Wpis z mikrobloga

Smutłem bardzo, kiedy czytałem wypowiedzi i obserwowałem reakcje tłumu w tym wpisie nawiązującym do tego obrazka


Oto wybrane wypowiedzi z tego dość burzliwie komentowanego wpisu:

Lepszy wpiernicz wychowawczy niż ciąganie się po policjach, sądach i psychologach Nigdy nie dostałeś od ojca, gdy zasłużyłeś? Jak ja teraz widzę, te piz!dy zwane synkami, co skaczą w sklepie matce na głowę to nawet mi ich nie żal. Sam są sobie winne. I nikt tu nie pisze o znęcaniu się.


399 plusów

ja dostalem za gowniaka #!$%@? od ojca czy mamy nie raz, do dzisiaj pamietam za co, dzisiaj tez wiem, ze mieli racje.

Zeby bylo jasne: nie zgadzam sie na bicie za byle co, nie zgadzam sie na znecanie. Ale w druga strone to tez nie dziala - sa dwie drogi: albo duuuzo rozmawiac z dzieckiem, albo od czasu do czasu sprzedac klapsa.


30 plusów

Nie wiemy co dziecko zrobiło. Jeżeli coś poważnego to ojciec miał rację, że mu #!$%@?ł. Sam mojego brata wujecznego ( teraz mającego już 10 lat) musiałem dwa razy do pionu ustawić bo nie dało się z nim wytrzymać.

Kiedyś został u nas pod opieką i nieżyjąca już Babcia nie chciała mu oddać piłki bo rzucał nią i robił ogólny burdel. A ten ( nie pamiętam 3-4 lata miał wtedy?) podszedł i jej z liścia. No jak to zobaczyłem to nie wytrzymałem. Wziąłem go na łóżko i na gołą dupę NIE! BĘDZIESZ! BIŁ! BABCI! Potem kazałem przeprosić i sytuacja się nigdy więcej nie powtórzyła.

Drugi raz siedziałem z dziewczyną, drzwi zamknięte. Nic takiego nie robilismy ale prywatność chciałem zachować. A ten walił w te drzwi i walił. Wychodzę chyba 5 raz do niego i po kilku prośbach mówię, że jak się nie uspokoi to ja go uspokoję ale to będzie bolało, to podszedł i mnie kopnął. No to mu ręce wykręciłem, tak mocniej żeby poczuł. Popłakał popłakał ale się uspokoił. Od tamtego czasu spokojny, zresztą teraz już wyrósł z takich zachowań i jak przychodzi to rozmawiamy o Gwiezdnych Wojnach ( ͡° ͜ʖ ͡°)


51 plusów

Najwyżej plusowany komentarz oczywiście od obrońcy patologii.
Najlepszy komentarz obrońcy godności i zdrowia psychicznego dziecka
dostał marne 109 plusów:

no wiadomo, że prościej i szybciej jebnąć czasem niż wychowywać codziennie.


Sam wpis zebrał 96 plusów.

Przy założeniu, że osoby plusujące zgadzają się z komentarzem, który plusem nagrodziły, blisko cztery razy więcej osób poparło wychowawcze #!$%@?, niż ich nie stosowanie. Zakładając oczywiście, że komentarz @SScherzo nie został źle zrozumiany i nie zaplusowało go X patoli rwących się z łapami do bezbronnego ciała.

Dramat, po prostu dramat. Nawet dane zebrane w 2014 przez Rzecznika Praw Dziecka dane zebrane w 2014 przez Rzecznika Praw Dziecka nie rysują aż tak beznadziejnego obrazu sytuacji. Obrazu nędzy i rozpaczy. Gdyby wykop miał odzwierciedlać ogół naszego społeczeństwa, to nasz kraj byłby jedną wielką patologią. Całe szczęście, chociaż jest ciągle źle, nie jest tak tragicznie, jak na wykopie. Adwokatów #!$%@? dzieci jest dzięki Bogu coraz mniej.

