Wpis z mikrobloga

Od około 16-tego roku życia nie znosiłam swoich rodziców. Być może było o spowodowane tzw. "wiekiem buntowniczym", którym każdy się zasłaniał, może to było też z przyczyn, o których nie chciałabym się wypowiadać publicznie. Większość z nas chyba miała taki okres w życiu, w którym narzekało się na swoich "starych". Mama chce źle, bo wszystkiego mi zakazuje. Tata chce źle zmuszając mnie do nauki, zasłaniając się tym, że uczę się dla siebie, nie dla nikogo innego, choć każdy miał wrażenie, że uczymy się dlatego, by nie narzekali na nasze oceny i by mieć święty spokój. Każdy zamykał się w swoim pokoju, nie chciał się z rodzicami widzieć. Kłócił się z nimi o błahe, tak naprawdę nie mające większego znaczenia rzeczy - choć wtedy wydawało się to być dla nas ważne.
Też przez to przechodziłam. Pamiętam doskonale, jak nie lubiłam spędzać z nimi czasu, jak często na nich narzekałam, jak krzyczałam na nich, gdy moje argumenty do nich nie trafiały. Doprowadziłam mamę raz w życiu do łez.

Ale teraz, chyba dorosłam. Zrozumiałam, jak ważna jest dla mnie rodzina, moi rodzice, mój brat, który właśnie przeżywa "wiek buntowniczy". Zaczęłam doceniać to, ile dla mnie zrobili i ile dla mnie wciąż robią. Teraz rodzice są moimi najlepszymi przyjaciółmi i żałuję tego, że czasem zachowywałam się tak, jak opisałam wcześniej, bo widzę, jak bardzo się starali wychować mnie na taką osobę, jaką jestem teraz. Widzę, że dla mnie zrobiliby wiele, odejmą sobie, by dać mi.

Dlaczego o tym piszę? Matkę masz tylko jedną. Ty i Ty również. Doceń jej trud, jeśli jest niedaleko Ciebie, podnieś dupę sprzed komputera, idź do niej i poświęć jej chwilę swojego czasu. Jeżeli się z nią pokłóciłeś, pogódź się.

Nie mieszkam z rodzicami łącznie od roku. Może to dało mi tyle do myślenia. Może to uświadomiło mi fakt, jak bardzo są dla mnie ważni. Właśnie od nich wróciłam. Po każdej wizycie u nich mam skłonności do takich refleksji.
Możesz scrollować dalej.

#oswiadczenie #feels #przemyslenia #dobrywieczor
  • 25
Nie mieszkam z rodzicami łącznie od roku. Może to dało mi tyle do myślenia. Może to uświadomiło mi fakt, jak bardzo są dla mnie ważni. Właśnie od nich wróciłam. Po każdej wizycie u nich mam skłonności do takich refleksji.


@polusiowa: nie mieszkasz z nimi, więc już Cię nie ograniczają, niczego Ci nie zabraniają etc. więc nie macie powodów do kłótni

wpadasz jak do kolegów, jedzonko, co tam słychać, fajnie że wpadłaś,
@deroo: może i tak. choć po skończeniu przeze mnie 18 lat nie kłóciliśmy się już. niczego mi nie zabraniali, zaczęliśmy się dogadywać o wiele lepiej. może właśnie dlatego, że niczego nie zabraniali.
@polusiowa: nope, dopiero po latach zrozumialam ze to oni od zawsze stanowili problem. nie ich wina. nikt z wyboru głupim się nie rodzi a ze mądry głupiemu z drogi schodzi to tak jak ty nie mialam wieku buntowniczego tylko robiłam im wszystko na pokaz.
@deroo: uwierz mi że mam podobne przemyślenia, a mieszkam z rodzicami. To nie ma nic do rzeczy tutaj.
Wiadomo mieszkając z nimi, człowiek się czasem pokłóci. Ale to nie znaczy że od razu ich nie szanuje i przestaje doceniać.
Człowiek z wiekiem zaczyna widzieć ile rodzice dla niego zrobili. Bo przecież mogli się zupełnie na moje życie nie zdecydować - nie mieć dzieci i żyć sobie jak "ptaszki" - bezstresowo.