Wpis z mikrobloga

jestem bezdomnym muzykiem

rodzice zawsze mówili mi, żebym skończył szkołę a potem zajął się muzyką - nie słuchałem

wydałem całe oszczędności na własną płytę, której nikt nie kupił

to nie tak, że moi rodzice wyrzucili mnie z domu

zgineli w wypadku rok temu

od roku nie mam domu, zarabiam na jedzenie i alkohol grając na gitarze

jestem w tym naprawdę dobry, urodziłem się z talentem do śpiewu, dużo osób bywa wzruszonych moją muzyką

był 26. października, dzień moich 28. urodzin

nadchodził już wieczór, powietrze było rześkie a nad miastem unosiła się mgła

zebrałem tego dnia prawie 30zł

zaoszczędziłem też 50zł przez kilka ostatnich dni

z budżetem 80zł miałem zamiar zrobić sobie super urodzinki

kupiłem dwie drożdżówki i litr porządnej wódki

usiadłem sobie na dworcu i cicho zaśpiewałem sto lat

przyznam, łezka samotności zakręciła się w kącie oka

w oddali zobaczyłem młodą, śliczną dziewczynę siedzącą na dworcu

jako, że byłem w lepszym niż zwykle humorze to podszedłem chcąc zagadać

"Hej, spokojnie, nie chcę nic od ciebie. Mam dzisiaj urodziny i pomyślałem, czy może chciałabyś się ze mną napić?"

na początku myślałem, że dziewczyna czeka na nocny pociąg, jednak po chwili zdałem sobie sprawę, że też jest bezdomna

spojrzała na mnie przekrwionymi, niebieskimi oczami

jej wargi były całkiem blade

nie miała na sobie żadnego płaszcza a na rękach miała widoczne blizny po igłach - brała

okryłem ją własną kurtką i leżącym obok kocem

złapała za butelkę wódki, ja jednak nie pozwoliłem jej pić jednoznacznie machając głową

patrzyliśmy tak na siebie przez kilka minut

w końcu jej oczy wypełniły się łzami i przytuliła się do mnie

"Jesteś głodna?" - spytałem

przytaknęła wycierając nos brudną chusteczką

pobiegłem do sklepu i kupiłem gotową zupę, poprosiłem też żeby właścicielka sklepu pozwoliła mi ją zrobić na zapleczu

przyniosłem dziewczynie miskę ciepłej zupy, od razu rozpromieniała

powiedziała, że to bardzo miło z mojej strony, przedstawiła się jako Rosa i odeszła tłumacząc się spotkaniem z klientem

zacząłem przychodzić na ten przystanek każdego wieczora

dobrze poznałem Rosę, wylądowała na ulicy przez jej rodziców alkoholików a teraz próbuje walczyć z uzależnieniem od narkotyków

i dorabia jako prostytutka

zawsze dawałem jej większość zarobionych pieniędzy, było mi jej szkoda

właściwie to staliśmy się parą, tylko bez całowania i seksu, bo to było zrozumiale dla Rosy odpychające

spotkania z Rosą były dla mnie dużym natchnieniem i dawały mi chęć do życia

pewnego popołudnia grałem kilka własnych kawałków na miejscowym rynku

Rosa podbiegła do mnie zapłakana i powiedziała, że jest w ciąży

nie mogłem w to uwierzyć

oczywiście myślała o aborcji, ale nie miała na to pieniędzy, ja też nie

musiałem zachować się odpowiedzialnie

obiecałem pomóc jej wychować dziecko

była bardzo szczęśliwa

skończyła z prostytucją, w końcu przestała brać narkotyki

ja zacząłem zarabiać coraz więcej, zatrudniłem się nawet na ćwierć etatu w miejscowej pralni

całe pieniądze odkładałem dla Rosy i naszego dziecka

w końcu urodziła się zdrowa, śliczna córeczka

przez pierwszy miesiąc byliśmy bardzo szczęśliwi

przestaliśmy martwić się brakiem dachu nad głową, musieliśmy zrobić wszystko żeby zapewnić naszej kruszynce dobrą przyszłość

odłożyliśmy już jakieś 3000zł

jednak gdy wieść o narodzinach małej Sylwi się rozniosła, o Rosę upomniał się jej alfons

starałem się ich powstrzymać ale skończyło się to złamaną ręką i pośiniaczonym ryjem

on nawet nie zabrał Sylwii ze sobą, zostawił ją ze mną

może to lepiej? Chociaż bardzo tęskniłem za Rosą

moja córeczka skończyła już 3 latka

zaczynam mieć coraz większe problemy z pieniędzmi, jestem cholernie samotny, nie widziałem od lat Rosy

wróciłem do picia

pewnego dnia bawiłem się w chowanego z Sylwią

mała schowała się za fontanną, już biegłem aby ją znaleźć gdy usłyszałem z jej ust radosny okrzyk "Mama!"

malutka pobiegła w kierunku czarnego vana

rzeczywiście - Rosa stała tam ubrana w ciuchy od świetnych projektantów w objęciach jakiegoś Hiszpana

pobiegłem radośnie w jej stronę

jednak na jej twarzy nie było radości - tylko obrzydzenie i pogarda

powiedziała do swojego mężczyzny, że nie zna nas i zagroziła policją

serce mi pękło, nawet nie dlatego, że Rosa odrzuciła mnie dla wygodniejszego życia

zostawiła naszą śliczną córeczkę, nigdy nie zapomnę jak Sylwia płakała tamtego dnia, moja mała kruszyna...

teraz siedzę tak tutaj, gram na gitarze i mijają mnie dziesiątki ludzi patrząc jak na pijanego degenerata

Rosa - ona jest uważana za dostojną damę i z zachwytem witana na każdym wystawnym przyjęciu

a moja córeczka? trzęsie się na deszczu

ale nigdy nie przestaje mówić jak bardzo kocha swojego tatusia

swojego tatusia...

tego dnia deszcz padał dużo mocniej niż zwykle

podszedł do mnie mężczyzna z parasolem, był ubrany w dostojny garnitur

pokazał mi sądowy nakaz, z mocą którego zabiera moją córeczkę do domu dziecka ponieważ nawet nie mam praw rodzicielskich

i teraz siedzę tak i gram na gitarze, powoli uchodzi ze mnie życie

ale przynajmniej mogę spać spokojnie, bo moja córeczka śpi w ciepłym łóżku, na pewno ma wielu przyjaciół i w przyszłości będzie dobrą mamą

a mnie mijają kolejni ludzie patrząc jak na pijanego degenerata


  • 4
  • Odpowiedz