Wpis z mikrobloga

Okrążający Słońce w odległości ponad 750 milionów kilometrów Jowisz często określany jest mianem „nieudanej gwiazdy”. Chwytliwe hasło jest jednak po prostu kłamstwem, czy ujmując sprawę delikatniej, bardzo dużym nadużyciem. Jupiterowi pod względem masy bardzo daleko jest nie tylko do najmniejszych gwiazd, ale nawet do najlżejszych brązowych karłów. Dość powiedzieć, że by rozpocząć reakcje termojądrowe w swoim wnętrzu, musiałby być co najmniej 75 razy bardziej masywny. Aby zyskać miano „brązowego karła”, potrzebowałby masy kilkanaście razy większej.

Co więcej, nawet gdyby w początkowym okresie powstawania Układu Słonecznego jakimś cudem planety, zamiast formować się osobno, połączyłyby się w jedno ciało, ich łączna masa byłaby niewystarczająca, by Słońce zyskało swojego gwiezdnego towarzysza. Mimo to, Jowisz jest na tyle ciężki (~0,001 masy Dziennej Gwiazdy), że środek masy układu Jowisz-Słońce znajduje się ponad powierzchnią gwiazdy co sprawia, że w swojej wędrówce wokół jądra Drogi Mlecznej nieco zatacza się ona na boki.

Duża masa własna Jowisza pośrednio przyczyniła się również do powstania życia na Ziemi. Jest on bowiem „hamulcowym” dla wszelkich komet i innych ciał przybywających w nasze okolice z zewnętrznych rubieży Układu Słonecznego. Dzięki temu nasza planeta uniknęła wielu kosmicznych kataklizmów i właściwie bez większego szwanku (nie licząc mniejszych incydentów) trwa do dziś.

Co ciekawe, istnieje teoria, że Słońce tak naprawdę posiada niewidocznego towarzysza, położonego jednak daleko poza orbitą Plutona. Mowa o obiekcie znanym jako „G1.9” i klasyfikowanym obecnie jako pozostałość po supernowej. Jakim cudem jednak obiekt o takich rozmiarach (rzędu lat świetlnych) mógłby być mylony z brązowym karłem wielkości Jowisza?

Wszystkiemu winne jest jego położenie – znajduje się bowiem w gwiazdozbiorze Strzelca, tym samym, w którym znajduje się centrum Drogi Mlecznej. W związku z tym eksplozja hipotetycznej supernowej (która nastąpić miała około 150 lat temu) byłaby niewidoczna z Ziemi i przysłonięta przez gęsto zgromadzone tam obłoki pyłu. W pozostałości po niej kryje się jednak pewna anomalia – według badań rozszerza się nadspodziewanie szybko, bowiem z prędkością równą około 15%, zupełnie niespotykaną dla tego typu obiektów. Część naukowców, łącząc ten fakt z trudnymi do wyjaśnienia zaburzeniami w obłoku Oorta, położonym na granicy Układu Słonecznego uważa, że G.1.9 jest tak naprawdę brązowym karłem, położonym na granicy grawitacyjnej dominacji Słońca (do ~1roku świetlnego) poruszającym się po skomplikowanej, eliptycznej orbicie.

W opozycji do tej teorii stoją jednak badania przeprowadzone przez teleskop WISE, który przeczesywał niebo w podczerwieni, poszukując większych obiektów na obrzeżach Układu Słonecznego. Wedle jego ustaleń, żaden obiekt o masie zbliżonej do Jowisza w odległości do 80 tysięcy jednostek astronomicznych nie istnieje. Nie wyklucza to jednak, że ewentualny brązowy karzeł kryje się jeszcze dalej lub, ze względu na sposób badań, wciąż pozostaje niewykrywalny.

#kosmos #mirkokosmos #astronomia #ciekawostki #piszeestel
E.....l - Okrążający Słońce w odległości ponad 750 milionów kilometrów Jowisz często ...

źródło: comment_WDDc7Xx39aln3KZXU2rOigPL7kzTjOvV.jpg

Pobierz
  • 9
@Eestel: Intuicja mi mówi - ale zupełnie nie podparta żadną wiedzą - że nie przetrwalibyśmy eksplozji supernowej w odległości na tyle bliskiej, żeby pozostałości po niej dało się nazwać 'towarzyszem Słońca'. Niezależnie od ilości pyłu między nami.