W raporcie "zaledwie" 61% badanych przejawiało patologiczne skłonności dozdecydowanie zbyt mocnego posmyrania własnego dziecka po pupie (częściej mężczyźni niż kobiety, ale i one też nie tak rzadko). 33% badanych stwierdziło zgodnie ze stanem faktycznym, że nie istnieją takie sytuacje, w których dziecku trzeba dać klapsa. Tak, mówimy o tym "niewinnym" klapsie. Jest oczywiście żadnym zaskoczeniem dla trzeźwo myślącego człowieka uzbrojonego w rozum i godność, że osoby, które rozdają klapsy, na ogół same je przyjmowały, zaś osoby, które tych klapsów nie dają (a przynajmniej nie dzieciom), same na ogół tych klapsów nie otrzymywały.
Zaskakujące, ale prawdziwe.

Na szczęście tendencje nie rysują tak pesymistycznych obrazów na przyszłość. Wśród rodziców posiadających dzieci do 18 roku życia, 50% nigdy nie wymierzyło dziecku klapsa. 15% rodziców posiadających dzieci w tym wieku stosuje je od czasu do czasu. Wśród nich królują rodzice po 40 roku życia, a także ci z jakże mocno uporządkowanym życiorysem,
rodzice samotni oraz w złej sytuacji materialnej. Oczywiście znów powstaje jakże zaskakująca statystyka mówiąca o tym, że jak ktoś przyjmował klapsy za gówniaka, to później sam je rozdaje, zaś jak ktoś nie przyjmował, to ich nie rozdaje. Co jednak o wiele gorsze, osób, które często dostawały w dupę i potem postanawiały przerwać ten patologiczny krąg jest bardzo, bardzo mało.

Przejdźmy teraz do srogiego, ożywczego, wychowawczego, wzbudzającego wdzięczność gówniaka #!$%@?, najlepiej takiego, w którym gówniak aż się dusi od błagalnych okrzyków skierowanych do oprawcy, aby ten przestał, z czego kochający rodzic nic sobie nie robi, bo miłość przecież jest silniejsza nawet niż śmierć, więc co ma jej jakieś cierpienie przeszkadzać. Chciałoby się rzec, że każdy taki cios obrazuje jak można kochać na zabój, ale to chyba jednak przesada, rodzic zbyt dziecko kocha, by uderzać niecelnie i zrobić mu większą krzywdę, niż... wróć! Okazać więcej miłości, niż potrzeba, bo to mogłoby szkodzić (Freddie Merkury przecież śpiewał "Too much love will kill you").
No to z laniem też nie jest najlepiej. Co prawda 83% rodziców dziecka do 18 r.ż. nigdy nie przekazało dziecku szczęścia w postaci wychowawczego #!$%@?, ale wszystko jeszcze przed nimi. 17% badanych już w ten sposób uszczęśliwiło swoje pociechy i spłynęła na nich słodka wdzięczność ich potomków. Niestety, spada poziom akceptacji społecznej dla wychowawczych #!$%@?, ale jeszcze patola nie zginęła, póki my bijemy.

Dla samych kar fizycznych (czyli również klapsów) nie ma przyzwolenia u 60% badanych, prawie jedna trzecia nawet nie wie, że polskie prawo zakazuje sadystycznej miłości wobec ich pociech.

Samo przyzwolenie na fizyczne karanie pociech spada, jak już wcześniej pisałem. Weźmy takie klapsy.
Osób, które na pytanie "czy zgadza się pan/pani ze stwierdzeniem: Są takie sytuacje, kiedy trzeba dać dziecku klapsa" odpowiedziały "zdecydowanie tak" w 2008 roku było 28%, w 2014 już 10%. Spadek o 18 punktów procentowych to zdecydowany plus.

No to mamy skrócony obraz społeczeństwa. Powinienem taką ankietę zrobić wśród wykopków, ale bez przesady, wystarczy mi, że stwierdzenie, iż jeden wychowawczy #!$%@? jest dla dziecka zdrowszy niż odwiedziny pana policjanta i wizyta u psychologa dostaje 400 plusów. Nie klaps, a #!$%@?.

