Wpis z mikrobloga

Pytanie techniczno-logistyczne do osób spod tagu #webdev.

Na kilku stronach partnerskich muszę dać swój banner (mały, powiedzmy 125x125 lub 250x250). Czy ma sens, żebym ten banner miał na swoim serwerze i żeby za każdym razem to z mojego serwera się zasysała grafika? Banner miałby 15-30kB.

Na pewno zaletą takiego rozwiązania jest to, że w przyszłości mógłbym ten banner sobie wyedytować i poprawić w razie czego. Wadą (nie wiem właśnie na ile poważną) jest to, że każde wejście na stronę partnera wywoła także zasysanie mojej strony.

Jak Wy takie coś praktykujecie? Korzystanie z innego serwera raczej odpada.
  • 19
@Dar_Q: No właśnie nie umiem sobie wyobrazić skali tych obciążeń. Może w transferze to będą grosze, ale gorzej z tymi zapytaniami do serwera.

Umieszczenie u siebie daje też jednego plusa do seo, bo można byłoby podsyłać linki z "alt"...

Tylko właśnie jest ta obawa o obciążenia...
@DwaKolory: Jakie zapytania? To tylko zaserwowanie obrazka, żadne obciążenia. Tutaj nawet nie ma co rozpatrywać.
Jakiego plusa do SEO? Przecież alt będzie w kodzie strony, niczego nie podsyłasz z obrazkiem.
@DwaKolory: jaki ruch generują te strony partnerskie i ile ich jest? Możesz sobie założyć GTM i hostować na imgurze lub czymś podobnym, a partnerowi wysłać skrypt który wyświetla box.
Rozwiązań jest mnóstwo ale jeżeli te strony generują niewielki ruch to nie ma co się bawić.
@incognito_man: No ok, może masz rację :) Po prostu nie byłem pewny skali problemu, ale skoro jest nikły to tym lepiej ;)
Tradycyjne cache robię w htaccess, ale nie wiedziałem czy tu też tak trzeba zrobić, stąd dopytałem :)
@Dddd: No powiedzmy, że byłoby to kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy odsłon dziennie. To z samego tego prostego wyliczenia wychodzi mi, że przy bannerze 20kB każde 10k odsłon generuje 200Mb transferu dziennie (6Gb miesięcznie). Dość sporo i dlatego się zainteresowałem tematem ;)
@DwaKolory: Jeżeli masz wystarczające zasoby to tak, możesz dzięki temu sprawdzać ilość wyświetleń i zbierać statystyki odwiedzających inne strony.

Z drugiej strony właściciele tych serwisów powinni sami chcieć hostować banner, bo możesz zmienić jego treść np. na porno, co może mieć nieprzyjemne konsekwencje dla właściciela, można zliczać odwiedziny strony i pobierać dane odwiedzających (geo, IP, używana przeglądarka etc.) i inne związane z atakami przez obrazy - mało prawdopodobne.
@macza: Jak nie będą chcieli, to zapiszą obraz i wstawią go u siebie, to tak też zakładałem :)

Wiele stron np. piłkarskich wymienia się bannerami i z tego co widzę, to korzystają z serwera partnera, czyli zasysają się obrazki z serwerów zewnętrznych. Więc to nie jest rzadka praktyka ;) Niektórzy byli cwani i dali grafikę na jakimś imgurze i dzisiaj wyświetlają się puste obrazki, bo plik został skasowany.

Tak jak mówisz,
@DwaKolory: Postaraj się stworzyć jak najbardziej optymalny obrazek. Jak za młodu robiłem maile pod wp.pl gdzie 16kb było limitem to sprawdzał mi się PNG8, dało radę wstawić obrazek 800x600 w kilku kb.

BTW wszyscy myślą, że logo Google zmieniło się, bo ładniej wygląda... ale chodzi o to, że można je narysować z kilku kształtów i oszczędzają na tym miliony $$$, zrobisz zły banner to będziesz potrzebował większego nakładu na utrzymanie.

Unikaj
@macza: A to prawda, też czytałem o tym logo Google ;) Właśnie to o to chodzi, że na dysku czy to jest 5kB, czy 50kB to większej różnicy nie robi. Ale jak taki banner latałby po innych stronach, jak się skumuluje ruch, to wychodzą duże liczby :)

Imgury i te inne bajery to na bank odpadają, tak jak na wstępie wspomniałem, to moim zdaniem jest najgorsze rozwiązanie.

Stanie chyba na tym,
@DwaKolory: spoko, zrobisz jak chcesz. Powodzenia :)
Fakt, Google zamykało już wiele projektów, ale osobiście trochę wątpię, żeby w najbliższym czasie zamykali akurat ten. Z informacji, które znalazłem w internecie wynika, że korzystają z niego duże firmy (Microsoft czy Apple), więc w ciągu najbliższych lat nie będziesz musiał się tym zamartwiać. A nawet jeżeli, to będziesz mieć przynajmniej z pół roku na przesiadkę.
@panDocent: Ja do tego podchodzę tak, że albo mam mieć coś u siebie i mieć nad tym kontrolę, albo iść tradycyjną metodą (czyli że przesyłam grafikę na tamtą stronę i oni ją biorą do siebie).
Te rozwiązanie od Google w sumie daje statystyki, ale nadal zachowuje podstawowy minus - jestem zależny od kogoś. Nie mówię, że jest to złe rozwiązanie, ale życie już nie raz uczyło, że poleganie na innych kończy