Wpis z mikrobloga

Miałem kiedyś karty Dual Masters. To były moje najukochańsze karty na świecie, grało mi się w nie super. I pewnego dnia zacząłem zbierać takie gówno-karty z czipsów. No i wracałem sobie ulicą jako 9 letni chłopak mając w ręku parę tych kart z czpisów. I spotkałem mojego trochę murzynowatego kolegę Marka. Marek jak to Marek zapytał się czy nie chciałbym trochę tych kart, bo on je ma i mu niepotrzebne. No to ja oczywiście biere. Potem przychodzi do mnie do domu bo się umówiliśmy i w ogóle. I wiecie co ten #!$%@? nagle powiedział? Powiedział tak:
-Ej, a może dasz mi coś w zamian za te karty. No bo Ci je dałem to i ty mi coś możesz dać.
Ja jak to mały gówniak nie potrafiłem powiedzieć nie, bo on mi je dał, a nie że coś w zamian mam mu dać. No to jedyne co miałem fajnego to karty Dual Masters.
-Spoko te karty Ci mogę dać- odrzekłem z lekkim smutkiem, którego on nie dostrzegł, a może specjalnie udawał, że go nie dosłyszał. No i miałem mu je dać pod koniec spotkania w mojej chacie. No i koniec dobiega nie ubłagalnie szybko. W ostatnim akcie desperacji położyłem je pod kołdrę i powiedziałem, że nie wiem gdzie są. Ale ten murzyn oczywiście zaproponował, że poszukamy. Oczywiście szybko się znalazły, więc z bólem serca wielkim i nieukojonym do dziś oddałem mu je. Żyłem tak i powoli o nich zapomniałem, lecz jakieś pół roku później zacząłem się zastanawiać, co on z nimi zrobił. Więc się go zapytałem. I wiecie co ten #!$%@? powiedział?


No dokładnie #!$%@? tak. Położył sobie niesamowite karty Dual Masters na tory, bo mu się nudziło.
Marek ty #!$%@?..
#truestory #sadstory #karty