Wpis z mikrobloga

Witajcie drodzy bracia stulejarze. Normalnie w życiu nie napisałbym czegoś takiego jak teraz, ale niedawno mój znajomy (o którym jeszcze napiszę) pokazał mi gdzie Biedronka wyrzuca przeterminowane produkty, wziąłem sobie ze sobą do domu 3 piwa w tajemnicy przed mamełe, właśnie kończę pić drugie i czuję że po prostu muszę się komuś wyżalić nad swoim totalnie przesranym życiem, a to forume to jedyne miejsce gdzie mogę to zrobić.
Mam 20 lat, mieszkam w małym mieście na Podlasiu w obleśnej, syfiastej kamienicy w centrum miasta zamieszkanej przez meneli wraz z mamełe. Tatełe odszedł od nas gdy miałem 2 lata, #!$%@? wie gdzie teraz się znajduje, ostatnio ponoć aresztowali go w Zielonej Górze za próbę pobicia ale to było już dawno, zresztą co mnie ten #!$%@? obchodzi, nie zrobił dla mnie w życiu nic z wyjątkiem spłodzenia mnie, co stało się początkiem serii moich życiowych nieszczęść. Mam 169 cm wzrostu, pedalski, pryszczaty ryj, noszę posklejane taśmą okulary, oczywiście jestem chudy jak szczapa i mam zapadłą szczurzą klatę. Mój penis jest cienki, ma 12,173 cm długości (czy jakoś tak, #!$%@? wie), jajca mam dziwnie małe i owłosione, ciągle śmierdzą jakimś dziwnym fetorem — nie wiem co to, nie da się tego zmyć, zresztą nie szoruję ich specjalnie od kiedy mamełe #!$%@?ła mnie za zbyt duże zużycie wody. Moja mame jest alkoholiczką, na szczęście nie pije aż tyle żeby normalnie funkcjonować, ale i tak nie mamy pieniędzy prawie na nic. O tate już wspominałem. W dodatku totalnie #!$%@? moje życie nadając mi imię Kalasanty. Tak, tak, Kalasanty. Wprawdzie na drugie mam Mateusz i tak się przedstawiam ludziom, ale we wszystkich dokumentach jest napisane jak się naprawdę nazywam, zawsze w końcu to wychodzi na jaw i ludzie mają ze mnie polew co niemiara, zwłaszcza że do zrytego imienia dochodzi nie mniej zryty ryj. Tak więc miałem przechlapane właściwie od urodzenia, w przedszkolu już było normalnie, ale mój stulejarski charakter zaczął się ujawniać w późniejszych klasach podstawówki. Nikt nie chciał się ze mną bawić ani nawet rozmawiać, na przerwach zazwyczaj stałem gdzieś w kącie czy gdzieś, czasem nawet płakałem sobie trochę zwłaszcza że te ohydne bachory nie przestawały mi dokuczać, ciągle we mnie czymś rzucały, wycierały o mnie brudne ręce, biły mnie, krzyczały „KALASANTY” (jak ja nienawidzę tego #!$%@? imienia! ) i ogólnie robiły wszystko żeby uprzykrzyć mi życie W 5. klasie mamełe zaniepokojona moim rozwojem psychointelektualnym zaprowadziła mnie do psychologa, on przepisał mi jakieś pigułki i rzeczywiście, było mi po nich dużo lepiej i to wszystko przestało mi już przeszkadzać, przestałem płakać w szkole mimo iż dalej byłem tyrany bezlitośnie. Niestety, skończyła się podstawówka i doktor zabronił dalszego stosowania tych piguł, bo mogłoby mi się coś poważnie poprzestawiać w mózgu. I tak zdecydowanie nie wszystko jest z nim w porządku. Poszłem do gimnazjum, na początku starałem się tam trochę kozaczyć, żeby nie być pośmiewiskiem — ale to na nic, dużo ludzi znało mnie z podstawówki (byłem tam dość znany) i znowu stałem się popychadłem, tylko że było to jeszcze gorsze niż w podstawówce — dotkliwie mnie bili, kradli jedzenie z plecaka (doszło do tego, że zjadałem je w drodze do szkoły, bo w każdej chwili mogli mi je ukraść), podpalali włosy zapalniczką, rzucali moimi zeszytami, doszło do tego że nosiłem zawsze przy sobie kasę (w miarę możliwości) i fajki żeby uniknąć kolejnego #!$%@?, choć gdy mamełe znalazła fajki (3 razy, potem przestałem nosić) to dostałem #!$%@? nie gorszy niż od Gołębia, lidera grupy znęcających się nade mną, który nie zdał 2 razy i siedział w 1. klasie gima do pełnoletności. Oczywiście nie miałem kumpli ani żadnych znajomych (na początku próbowałem się zakumplować z jednym podobnym przegrańcem z innej klasy, ale zaczął mnie unikać gdy zobaczył jak chłopaki wycierają mną dno błotnistej kałuży) odzywałem się do ludzi niebędących nauczycielami średnio raz na tydzień (nie licząc przypadków gdy kazali mi np. oddać fajki albo wsadzić głowę do sedesu), żadnej dziewczyny nie potrzymałem ani przez chwilę za rękę, raz dostałem #!$%@? nawet gdy się za długo patrzyłem na jedną, która mi się podobała Oczywiście o czymś więcej