Społeczność portalu ze śmiesznymi obrazkami jest doprawdy interesująca, podejrzewam, że gdyby wyśmiewanych amerykańskich naukowców wpuścić na tę stronę, to mieliby większą radochę niż podczas badań nad Henrym Molaisonem.

Bicie dzieci jest złe. Zawsze i wszędzie, w każdych warunkach. Badań na ten temat zrobiono z pierdyliard, wklejanie ich wszystkich mija się z celem. Maleńka garstka wskazuje na jakieś pozytywy tego procederu, reszta orze patusów równo niczym Wolfik własne pole w obliczu bezczelności sąsiada.

Ponieważ nie chce mi się wklejać masy bezpośrednich linków do badań, skorzystam z opracowań na podstawie wybranych badań:

Im częściej dziecko jest bite, tym częściej ono samo bije inne dzieci oraz rodzeństwo (Straus, Gelles, 1990; Wolfe, 1987)
Dzieci w wyniku kar fizycznych mają większe problemy ze zdrowiem psychicznym (Gershoff, E. T. (2008).
Znaleziono bardzo mało dowodów, które wskazywałyby, że bicie dzieci trwale poprawia ich zachowanie (Gershoff, E. T., 2008).
Istnieje duża ilość dowodów mówiących, że dzieci, które otrzymują kary cielesne przejawiają więcej zachowań agresywnych i zachowań antysocjalnych (Gershoff, E. T., 2008).
Stosowanie kar fizycznych zwiększa ryzyko powstawania urazów fizycznych i chorób (Gershoff, E. T., 2008).
Dorośli, którzy w dzieciństwie otrzymywali lanie w dorosłości częściej chorują na depresję i częściej stosują przemoc (Berkowitz, 1993; Strassberg, Dodge, Pettit, & Bates, 1994; Straus, 1994; Straus & Gelles, 1990; Straus & Kantor, 1992).
Istnieje stały wzór powstawania zjawiska znęcania się, który zaczyna się od uderzenia, a potem wymyka się spod kontroli (Kadushin & Martin, 1981; Straus & Yodanis, 1994).
Im częściej dziecko dostaje klapsy tym bardziej jest prawdopodobne, że jako dorosły będzie biło swoje dzieci, partnera lub innych ludzi (Julian & McKenry, 1993; Straus, 1991; Straus, 1994; Straus & Gelles, 1990; Straus & Kantor, 1992; Widom, 1989; Wolfe, 1987).
Kary cielesne zwiększają prawdopodobieństwo, że dziecko w odwecie będzie obrażało swoich rodziców, szczególnie gdy podrośnie (Brezina, 1998).
Uderzenie dziecka daje mu jasny sygnał, że stosowanie przemocy to akceptowalny sposób rozwiązywania problemów (Straus, Gelles, & Steinmetz, 1980; Straus, Sugarman, & Giles-Sims, 1997).
Karcenie cielesne jest poniżające, przyczynia się do poczucia bezradności i upokorzenia, pozbawia dziecko poczucia własnej wartości i szacunku do samego siebie i może prowadzić do wycofywania się dziecka bądź do agresji (Sternberg et al., 1993; Straus, 1994).
Kary fizyczne niszczą zaufanie miedzy rodzicem a dzieckiem, a jako narzędzi wychowawcze nie zmniejszają zachowań agresywnych i przestępczych (Straus, 1994).
Dzieci, które regularnie dostają lanie są bardziej skłonne do oszukiwania i kłamania, nieposłuszeństwa w szkole, częściej znęcają się nad innymi i są mniej wrażliwe na zło (Straus, Sugarman, & Giles-Sims, 1997).
Kary cielesne mają niekorzystny wpływ na rozwój poznawczy dziecka. Dzieci, których rodzice stosują kary fizyczne mają gorsze wyniki w szkole (Straus & Mathur, 1995; Straus & Paschall, 1998).

O, ale przecież klapsy to nic takiego. To nie jest przecież regularne #!$%@? wstrętnego gówniaka, to tylko skarcenie, które przecież nie może mu nic złego zrobić, a pomaga utrzymać dyscyplinę.

Otóż niekoniecznie. Klaps może mieć też negatywny wpływ na późniejsze życie seksualne. Wytłumaczenie może być całkiem proste: Pupa to miejsce intymne i strefa erogenna, zaś rozwój seksualności dziecka nie zaczyna się w wieku dojrzewania, ale znacznie wcześniej. Sam klaps jest stymulacją miejsc intymnych dziecka, powoduje napływ krwi do tych okolic, okolic
w bezpośredniej bliskości genitaliów. Łączymy więc nieświadomie odczuwane przez dziecko podniecenie z bólem. Super mieszanka, wzorowy rodzicu.
No ale to przecież nie prowadzi do aż tak strasznych tragedii. Jedynie
do niezwykle zdrowej relacji z partnerem, w której mocno głaskane po
pupci dorosłe lub niemal dorosłe dziecko wymusza na partnerze
współżycie, lub też nierzadko w przypadku odmowy, kończy relację.
Albo do częstszego niż nie macane dzieci współżycia bez zabezpieczeń z
ludźmi przypadkowymi.
Ale to nie jest wymysł z 2008, już Tom Johnson napisał całkiem smaczny i rzetelny artykuł na ten temat, z rzeczowymi wypowiedziami. Naprawdę polecam, nie mam pojęcia, czy jest gdzieś przetłumaczony na język polski.

Tłumaczenia patusów chcących bić dzieci w sumie są do siebie bardzo podobne. A bo mnie ojciec bił, teraz wiem, że miał rację, jestem mu wdzięczny itp.
Wdzięczny za co, Sebastianie? Za możliwość uszkodzenia ci mózgu?

Kiedy naukowcy z londyńskiego Kings College rozpoczynali badanie mózgów osób bitych w dzieciństwie, spodziewali się, że te traumatyczne wydarzenia mogły zostawić jakieś ślady w strukturze mózgu czy w komórkach nerwowych. Nie sądzili jednak, że zmiany będą tak duże. Jak opisują badacze w najnowszym numerze specjalistycznego „American Journal of Psychiatry”, u osób maltretowanych w dzieciństwie zanikają niektóre obszary mózgu. Badania skanerem wykazały, że jest mniej istoty szarej – budulca kory mózgowej – i to w rejonach kluczowych dla procesu myślenia, odpowiadających za przetwarzanie informacji.

Naukowcy przeanalizowali budowę mózgu 56 dzieci oraz 275 dorosłych, którzy mieli za sobą doświadczenie przemocy w dzieciństwie – bicia lub przemocy seksualnej, oraz ponad 300 osób, które takich przeżyć nie miały. Dowiedli, że u dorosłych po doświadczeniach przemocy z dzieciństwa znacznie zmniejszyła się ilość istoty szarej w ciele migdałowatym oraz zakrętach skroniowych odpowiadających m.in. za pamięć. Ubytki zaobserwowano także w rejonach, które mają wpływ na tak zwaną kontrolę poznawczą, czyli zdolność do psychicznego radzenia sobie z silnymi emocjami oraz trudnymi sytuacjami.


https://kclpure.kcl.ac.uk/portal/en/publications/gray-matter-abnormalities-in-childhood-maltreatment%283c8e67f3-8e5c-419e-bc4e-a38d6aedfe2a%29.html

Czy może za życie w stresie we wczesnych latach dzieciństwa, co też może uszkodzić mózg?

Nie ma cienia usprawiedliwienia dla bicia dzieci. Nawet jednorazowy #!$%@? może mieć bardzo złe skutki. Nie wierzycie? To posłużę się przykładem ze wspomnianego wpisu który pokazuje, że u przynajmniej jednej osoby wywołał patologiczny uraz wobec ojca na cały okres, w którym się wychowywał:

no i o co chodzi? Ja od ojca w życiu dostałem tylko raz. RAZ! A potem byłem tak obsrany, że bałem się coś przeskrobać i byleby się ojciec nie dowiedział, bo bałem się dostać powtórnie. Ojciec jako głowa rodziny ma mieć odpowiedni szacunek wśród swych dzieci. Wiem, że zaraz się zlecą psycholodzy po studiach zaocznych, którzy poza pracą w Biedronce zajmują się poradami na portalu wykop.pl, ale nie znam nikogo, kto wyszedł źle na tym, że z należytym szacunkiem ba, nawet z lekką dozą strachu podchodził do własnego ojca.

Aha i uprzedzając komentarze pedałów w rurkach - mówię tu należącym się #!$%@? jako nauczce od ojca, a nie nagminnym #!$%@?, jak u jakiś patusów.

Jeśli taka sytuacja będzie się powtarzać, to można zgłosić na policję, bo wtedy wyjdzie że ojciec to sadysta katujący własne dzieci.


Wystarczyło, że tego biednego wykopka patologiczny ojciec sprał raz za dzieciaka, by ten się go bał przez całe dzieciństwo, krył się przed konsekwencjami i miał #!$%@?ą więź z kochanym staruszkiem, no i oczywiście, łaził zestresowany o ile tylko wiedział, że nie zachował się najlepiej. Raz. Jeden #!$%@?.

Racjonalizacja bicia jest powszechna u ofiar tego bicia, no i oczywiście próżno jej szukać u ludzi, którzy jej nie doświadczyli. Trzeba jakoś usprawiedliwić fakt, że najbliższa w dzieciństwie osoba, która mówiąc, że kocha, wyrządza krzywdę. Wystarczy sobie jednak uświadomić prosty fakt: To, że wyrosłeś na normalnego i porządnego w swoim mniemaniu człowieka nie wynika z tego, że byłeś bity. Powinieneś się cieszyć, że wyrosłeś na takiego człowieka mimo tego, że byłeś bity, bo twoi kochający rodzice robili wszystko co mogli, byś na taką osobę nie wyrósł.

Nie ma usprawiedliwienia dla bicia dzieci. Bicie jest złe, odrażające, głupie i wynika zawsze z braku wysiłku wkładanego w wychowanie. To ordynarne wyładowywanie frustracji na bezbronnej i słabszej istocie, która w dodatku mało rozumie. To bezsensowna i prymitywna demonstracja siły dla podkreślenia własnego, wątpliwego autorytetu, którego nie potrafi się budować inaczej, niż przemocą. Patusy tłukące dzieci, bo same były bite często patrzą z wyższością na tę odrażającą grupę społeczną, która nie daje swoim pociechom posmakować ożywczej mocy pasa i zrównują wychowanie bezstresowe z brakiem wychowania, czyli oczywiście #!$%@?ą logikę dokładnie tak samo jak w wypowiedziach, w których bronią patologicznych zachowań swoich rodziców.
No i oczywiście wymówki w stylu "HURR DURR, Szwecja, Norwegia, socjalizm, a Janusz Koran Mekka powiedział, że dzieci należą do rodziców!!!!" i "po jednym klapsie chcecie dzieci zabierać, wege pedały!!!!one".

No właśnie nie. Nikt nie chce nikomu zabierać dzieci (chyba, że wszelkie metody edukacji patologicznego rodzica zawiodły). Zakaz bicia dzieci nie implikuje również zakazu używania siły fizycznej, przecież jak dziecko jest uziemione szlabanem a i tak wyłazi z pokoju, to nikt nie zabrania rodzicowi wziąć je na ręce i je tam po prostu zanieść. Nie trzeba zaraz bić.

No ale to wymaga wysiłku i zaangażowania. Ogólnie, wychowanie. Jest masa poradni, specjalistów, jest masa poradników, książek, artykułów, badań. Można czerpać garściami, jak ktoś chce wychować dziecko, nie powinien mieć problemów z sięgnięciem gdzie trzeba. Jak mu się nie chce, to już przed wychowywaniem dziecka popełnia niewybaczalny błąd braku zaangażowania.

Ok, trochę generalizuję określając osoby na podstawie jednego, patologicznego zachowania. To hiperbola, zgadzam się, nie do końca sprawiedliwa. Tak naprawdę ludziom wychowywanych w ten sposób i racjonalizujących zachowanie swoich rodziców należy współczuć, bowiem zostali skrzywdzeni i nie dane im było poznać innych metod. Trzeba edukować, wyjaśniać, być cierpliwym. WYCHOWYWAĆ, bo tego nie doświadczyli.

Dlatego właśnie na pierwszy ogień idą badania - bicie jest złe. Zawsze. Nie przynosi długotrwale pozytywnych efektów (czasem ewentualnie nie przynosi złych, ale czy akceptujemy na podobnej zasadzie jazdę po pijanemu, bo nie zawsze powoduje wypadki?). Zanim się w ogóle zacznie robić cokolwiek z dzieckiem, trzeba sobie to wbić do głowy młotkiem, wytatuować na przedramieniu władającej ręki, powiesić nad łóżkiem.

Druga sprawa to pojąć, że proces wychowawczy polega głównie na warunkowaniu i uczeniu się, modelowaniu. Dlatego bicie jest nieskuteczne i złe.
Dla dziecka rodzic jest pierwszym poważnym autorytetem i potrafią minąć lata zanim sobie uświadomi, że jego rodzic to patologiczne monstrum i za takie autorytety trzeba podziękować.
Dziecko będzie rodzica naśladować i można śmiało założyć, że jeżeli daje w dupę zachowując się źle, to po prostu podpatrzyło kochającego staruszka. Albo po prostu jest ciekawe świata, co z niejasnych przyczyn rodzica wkurza (widziałem takie przypadki, zbrodnia), bo przecież nikomu nie rodzi się dziecko grzeczne i ułożone, za to najczęściej dość inteligentne i pomysłowe.

Jak czytam te przykłady... Że dziecko strzeliło babcię w ryj, albo co zrobię, jak dziecko strzeli moją żonę w pysk... Ręce opadają, to jest niezrozumienie istoty problemu. Jeżeli dziecko stosuje przemoc, to robi to dlatego, że zastosowano wobec niego przemoc. I to nie zastosował jej byle kto, tylko ktoś, kogo dziecko chce naśladować. Jeżeli jest agresywne to dlatego, że doświadczyło agresji. Jeżeli jest bezczelne, patrz wyżej.
Jeżeli nie odnosisz się przy dziecku z szacunkiem do innych i nie traktujesz ich z godnością, albo wręcz odnosisz się do dziecka bez szacunku w sposób odzierający je z godności, to tak samo ono będzie się odnosić do innych.
Teraz wyobraź sobie sytuację, w której mamusia odnosi się bez szacunku do męża, czy samego dziecka. Dziecko to widzi, naśladuje, odnosi się w taki sam sposób do mamy czy taty. Dziecko jest mądre, widzi, że autorytet tak robi, to samo tak robi. Po czym... Dostaje w dupę.
Boli je. Zrobiło tak, jak robi mamusia, ale je boli. Dlaczego je boli, skoro robi tak samo jak mamusia?
Dla każdego dzieciaka to po prostu mindfuck i pierwsze, poważne WTF w życiu.
No ale nie przestanie przecież traktować rodziców jak autorytety z dnia na dzień. Czasem nie przestaje do końca życia, chociaż nie ma żadnych powodów, by w kwestii wychowania traktować ich jako wzorzec godny naśladowania.
Tak to po prostu działa.

Warunkowanie można wykorzystywać w naprawdę fajny sposób. Można wprowadzić system kar i wzmocnień, przy czym ważne, by zwłaszcza o wzmocnieniach nie zapominać, bo zawsz

Bicie jest

  • Zawsze złe 30.6% (278)
  • Ogólnie złe, ale czasem nie ma innego wyboru 49.6% (450)
  • Normalnym i nieszkodliwym środkiem wychowawczym 19.8% (180)

Oddanych głosów: 908

  • 84
Co Ty mozesz wiedzieć o wychowywaniu. Moja kobieta pracuje w przedszkolu i to co robią te dzieci z rodzicami to jest dopiero patologia. Nie patologia jest klaps, ale to jak się zachowuja te rozwydrzone bachory wychowywane bezstresowo. Ja kilka razy dostalem za młodu. A teraz jestem po studiach i dobrze sobie żyję z moja partnerką. Wiec nazywanie klapsa wstępem do patologii jest patologią. Ja na patusa nie wyroslem. #!$%@? byl wychowawczy a
@Chcesz_Pomarancze

czekaj no nie wiem czy dobrze zrozumiałem. To że czasami dostałem wpierdziel od ojca oznacza że zmniejszył mi się mózg i mogłem być młodym Albertem Einsteinem a zamiast tego siedzę na wykopie?


Źle zrozumiałeś.
Gdybyś nie był bity, może być zrozumiał poprawnie. Może.

@jamesbond007

kilka razy dostałem od rodziców na tyłek i ani razu tego nie żałuję. poza tym zawsze wiedziałem za co dostaję.


W ogóle mnie to nie zaskakuje.
Ciekawi
@Slonx:

Co Ty mozesz wiedzieć o wychowywaniu.


Znacznie więcej od ciebie.

Moja kobieta pracuje w przedszkolu i to co robią te dzieci z rodzicami to jest dopiero patologia.


Pracuje również w ich domach?

Nie patologia jest klaps, ale to jak się zachowuja te rozwydrzone bachory wychowywane bezstresowo.


Dlaczego mylisz wychowanie bezstresowe z jego brakiem?

Ja kilka razy dostalem za młodu. A teraz jestem po studiach i dobrze sobie żyję z moja
@M4ks:

lol, pytaj malych dzieci czy wola jesc warzywa czy caly dzien wpieprzac chrupki i czekolade.


Kek, nie rozum istoty problemu i dawaj durne porównania.
Skoro chcesz to porównywać do jedzenia warzyw lub chrupek i czekolady, to nie jest istotą, czy woli jeść warzywa, tylko czy wie, dlaczego musi je jeść i dlaczego to dla niego lepsze, niż wpieprzanie słodyczy i czipsów.
Skoro dziecko nie wie, że nie powinno czegoś robić, to powinno mu się to wyjaśnić dostępnymi, legalnymi środkami, zamiast #!$%@?ć i kazać mu dojść do tego w dorosłym życiu.


@Slonx: jakie szczescie, ze prawo jeszcze nie nadaża za Twoimi wynurzeniami.

"Wysoki sadzie, ja dziecku przeczytalem kodeks, nie moja wina ze wbieglo pod samochod, przeciez nie moglem go zlapac, bo to ograniczaloby jego wolnosc" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Slonx _Źle zrozumiałeś.
Gdybyś nie był bity, może być zrozumiał poprawnie. Może.
? dlaczego może by zrozumiał ? jak na tak dobry artykuł_ nie umiesz tak prostej rzeczy wytłumaczyć?

dlaczego nie rozróżniasz patologicznego bicia od klapsa i wrzucasz to do jednego wora ?

co jest złego w tym że dziecko boi sie coś przeskrobać, bo może dostać po tyłku ?

Nie patologia jest klaps, ale to jak się zachowuja te rozwydrzone
Przecież bicie dzieci jest prawnie zabronione.


@Slonx: ale np. juz pozwalanie by dziecko zarlo sama czekolade juz nie, tak samo wymaganie, by dziecko przeczytalo badania dot. zdrowego odzywiania, bo przeciez musi samo najpierw zrozumiec.
@Slonx: Ale wiesz, że klaps nie jest równoznaczny z #!$%@? dziecka kablem, nie? Krzywdy mu nie zrobi.

Ale pewnie, lepiej wszystko wrzucać do worka z napisem "patologia". Niech wyrośnie nam roszczeniowe pokolenie, które nigdy nie poniosło żadnych konsekwencji za swoje czyny.

Swoją drogą - próbowałeś kiedyś wyjaśnić dzieciom, że piasek nie jest smaczny, a świeżo parzona herbata nie nadaje się do picia? Wszystkie zgodnie Ci przytaknęły i nie próbowały robić głupot?