Wpis z mikrobloga

Wrzucam dzisiaj coś od siebie pod wpływem pewnego tematu, w którym prawdziwki znowu prześcigają się w doprawianiu rogów Metallice sypiąc przy tym takimi debilizmami, że aż boli.

No #!$%@?, gdzie były jakieś drugoligowe #!$%@? pokroju Overkill czy Testament, kiedy Meta miała na koncie już trzy (jak nie cztery) kamienie milowe dla całego metalu? Gdyby nie Metallica, to większość z tych kapel nawet by za gitary nie chwyciła, bo właśnie tak inspirującą ekipą dla młodych gniewnych byli wtedy Hetfield i spółka. Można nie lubić, można śmiać się z ich dzisiejszej kondycji, można nimi rzygać po usłyszeniu "Enter Sandman" setny raz z rzędu, ale - #!$%@? mać - pewnych zalet i ogromnego wpływu nie można im odmówić. Więksi od Slayera nie byli, ale mniejsi też na pewno nie.

Konia z rzędem temu, kto wskaże mi zespół, który w 1986 (wcześniej tak naprawdę też) w ramach thrashu potrafił przygotować tak kunsztowne kompozycje, niebędące jedynie zlepkiem przypadkowych riffów #!$%@? byle jak i byle gdzie. Wtedy nie było nikogo, kto byłby w stanie przemycić tyle ciekawych patentów, pomysłów i melodii, a jednocześnie połączyć to tak, żeby stworzyć utwór mający ręce i nogi, logiczny początek, rozwinięcie, zakończenie. Ja sam wracam do Metalliki raczej rzadko i miejscami ich twórczość zwyczajnie mnie nudzi, ale potrafię docenić pewne walory tej muzyki.

Niektórych to #!$%@? aż świerzbi, żeby całą wielką czwórkę streścić na chama do nazwisk Reifert-Cutler-Coralles-Allen, w końcu Autopsy to prawie jak thrash, no nie? Może tak byłoby najlepiej, wtedy powstałby jedyny słuszny kanon thrash metalu (a może i metalu w ogóle), stworzony w oparciu o obiektywny, podkreślam OBIEKTYWNY gust.

#metal
I.....e - Wrzucam dzisiaj coś od siebie pod wpływem pewnego tematu, w którym prawdziw...
  • 3
@IlluminateEliminate: Zapomniałeś colego wspomnieć jeszcze o Anthrax i Megadeth. Nie bez powodu nazywa się ich "Wielką Czwórką". Każdy z tych zespołów dał coś od siebie dla metalu. Potem ich drogi rozeszły się diametralnie... Metallica poszła w stronę brzmień bardziej "groovy", Megadeth kombinował z dziwactwami w rodzaju "Cryptic Writings" albo "Risk", Slayer pojechał z "Diabolus in Musica", Anthrax już w ogóle wymyślał głupoty, bo chłopacy sami nie wiedzieli, co chcą robić... Ale