niż potrzymanie za rękę też nie było mowy Po szkole rzadko wychodziłem z domu, bałem się tego co mogłem tam spotkać, zazwyczaj oglądałem ciurkiem TV, czytałem jakieś stare książki, które znalazłem w domu (niektóre umiem właściwie na pamięć) albo gazetki reklamowe z hipermarketów, próbowałem się uczyć (co szło mi dość opornie) albo donosiłem coraz to nowsze flaszki z meliny na okoliczne popijawy (mieszkam w dość nieciekawej okolicy), za co dostawałem niewielkie ilości pieniędzy które przeznaczałem na papierosy do rozdawania „kolegom” w gimnazjum :o Po skończeniu gimnazjum musiałem kontynuować swą edukację — p.o.j.e.b.a.n.y psychiatra odradził mame szkołę specjalną, ale zadecydowali, że żeby uniknąć tyrania pójdę do zawodówki (oceny miałem zdecydowanie kiepskie, w 2. klasie prawie nie zdałem z matematyki) w mieście 15 km od mojego, mimo że taka sama była 800 m od domu :o Nikt mnie tam nie znał, ale i tak zaczęło się tyranie — z grubsza to samo co w gimnazjum, nie ma nawet co opisywać :o Przez to wszystko załamałem się całkowicie, próbowałem nawet popełnić samobójstwo — nocą wyszłem na ruchliwą drogę, położyłem się na niej i czekałem aż coś przejedzie, ale okazało się, że wcześniej jakiś jełop owinął się swoim BMW wokół drzewa i ruch skierowano objazdem, dostałem tylko grypy, bo leżałem pół godziny w samej bluzce przy -10 :o No ale zawodówka się skończyła, nadszedł czas egzaminu końcowego — wtedy po raz pierwszy w życiu (nie licząc 1 piwa w 1. klasie gimnazjum, po którym zresztą rzygałem jak kote) piłem alkohol, przed egzaminem chłopaki z klasy pili wódkę żeby się trochę rozluźnić i mnie też trochę dali, oczywiście narąbałem się jak stado Messerschmittów i egzamin murarza koncertowo oblałem, zresztą olałem naukę totalnie i nawet na trzeźwo pewnie bym go nie zdał, znając moją zdolność do s.p.i.e.r.d.o.l.e.n.i.a wszystkiego Wówczas mojej mamełe udało się dostać pracę na pół etatu jako kontroler biletów w autobusach i z oszczędności i pożyczki w Providencie kupiła mi w Biedronce (zazwyczaj tam wszystko kupujemy, nie stać nas na nic lepszego) najtańszy z możliwych komputerów, oczywiście samą jednostkę centralną i monitor musiałem sam sobie dokupić za ostatnie oszczędności — 14" Hyundai za 50 zł, jeszcze tylko najtańsza z możliwych klawiatura i mysz i jedziemy Nie stać nas było na internet (wg mojej mamełe), ale sąsiad — nasterydowany drechol z blacharą u boku zgodził się udostępnić mi za 30 zł miesięcznie 256 kbps netu ze swojego łącza, ubłagałem mame o płacenie za internet twierdząc, że wkrótce pójdę do pracy (nie tak całkiem wkrótce, jak miało się okazać, ale o tym następnym razem) i zaczął się w moim życiu praktycznie nowy rozdział Siedząc w przedpokoju na zdezelowanym krześle (nigdzie indziej na komputer nie było miejsca) zacząłem odkrywać niezbadane czeluście internetu, czytałem każdą stronę na jaką trafiłem, wkrótce odkryłem jak się ściąga porno i zacząłem je ściągać w ilościach możliwie największych, na jakie pozwalało moje powolne łącze i brandzlować się przy nim tak często, jak to możliwe Kupiłem nawet w Lidlu słuchawki za 9 zł, żeby móc słuchać jęków wulgarnych lasseczek posuwanych w tych arcydziełach kinematografii Szukając nowych, ciekawych filmów w necie przypadkiem trafiłem na F23, poczytałem trochę i się wciągnąłem… Zacząłem od pisania głupot na pomarańczowo, miałem kilka projektów (niektóre dość znane), ale jeszcze nigdy nie pisałem o sobie całej prawdy tak jak teraz, ale właśnie piję 3. piwo i jestem coraz bardziej narąbany W necie czułem się całkiem nieźle i pomyślałem sobie, że w sumie mógłbym spróbować coś wyrwać, na pewno są gorsi ode mnie którym się udało a nie można całe życie tasować pod jotpegi i filmy Próbowałem wszystkimi możliwymi sposobami zaniedbując nawet F23, w końcu umówiłem się (wysławszy jej lekko „poprawione” fotki, na których najlepiej wyszedłem) w Białymstoku z jakąś laską o aparycji świni zwisłouchej i krzywymi zębami, ale lepsze to niż nic Pojechałem na spotkanie stopem (nie miałem zbyt dużo pieniędzy, jak zawsze zresztą) spóźniając się lekko, gdy ją ujrzałem odechciało mi się wszystkiego, wyglądała gorzej niż psie g.