Wpis z mikrobloga

Witam, drodzy OPowie.
Opwowiem wam historię z mojego dzisiejszego dnia. Jak co piątek wstaję o 8:30 i szykuję się do wyjścia do pracy, autobus mam o 9:20. Wyobraźcie sobie, co tydzień idę za wcześnie i muszę kilka minut czekać, a dziś odrobinę później wyszedłem i już mnie autobus minął. Wkurzyłem się i dzwonie do szefa, że chciałbym dziś wykorzystać jeden dzień wypracowanego wcześniej urlopu. Wracam do domu, a pod moimi drzwiami czeka bezpańska kotka, którą regularnie dokarmiam. Wyciągam jakieś resztki z lodówki i wychodzę na dwór, żeby dać je kotce, patrzę, a tu przyszły dwa jej młode. Rzucam na ziemię część jedzenia i matka się na nie rzuca, to wziąłem trochę do ręki i podsunąłem jednemu z malców. Jak nie czapnął mi tego z ręki, jak mnie w palec nie użarł... "O, ty #!$%@? #!$%@?" - pomyślałem. Poszedłem do domu obmyć ranę i dzwonię do matki, żeby spytać, co w takiej sytuacji zrobić, to mi mówi, żebym się zgłosił do szpitala, bo jakiś tężec, czy inna wścieklizna mogła się wdać. No #!$%@?, matka pewnie wie lepiej ode mnie, więc idę do szpitala z buta, bo nie mam akurat autobusu, a na samochód mnie jeszcze nie stać po wyprowadzce. Podchodzę do okienka, rejestruję się i czekam. #!$%@?, jakieś dwie godziny czekam na tym korytarzu, jakiś starszy, pijany (lub niespełna rozumu) mężczyzna na wózku, który wyglądał na menela głośno się zachowywał i mnie to strasznie irytowało. Czekam tak, czekam, aż w końcu jakiś znajomy głos wywołuje moje nazwisko. "Skąd ja znam ten głos?" - pomyślałem. Odwróciłem się w stronę, z której dobiegał głos i nie mogłem uwierzyć własnym oczom - dyżurującym akurat sanitariuszem był nie kto inny, jak słynny artysta polskiej sceny rapowej Ryszard P. Podchodzę zdziwiony, a on do mnie "No elo, mordeczko" i wystawia rękę, żeby zbić ze mną sztamę, no to myślę sobie "Co mi szkodzi?", biorę soczysty zamach (w sensie wymach) i przybijam sztamę z Rysiem. Wziąłem za mocny zamach i ręka mu z barku wyskoczyła, czy inny #!$%@?. Ryszard chwilę kulił się z bólu, mówię "Przepraszam pana, nie myślałem, że mam tyle siły", a on mówi tylko "Nie ma problemu, ziombel" i idzie gdzieś wgłąb szpitala podtrzymując zwichniętą rękę drugą ręką. Nadal nie wiem skąd on się tam wziął. Piszę ze szpitala i czekam na amputację palca, bo tężec. xD

#pasta #originalcontent #oc