Wpis z mikrobloga

Tak to już jest z Legią, że wygrywa wtedy, gdy praktycznie nic na to nie wskazuje. Przy tym jeszcze gra dobrze w piłkę, a to zdarzało się w tym roku naprawdę rzadko. Tym bardziej warto więc docenić dzisiejszy wynik.

Zresztą tak bywa w całej Ekstraklasie. Cracovia gra świetnie, strzela dużo goli i wygrywa mecze? To jedzie do Łęcznej i tam nie jest w stanie nic sobie stworzyć i gładko przegrywa. Piast wydaje się łapać zadyszkę? No to już nie, bo bez problemu wygrywa z Zagłębiem. Lechia w ostatnich czterech meczach wygrała 3 razy, raz zremisowała, a u siebie ostatni raz przegrała w 1. kolejce? Czas, żeby pokonała ją Legia, która w Gdańsku od dłuższego czasu radziła sobie bardzo słabo ( ͡° ͜ʖ ͡°) I nic dziwnego, że potem tabela wygląda tak, jak wygląda.

W sumie lubię tę ciszę po zwycięstwach Legii. Znalezienie jakiejś większej liczby komentarzy graniczy z cudem. Jak zwykle jestem nadgorliwy i już zbieram się do tego, aby zapełnić tę lukę ;p

Pierwsze pół godziny mogło zwiastować, że skończy się tak, jak zwykle. Portal Ekstrastats przypominał o meczu z Jagiellonią, w którym to Legia najpóźniej była w stanie jakkolwiek strzelić na bramkę. Podobieństwo było tym większe, że nieoczekiwanie gola na 1:0 dla Legii, tak samo jak wtedy, strzelił Guilherme. Jako że moje myśli różnie krążą, to od razu też przywołałem sobie spotkanie z Pogonią z 30. kolejki poprzedniego sezonu (czyli gdzieś tak sprzed pół roku). Same strzały Guilherme z tych dwóch meczów właściwie identyczne. Całość różniła się oczywiście akcjami, które poprzedzały te trafienia. I znowu... widzi mi się tu akcja na 4:1 w meczu z Ruchem. Ale teraz było chyba jednak efektowniej. 12 podań, końcowa faza akcji z pierwszej piłki... Chyba nie pomylę się, jeśli napiszę, że taką Legię chcemy oglądać zawsze.

W drugiej połowie zrobiło się jeszcze więcej miejsca i zostało to skrzętnie wykorzystane. Bardzo dużo było ostrej gry - żółtych kartek, czy nawet czerwonych, powinno być tu nieco więcej niż zostało pokazane. Na szczęście legioniści nie pękali, właściwie całą drużynę można wyróżnić za zaangażowanie. Nie brakowało go także w meczu z Lechem, jednak wtedy nic nie chciało wpaść, teraz trzy celne strzały i trzy gole. To banał, ale tak po prostu bywa. Zdarza się. Dziś się udało, nie zawsze tak będzie, i trzeba być tego świadomym.

Ta skuteczność jest tym ważniejsza, że znowu straciliśmy gola. Chyba po raz pierwszy od dawna nie ma tu za bardzo kogo winić. Lechia rozegrała tę akcję bardzo dobrze, a do strzału Kovacevicia rzuciło się kilku piłkarzy, aby go zablokować, Kuciak także robił, co mógł. Niestety nie widać tego dobrze, ale w tej akcji mógł być faul, a nawet dwa. O tym oczywiście się nie pisze, a przynajmniej ja nic nie znalazłem, i w zasadzie sprawa jest trudna do rozstrzygnięcia. Jeśli coś nieprawidłowego było, to szkoda, bo szansa na czyste konto była spora. Udało się nie dopuścić Lechii do groźnych sytuacji, a nawet gdy takie były, to bronił Kuciak lub blokował któryś z obrońców. To poświęcenie dało efekt i jeśli nie będzie go brakowało w następnych meczach, to kiedyś wreszcie tej bramki nie stracimy. Ja przynajmniej w to wierzę.

