Wpis z mikrobloga

@takemetothehell: Nigdy nie jest za późno zacząć zbierać. Ja zacząłem jakoś pod koniec 3 gimbazy, pierwszymi albumami były "Unforgettable Fire" U2, "Nothing Like The Sun" Stinga i jakaś składanka koncertowa Bryana Adamsa. Potem jakoś szło dalej, polowanie na pierwsze nieremasterowane (większość remasterow to rak i tego nie da się słuchać) edycje poniżej 40 zł w Empikach, MM i Saturnach. Jestem o tyle dziwny, że żadnej płyty nie kupiłem w Internecie.
@MajkiGee: ja też nie zamawiam przez internet. Trochę szkoda, bo pewnie nieraz mogłam kupić płyty taniej... Udało mi się zebrać całkiem niezły zbiór w charity shopach w UK, gdzie sprzedają płyty po taniosci. Uważam że posiadanie ukochanych krążków to zajebista sprawa i tez nie zamierzam na tej liczbie zaprzestać. :D
@takemetothehell: Fakt, uwielbiam to uczucie gdy przychodzi się do domu i dokonuje odsłuchu. W sumie chciałem iść w stronę winyli, ale raz że to jest droga zabawa, po drugie musiałbym wydać kasę na sprzęt (oczywiście w grę wchodziłyby tylko w miarę dobre używane granofony na wkładkę 1/2 cala), a do tego jakość nagrania. Jednak wolę pierwsze masteringi z dobrą dynamiką za ułamek ceny winyla, niż ciepłe traski.