Aktywne Wpisy
CloudSpanner +80
Podoba mi się ostatni trend kobiet, które dokręcają śrubkę normikom i otwarcie przyznają, że przeciętniacy/średniacy są w ich oczach zerem. Zapowiada się zwiększenie populacji blackpillowców ( ͡° ͜ʖ ͡°).
#blackpill #przegryw #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #itsover #blackpilltiktok #takaprawda #jazdaznormikami #rozwojosobistyznormikami
#blackpill #przegryw #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #itsover #blackpilltiktok #takaprawda #jazdaznormikami #rozwojosobistyznormikami
Cernold +1454
========
Odcinek 8. Krzak niejedno ma imię
--------
Nieraz zaznaczałem, że sporą część języka japońskiego stanowią pożyczki z Chin. No, ale chyba nie złożymy sobie całego języka z cudzego słownika, prawda? Dzisiaj rodzimy słów zbiór stanowi około 40% słownictwa. Sytuacja jest taka, że na jedno określenie funkcjonuje naraz wyraz chiński i japoński. I mimo pochodzenia, oba słowa "siedzą" pod jednym znakiem kanji.
Przykładowo, coś takiego. 食 oznacza w ogóle "jeść, jedzenie". Wczoraj ten znak wystąpił w czasowniku 食べる taberu. W tym przypadku mamy do czynienia z rodzimym czytaniem znaku, czyli た ta. Takie czytanie zwie się 訓読み kun'yomi - od 訓 kun "instruować, pokazywać" i 読む yomu "czytać".
Ten sam znak 食 z Chin przywędrował razem z własną wymową; ta w tym przypadku brzmi ショク shoku i natrafimy na nie na przykład w "stołówce, jadalni", czyli 食堂 shokudou.
Czytanie chińskie zwykło się podawać katakaną, sylabariuszem zarezerwowanym właśnie dla wszystkiego, co obce. Nazwa takiego czytania - 音読み on'yomi pochodzi od słowa 音 on, czyli "dźwięk", jako że próbujemy tutaj właśnie naśladować czyjś inny, nam przekazany dźwięk danego słowa. Taki "dźwięk" napotkamy jeszcze chociażby w słowie 音楽 ongaku, oznaczającym "muzykę".
I tak od słowa do słowa... W "muzyce" poza "dźwiękiem" jest jeszcze 楽 gaku - czyli "radość", a raczej "coś, co sprawia radość". Czytanie gaku jest chińskie. Odpowiednie czytanie rdzennie japońskie odnajdziemy w samym przymiotniku oznaczającym "radosny", czyli 楽しい tanoshii.
Ciekawa sytuacja może czasem zajść, kiedy obok siebie wystąpi jeden znak dwa razy - ale za każdym razem w innym czytaniu. O ile zazwyczaj odczytania chińskie z japońskimi nie mieszają się, to czymże byłby naturalny, ludzki język bez wyjątków?
Japońska "niedziela" jest kalką z angielskiego Sunday i niemieckiego Sonntag. W słowie 曜日 youbi "dzień tygodnia", mamy 日 hi (chińskie), które występuje odrobinę zmutowane jaki bi. Do tego 曜日 doklejamy "słońce", czyli znowu 日, ale już w czytaniu japońskim. "Niedziela" ukazuje się nam ostatecznie jako 日曜日 nichiyoubi.
Ten sam "dzień" 日 występuje także w słowie 日にち hinichi "data", ale tutaj chińskie hi zapisane jest przez kanji, a japońskie nichi pozostaje w sylabicznej hiraganie, by uniknąć pomylenia z mnogimi "dniami" 日日 hibi.
Z tymi chińskimi czytaniami jest jeszcze drobny problem. Przy przekładaniu chińskiej wymowy tracimy wiele jej niuansów i wiele znaków kończy z tym samym czytaniem. To spotkało na przykład wyraz 新 shin, który pierwotnie oznaczał chrust. Kiedy z Chin przywędrowało słowo "nowy", brzmiące tak samo, Japończycy oba znaczenia przyjęli pod tym samym 新 na zasadzie rebusu. To tak, jakbym napisał " pójdziemy do kina?". Patrzę na obrazek i czytam: "Morze pójdziemy do kina?" Brzmi zrozumiale. I teraz to 新 tak się upowszechniło w znaczeniu "nowy", że "chrust" dorobił się drobnej zmiany. Nadal jest czytani shin, ale do 新 doklejono uproszczoną "trawę" 艹 na górze - by było wiadomo, że to jest właśnie "chrust".
To wszystko na dzisiaj. A jutro znowu języki obce, z dedykacją dla maturzystów.