Bardzo dużo graliśmy prawą stroną. Wręcz obawiałem się, że brakuje w tym balansu i w końcu w Lechii znajdą sposób na Guilherme i tyle z naszej gry. Tymczasem Wawrzyniak, ponoć mający wrócić do Legii, zupełnie sobie nie radził i atakowanie jego stroną było dobrym pomysłem. Gui nie był osamotniony, bo włączał się Broź, schodził także Duda, za wyprowadzenie piłki odpowiadał Lewczuk... I naprawdę dobrze to wyglądało. Nie jakoś nadzwyczajnie, ale długimi momentami oglądało się to z przyjemnością.

Po wygranym meczu oceny indywidualne tracą trochę na znaczeniu, zwłaszcza że... dobrze wyglądali prawie wszyscy, jako drużyna. Zatem po kolei, parę słów na każdego. Kuciak raczej bez zastrzeżeń, nie można tu mówić o błędach, a przy golu bez szans. Broź wartościowy w ofensywie, z tyłu zablokował jeden groźny strzał, ale generalnie parę razy Mak mu uciekł, tak było choćby przy golu. Mogło być lepiej, ale ostatnio chyba forma lekko zwyżkuje. Lewczuk, jak pisałem wyżej, całkiem nieźle wyprowadzał piłkę, od tyłu a Kuświka w zasadzie wyłączył z gry. Rzeźniczakowi uciekł napastnik Lechii w końcówce meczu, ale poza tym też było dobrze, jak na niego. Brzyski natomiast poprawił się w defensywie, jednak wrzutki ze stojącej piłki cały czas są fatalne. Pamiętam poprzedni sezon, gdy stałe fragmenty dawały nam bardzo dużo, ale też jeszcze wcześniejszy, gdy po zagraniach Furmana piłka nie mijała pierwszego zawodnika. Centry Brzytwy stoją na niskim poziomie - w przenośni i dosłownie, leci to tak, że można spokojnie wybić nogą i nie ma szans, aby dotarło to do naszego zawodnika. Przydałaby się zmiana wykonującego, co tu dużo mówić.

Ważną rzeczą w tym meczu było opanowanie środka boiska. Borysiuk z Kovaceviciem to nieprzyjemni rywale, nie przebierają w środkach i nie jest łatwo się przez nich przebić. Na szczęście Pazdan z Jodłą dali radę. Ten pierwszy walczył na całego, sprawdza się świetnie w roli "czyściciela", jaką powierzył mu trener Stanisław. Gdyby można było mieć drugiego takiego samego, w obronie... Jeśli już mamy wydawać dużą kasę, to właśnie tak. Michał do tej pory zagrał w Legii nie aż tak dużo meczów, ale na razie jest dużym wzmocnieniem. Jodłowiec z kolei, oprócz walki w środku, znów bardzo przydał się z przodu. Zachowanie przy golu na 3:1, jak i potem, gdy starał się podawać z boku boiska, naprawdę super. Aż nie wierzę, że w ten sposób rozwiązujemy problem braku zawodnika z numerem "8" - nie chodzi tu w tym momencie o Dudę, a o kogoś, kto połączyłby walory ofensywne i defensywne w środku pola. Na razie Jodłowcowi wychodzi to bardzo dobrze.

Sam Duda też zasługuje na pochwały. Zagrań, które znamionowały wysoką klasę, było więcej, niż tydzień temu. Duży udział przy pierwszym golu, ogromny przy trzecim (zwód i minięcie Kovacevicia idealne, potem także świetne podanie) i zagranie z pierwszej piłki przy wspomnianej sytuacji z Jodłowcem - to momenty, w których najbardziej rzucał się w oczy, ale było też tego więcej. Raz np. świetnie przyjął sobie piłkę do przodu... piętą. Trzeba na niego chuchać i dmuchać, byle znowu nic się nie przyplątało... Duda w dobrej formie jest w stanie zrobić bardzo dużo. Tak samo Guilherme, który potrafi irytować, ale także zachwycać. Dziś włączył ten drugi tryb, a w Gdańsku, mimo tych swoich mitycznych transferów, mówią, że chcieliby takiego zawodnika u siebie. Myślę sobie, "bierzcie, oddamy z pocałowaniem ręki", a potem zastanawiam się, czy warto, bo jednak potrafi stworzyć naprawdę dużo zagrożenia. Brakuje mu przede wszystkim liczb, dziś trochę je podkręcił. Zobaczymy, czy tak będzie dalej.

