Wpis z mikrobloga

jakiś czas temu, zajadając obiad na stołówce w pracbazie, byłem świadkiem śmieszkowej sytuacji

stołówka pusta, już prawie przed zamknięciem, nie ma żywej duszy, tylko ja, pani za ladą i pan murzyn, ale ja w roli biernego obserwatora znad talerza, to dramatis personae sztuk dwie tak właściwie

do rzeczy, pan murzyn próbuje zamówić obiad, ale niestety mówi tylko po angielsku, zaś pani za ladą wyłącznie po polsku, stąd mamy lekki zgrzyt i musi nastąpić komunikacja na migi

sałatkę panu opalonemu udało się zamówić, bo pokazał palcem. dobra była, z kurczakiem, sałatą pomidorem, ale problem się pojawił, kiedy przyszło zamawiać pieczywo, którego nie było już na widoku

pani za ladą palcem najwyraźniej robiona nie była, bo usłyszawszy "bread", coś zatrybiło i zaoferowała bohaterowi tej nielichej historii typowy polski wyrób piekarniczy, na co ten z ochotą przystał

dalszego ciągu historii nie widziałem, bo pan murzyn wział jedzenie na wynos i poszedł w siną dal, więc mogę sobie tylko wyobrazić jak siedział, wpieprzał sałatkę z kurczakiem i zagryzał... pączkiem z różą ( ͡° ͜ʖ ͡°)

w sumie mogłem się włączyć i podpowiedzieć, bo normalnie znieczulica, ale uszanowałem trolling pani ze stołówki ( ͡ ͜ʖ ͡)

#heheszki #takbylo #nielichahistoria
  • 1