Wpis z mikrobloga

Sytuacja z dziś: jadę autem, z daleka widzę ze 4 młode dziewczyny stojące obok czegoś leżącego. Będąc bliżej widzę, że małolaty stoją przy leżącym człowieku. Szybka decyzja (dodam, że jechałem z żoną i córkami do kina i z czasu mało) światła awaryjne, wychodzę z auta i podchodzę sprawdzić co jest grane. Na miejscu leży mężczyzna na oko lvl ok 70 lat, w ustach fajka. Pytam się co się stało, małolaty: że pan leży i nie umie wstać... Pytam się gościa co jest grane, czy się źle czuje itp. Pomagam mu wstać w tym czasie małolaty odchodzą. Podnoszę dziadka (ile trzeba siły żeby podnieść prawie bezwładne ciało). Facet blady jak ściana, drży, pytam się czy jest chory co się stało, czy pił alkohol. Mówię, żeby wyrzucił tego peta. Oczywiście w tym czasie przewinęło się kilku przechodniów i żadnej reakcji oprócz odwróconej głowy jak żyrafa. Nawet w oknach bloków pojawiły się nagle twarze. Nie można się z facetem dogadać, na pytanie o alkohol mamrocze: "wsześniej..." Nie da się z nim dogadać. Mówię wzywamy karetkę, a on że nie, nie. Pytam się gdzie mieszka? Coś wydukał. Znam ulicę (jakieś 4 km od tego miejsca). Szybka decyzja, albo karetka albo odwóz do domu. Widzę, że dziadkowi zależy na dotarciu do domu. Pakuję Go do samochodu, widzę, że mu ulżyło. Moja żona mówi mi, że chyba widziała go parę godz. wcześniej w pobliżu. Domyślam się, że facet był na niezłej bani i po prostu brakło sił na powrót do domu. W czasie jazdy z ledwością zrozumiałem numer jego domu ale nie czuję za bardzo alko. Podjeżdżam pod dom pomagam mu wysiąść. Facet otwiera drzwi, za drzwiami ktoś się czai. Otwieram bardziej widzę jakąś kobietę i mówię co jest grane. I teraz najlepsze. Pani coś mieli w ustach i jak gdyby nigdy nic mówi z pełnym pyskiem "dziękuję" i zamyka drzwi. Zdążyłem tylko zobaczyć dziadka jak podnosi dłoń w geście podziękowania. Brak słów. Nie ma szans żeby dziadek doszedł te 4 km o własnych siłach. Teraz mamy -5 stopni. Ciekawe czy ktoś by mu pomogł, nie wiem czy dobrze zrobiłem nie wzywając karetki, ale przynajmniej nie gryzie mnie sumienie, że nic nie zrobiłem.

#truestory #rybnik #opinia #alkohol #zdrowie #999
  • 10
  • Odpowiedz
awet w oknach bloków pojawiły się nagle twarze. Nie można się z facetem dogadać, na pytanie o alkohol mamrocze: "wsześniej..." Nie da się z nim dogadać. Mówię wzywamy karetkę, a on że nie, nie. Pytam się gdzie mieszka? Coś wydukał. Znam ulicę (jakieś 4 km od tego miejsca). Szybka decyzja, albo karetka albo odwóz do domu. Widzę, że dziadkowi zależy na dotarciu do domu. Pakuję Go do samochodu, widzę, że mu


@
  • Odpowiedz
@lubielizacosy: Facet miał jakąś saszetkę przewieszoną przez ramię. Na pierwszy rzut oka wyglądał trochę jak menel. Jak dojeżdżaliśmy pod jego dom coś tam szperał ale się nie doszperał. Nie wziąłbym kasy. Słaba ze mnie hiena ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz