Wpis z mikrobloga

Wtorek 29.12.2015.

O godz. 17-tej do TOPR zadzwonił turysta informując, że wraz z żoną i dwójką dzieci schodzili Żlebem Kulczyńskiego. W pewnym momencie żona straciła równowagę i zsunęła się w dół żlebu. Nie mają z nią kontaktu. W tamten rejon wyruszyła grupa ratowników znajdujących się na Hali Gąsienicowej, a z Centrali na Halę Gąsienicową wyjechała kolejna grupa ratowników. O godz. 19.30 ratownicy pod wylotem Żlebu natrafili na zwłoki turystki, która w wyniku upadku z wysokości doznała śmiertelnych obrażeń. 3 ratowników asekurując sprowadziło ojca z dziećmi do Murowańca a pozostali ratownicy (14 osób) rozpoczęło transport zwłok. Około 22-giej turyści i ratownicy dotarli do Murowańca i dalej samochodem do Zakopanego. Przyczyną wypadku było (mimo posiadanych raków i czekana) poślizgnięcie się na zalodzonym odcinku szlaku i upadek z wysokości.

Cholera, stracić żonę i matkę na wspólnej górskiej wyprawie...

#tatry #wypadek
  • 4
@Blu3skY: być o godz 17 z żoną i dzieckiem w górach kiedy wiadomo jakie są #!$%@? warunki.. cóż.. nie życzę śmierci ale to była istna głupota i nadal jest przy tych warunkach.. mam zaplanowany wyjazd w tatry w lutym z kobietą, ale jeśli nie napada więcej to nie jedziemy. Czemu ludzie są tacy głupi ?