokonakładowym. To oni w największej mierze dyktowali ostatnie wysokie ceny na rynku nieruchomości.

Kwalifikacje rolnicze pominę, ponieważ wystarczy zrobienie szkoły policealnej tudzież studiów podyplomowych – kwestia zdecydowanie do obejścia.

Poważnym problemem jest natomiast kwestia zamieszkania 5 lat w gminie, w której położona jest jedna z „nieruchomości rolnych” wchodzących w skład „gospodarstwa”. To kolejny przejaw tego, że ta ustawa promuje głównie małych rolników z dziada pradziada osiadłych w jednym miejscu. Z życia wiem bowiem, że wielu poważnych rolników (powiedzmy od 50 ha w górę) ma gospodarstwo na wsi i dom w mieście i te kilka kilometrów dojeżdża. Powody są prozaiczne, jak choćby dostęp do szkół itp.

Realia polski powiatowej są jednak takie, że najczęściej siedziba powiatu, małe miasteczko, jest odrębną gminą od okolicznych wsi. W tej sytuacji rolnik, zamieszkały w mieście, w świetle prawa rolnikiem już nie jest. Mimo, że gospodarstwo prowadzi!

Dodatkowo skandaliczne jest określanie „zamieszkania” na podstawie miejsca zameldowania. Każdy prawnik wie, że tych terminów utożsamiać nie wolno, ta ustawa zaś to robi. W konsekwencji, młody rolnik, który np. nie wymeldował się z domu rodziców położonego w sąsiedniej wsi (i innej gminie) jest przez ustawę z rynku wyłączony.

A skoro przy młodych jesteśmy: obecnie trwa program dofinansowania dla młodych rolników na zakup ziemi. Po 1 maja program można będzie zamknąć, bo większość osób nim objęta nie będzie mogła kupić w Polsce ziemi...

W tym tygodniu projekt trafi zapewne do Sejmu. Dobre nowina jest taka, że poza lewactwem odrywanym od koryta w postaci np. Rzecznika Praw Obywatelskich, krytyka zmian pojawia się nawet w propisowskich mediach. Może więc coś się na komisjach ruszy.

Obserwuj tag --------------> #wobronieziemi

#prawo #nieruchomosci #rolnictwo #neuropa #polityka #dobrazmiana
  • 8
  • Odpowiedz
@zirytowana_plaszczka: Aż tak nie będzie. Ustawa tym zwykłym rolnikom to nie blokuje kupna ani za specjalnie nie utrudnia. Tam gdzie obrót ziemią robią tylko tacy rolnicy to robić będą dalej bo dlaczego mieliby nie robić? Chyba, że serio będzie tak, że zakaz sprzedaży nowo nabytej ziemi będzie dotyczył i komorników to wtedy tak, ceny polecą w dół bo nikt rolnikowi nie da kredytu.
  • Odpowiedz
Chyba, że serio będzie tak, że zakaz sprzedaży nowo nabytej ziemi będzie dotyczył i komorników to wtedy tak, ceny polecą w dół bo nikt rolnikowi nie da kredytu.


@Marek_Licyniusz_Krassus: No właśnie ciekawe jak to będzie. Bo w najgorszym przypadku wzięte już kredyty hipoteczne gdzie zabezpieczeniem jest ziemia także podlegałyby ponownej wycenie. Pożyjemy zobaczymy.

EDIT: Poza tym ta ustawa uderza też w osoby które traktują swoją ziemię jako inwestycję w celu np.
  • Odpowiedz
@zirytowana_plaszczka: Już PiS miał pomysł żeby ulżyć rolnikom i chcieli zawiesić na 6 miesięcy spłatę kredytów czy windykację. Teraz może chcą w ten sposób wprowadzić to w życie. Jeżeli tak będzie faktycznie, to mały zostanie dalej mały a duże gospodarstwa za małe i na nas koszt będą powiększać się dalej. Rolnicy mają już w tym wprawę bo aby ominąć limity przy dotacjach, dzielą gospodarstwa między dzieci i zamiast jednego ciągnika mają
  • Odpowiedz