Wpis z mikrobloga

Parę słów z książki Marka Webbera "Aussie Grit: My Formula One Journey"

Robert był – cały czas jest – prawdziwym wojownikiem i ma niewiarygodny talent. Był wielkim twardzielem i zasłużył na wszystko, co osiągnął – poza szokującym wypadkiem z lutego 2011 roku, w którym prawie zginął i który przerwał jego karierę w F1. Robert dla zabawy startował w rajdzie na włoskiej Riwierze i to straszne, jak niewiele zabrakło, by stracił życie po tym, jak bariera przebiła jego Skodę na całej długości. Odwiedziliśmy go w szpitalu, po siedmiogodzinnej operacji dłoni i ręki. Leżał w łóżku, to był okropny widok. Oczywiście sam przechodziłem takie rzeczy, ale on wyglądał tak mizernie, był taki przybity – trochę się załamał i źle to wpłynęło na Ann [Neal, partnerkę Marka]. Człowiek, którego znała, wyglądał na tak bezbronnego i zrozpaczonego. Pamiętam, jak kiedyś jadłem z Robertem obiad na Monzy i mówił mi wtedy o tym, że był już rozczarowany Formułą 1 i o tym, jak bardzo kochał rajdy. Pokazał mi swój opis trasy i jego wielka pasja była oczywista. Wierzę, że zdobyłby mistrzowski tytuł, prawdopodobnie nawet więcej niż jeden, a ja jestem dość pewny, że facet, którego widzę w lustrze, nigdy nie byłby w stanie przeszkodzić Robertowi.


źródło: http://sokolimokiem.com/mark-webber-moja-podroz/

#rajdy #wrc #f1 #webber #kubica
  • 3