Jedynym, który zagrał wyraźnie słabiej, był Kucharczyk. Spowodowane to było głównie tym, że mało grano jego stroną. Kiedy jednak dostawał piłkę, rzadko robił z niej użytek. Czasem też piłka pechowo do niego nie dochodziła. Występ w gruncie rzeczy dość anonimowy, a przydałoby się jednak odciążyć drugie skrzydło i czasem zaatakować inną stroną. Na szczęście dzisiaj nie było takiej potrzeby. Został jeszcze Nikolić, który jako jedyny miał udział we wszystkich trzech golach. Przy pierwszym asysta, przy trzecim akcja lewym skrzydłem i przedostatnie podanie. Przy drugim oczywiste jest, że błędy popełnili głównie Gerson i Marić, ale bez pressingu ze strony Węgra nic by z tego nie było. Być może obrońca Lechii nie musiałby podawać do tyłu, a nawet jeśli, to piłkę po fatalnym przyjęciu bramkarza przejąłby ktoś inny. Jak widać więc, opłaca się męczyć rywali, nawet gdy teoretycznie nie ma szans na przejęcie piłki. Samo zachowanie pod bramką - jak zwykle super, nie zastanawiał się, tylko od razu strzelił, ledwo dając się pozbierać Mariciowi. O to chodzi. Już tylko jednego gola brakuje, aby miał ich 20 we wszystkich rozgrywkach, ostatnio udało się to Saganowskiemu w sezonie 2012/13, wtedy jednak potrzebował on do tego 33 meczów (Nemanja do 19 goli - 24 spotkań). Skoro mowa o naszym jubilacie... Nic nie zdziałał, podobnie jak Vranjes i Bereszyński. Zmiany nic nam dziś nie dały i dobrze, że nie było takiej potrzeby. W ogóle końcowy kwadrans był trochę słabszy i cieszę się, że obyło się bez straty kolejnego gola. Wtedy byłoby bardzo nerwowo, a strata punktów w takiej sytuacji byłaby prawdziwą katastrofą.

Ledwo kończyła się przerwa na mecze reprezentacji, a tu już zaraz następna. Przed nią zostały nam tylko dwa mecze - z Brugią i Pogonią. Potem, właściwie jeszcze w tygodniu reprezentacyjnym, gramy z Chojniczanką, który to mecz będzie początkiem jeszcze trudniejszej serii - łącznie 9 meczów bez żadnej przerwy. Nawet gdy nie będą grały puchary - krajowe i europejskie - będziemy mieli kolejkę ligową. Dlatego koniec tej rundy będzie bardzo trudny. Mówi się o ciężkich treningach u Czerczesowa... Ale on nawet nie ma kiedy ich przeprowadzić, bo ciągle grane są mecze. Teraz do Brugii jest trochę czasu, a potem dopiero po Pogoni. Przewidywań z mojej strony nie ma, i tak nie trafię. Po Legii możemy się w tym momencie spodziewać naprawdę wszystkiego, oby na tę końcówkę dawali z siebie tyle, co w ostatnich meczach. Wtedy przynajmniej do aspektów mentalnych nie będziemy mogli mieć pretensji, a to już byłoby coś.

#legia
  • 5
@zero7: Jeśli po trzech tygodniach pracy i pięciu rozegranych meczach można oceniać pracę trenera, to na pewno trzeba dać plusa za to, o czym mówisz. Grać w piłkę ich nie nauczy tak szybko, a na niektórych pewnie i tak już jest za późno. Przygotowanie fizyczne i walka to jest baza, bez której nie wygra się nawet naszej ligi. Od tego więc trzeba zacząć, a resztę aspektów szlifować później.

@Kid_A: Dziękuję
Tego oczywiście nikt już nie przeczyta, ale nie ma sensu tworzyć oddzielnego wpisu. Odnośnie gola straconego z Lechią: w programie "Ekstraklasa po godzinach" były obszerne powtórki sytuacji z faulami. O ile drugie zagranie rzeczywiście jest kontrowersyjne, tak w przypadku starcia Wojtkowiaka z Kucharczykiem sprawa jest prosta: był faul. Zatem akcja Lechii zakończona golem powinna być przerwana już znacznie wcześniej. Zobaczymy, czy spotka się to z jakąkolwiek reakcją czy dyskusją, ale znając życie,