Wpis z mikrobloga

Tak mi się przypomniało:
Parę lat temu dziadziuś (Ś.P.) chorując już na alzheimera wyszedł z domu i ślad po nim zaginął.
Szukaliśmy go wszędzie, bez rezultatu.
W końcu dostaliśmy cynk że człowiek podobny do dziadziusia kręci się po pobliskich wsiach. Pojechaliśmy w 20 osób, pięć aut.
Znaleźliśmy osobę, szła skrajem lasu - my na całe gardło darcie japy: - Dziadziś wracaj! - dziadziuś na to chodu do lasu. To w podskokach za nim. Ni #!$%@? nigdzie nie mogliśmy go znaleźć.
Jeździliśmy tak trzy dni za nim, drżąc coraz bardziej o zdrowie dziadziusia.
W końcu ojciec z wujaszkiem przebrali się w swoje wędkarskie szaty, dla kamuflażu, i zaczaili w krzakach, o 4 nad ranem. Dopadli w końcu dziadziusia jak wychodził z jakiejś ziemianki.
Ale to nie był dziadziuś. Pan jakiś to był, obcy, który przez trzy dni żył jak partyzant bo go jakaś zgraja bandytów ganiała, żeby mu #!$%@? spuścić zapewne. Pokłócił się on niedawno ze Stachem od Wasiaków i myślał, że to on nasłał.

A dziadziuś? Odnalazł się na drugim krańcu Polski. Siostrę pojechał odwiedzić. Jak dojechał? Tego ustalić się nie udało. Nakryła go dopiero wnuczka dziadkowej siostry, gdy w odwiedziny do babci przyjechała i dała nam znać.

Dziękuję za uwagę.

#truestory #heheszki #coolstory #ewatylman
  • 4