ó.w.n.o na chodniku, ale pomyślałem sobie, że za późno by się wycofywać i to może być jedyna taka okazja w moim życiu, więc uśmiechnąwszy się ruszyłem w jej stronę. Wtedy wreszcie mnie poznała i… uciekła do najbliższej stojącej taksówki Dostałem niezłego doła i doszło do tego że przenocowałem na białostockim dworcu bo nie chciało mi się wracać do domu i następnego dnia wróciłem schowawszy się na pociągu towarowym, wprawdzie słysząc po powrocie w TV „W Białymstoku taksówkarz brutalnie zgwałcił i zabił 22-letnią dziewczynę” i widząc na ekranie taksówkę do której wsiadła i mocno wypchany czarny worek odczuwałem coś w stylu satysfakcji, ale i tak przyćmiewała ją świadomość, że znowu nawet nie porozmawiał z dziewczyną w realnym świecie Byłem tak zdesperowany, że mógłbym posunąć nawet martwą 75-latkę albo zdechłego psa, ale szczęśliwie na moje rozpaczliwe wołania odpowiedział 48-letni pasywny gej z Myszyńca, któremu najwyraźniej spodobały się moje pryszcze albo stulejarski uśmiech na focie I zaprosił tmnie na wybolcowanie go w kakao. Zgodziłem się (ostatecznie to ja będę go pchał, a on przynajmniej oddycha — nie to co wał z kołdry) i pojechałem kawałek stopem, kawałek PKSem do niego — okazało się, że ma małą imprezkę ze swoimi podtatusiałymi znajomymi o odmiennej orientacji, po krótkim zapoznaniu już penetrowałem jego rów swą mikroknagą, którą specjalnie na tą okazję umyłem. Po obfitym spuście jeszcze pogadaliśmy sobie i okazało się, że bardzo się spodobałem jego koledze Wiesławowi — mocno owłosionemu 55-letniemu panu o twarzy pedofila-sadysty, i bardzo chciałby się ze mną zabawić. Na początku zdecydowanie odmawiałem, jednak dalej w rozmowie wynikło, że pan Wiesław ma jakieś znajomości w pewnym polskim portalu internetowym — gdy okazało się że to o2, powiedziałem że dobrze, zrobię co będzie chciał, ale pod jednym warunkiem — CHCĘ BYĆ MODERATOREM NA F23 (niemalże to wykrzyczałem). Wiesław się zgodził i resztę dnia spędziłem z ustami i odbytem wypełnionymi twardymi buzdyganami gejów z kryzysem wieku średniego (gdy zauważyli mój entuzjazm, nie żałowali sobie ), o poranku następnego dnia jeden z bolcujących mnie homosiów podwiózł mnie do Kolna — czułem się dziwnie, niby bez pardonu w.y.d.y.m.a.n.y w najczulsze miejsca mego ciała, ale jednak jakoś dziwnie dobrze. Wkrótce rozpocząłem swoją karierę jako „moderator forum rozmów kulturalnych o seksie i związkach”, zarzuciłem większość projektów i całą swą życiową energię zużywam na porno, szarpanie bagiety, kasowanie postów na F23 (co wielce mnie dowartościowuje emocjonalnie, nigdy nie czułem się tak dobrze) i bezskuteczne próby poznania dziewczyny, która chociaż nie ucieknie na mój widok (później jeszcze o tym opowiem). Siedzę przed kompem do 23, potem mame mnie wygania, czasami dłużej jak zaśnie narąbana (np. dzisiaj). Ostatnio szukam w necie instrukcji jak zrobić sobie lewą podpinkę do latarni, bo mame mnie o.p.i.e.r.d.a.l.a za to że ciągle siedzę przed kompem i za dużo prądu zużywam, a sąsiad z lewym podpięciem chce za tą wiedzę tajemną 2 tanie wina. No, to by było dzisiaj na tyle… Wypiłem już całe piwo, powoli zaczynam trzeźwieć, już mi trochę lepiej, jak się tak przed wami wygadałem :o — muszę jeszcze tylko posprzątać jakoś te puste puszki, żeby mame nie znalazła, bo awantura i w.p.i.e.r.d.o.l jak w banku.

#pasta
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach