Wpis z mikrobloga

Wpis dotyczy referendum ciastka (o imigrantach) i tego, dlaczego uważam, że jest potrzebne.
Pojawiają się głosy defetystyczne, że PiS i tak zmieli podpisy. Sugeruje się też, że to strata pieniędzy. Oprócz tego niektórzy (głównie na lewicy) sugerują, że to niepotrzebne sianie histerii, bo "do Polski to oni i tak nie chco", a problem nas nie dotyczy. Do tych ostatnich nie będę się odnosić, bo szkoda czasu na debili.
Pół miliona podpisów prawdopodobnie uda się zebrać, bo sprawa jest medialna i angażuje emocjonalnie także tych, którzy normalnie nie interesują się polityką. To stawia nas przed trzema możliwymi scenariuszami:

1. PiS wywali podpisy na śmietnik, a referendum się nie odbędzie.
2. Referendum się odbędzie, przekroczony zostanie próg 50% i większość będzie przeciwko przyjmowaniu imigrantów.
3. Referendum się odbędzie, próg 50% nie zostanie przekroczony i większość będzie przeciwko przyjmowaniu imigrantów.

Sytuacje, w których większość będzie za przyjmowaniem wykluczam, ponieważ są skrajnie mało prawdopodobne.
W sytuacji 1 PiS straci trochę poparcia, które rozłoży się pomiędzy bardziej wiarygodne partie = wszyscy wygrywają.
W sytuacji 2 referendum będzie wiążące i sytuacja z imigrantami zostanie rozwiązana w sposób czysty i nie pomoże jazgot, że "pacta sunt servanda" itd.
Sytuacja 3 byłaby najbardziej skomplikowana, referendum nie byłoby bowiem wiążące i PiS dalej by miało wolną rękę w działaniu. W takim wypadku nie wiadomo jak postąpią, ale jeśli oleją wolę ludu, to wracamy do efektów sytuacji 1.
Reasumując, z mojego punktu widzenia referendum stanowi okazję (która niekoniecznie zostanie wykorzystana), żeby pozbyć się dwóch problemów - malowanej prawicy w postaci PiS i imigrantów.

Należy się również spodziewać, że lewactwo będzie referendum bojkotować, ponieważ ma świadomość tego, że przytłaczająca większość Polaków jest przeciwna imigrantom.

#4konserwy #500tysreferendum #kukiz
  • 3
@gerbilos: Zgadzam się, bo to prowokuje przeciwników jakiegoś rozwiązania do bojkotu referendum i wtedy próg 50% staje się w praktyce nieprzekraczalny.
Problem w tym, że jest on ustanowiony przez Konstytucję, więc trudno będzie to zmienić.
@Leonowicz: w obecnym ustroju i ordynacji przekroczenie 50% frekwencji też nie jest wiążące dla PiSu.
Lecz uważam że PiS sobie w kolano nie strzeli i nie zignoruje woli obywateli. Bo jeśli jednak by to zrobili to nawet z 10% im odpłynie do Kukiz'15, KNP (prawicy antysystemowej)