Wpis z mikrobloga

@FLYek: Od ponad trzech lat intensywnie walczymy z uzależnieniem naszego 20-latka. Głównie metaamfetamina, ale nie tylko. Na początku była "niegroźna trawa", a potem poleciało. Polecam grupy dla rodziców narkomanów w monarze. Na nic się zda rozmowa, tłumaczenie, próby wpływania na sumienie, groźby, obietnice, przekupstwa itd. Jak z gruźlicą związany jest kaszel jako objaw, tak z narkomanią związane jest kłamstwo, manipulacja i całkowite pozbawienie empatii wobec wszystkich, w tym rodziny. My jako rodzice wewnętrznie opieraliśmy się rozwiązaniu ostatecznemu, jakim jest wyrzucenie z domu. Wyrzucasz narkomana, a nie dziecko. Dziecko może wrócić, ale bez narkomana. U nas było to samo i wszystkie półśrodki zawiodły. Zaczynało być już niebezpiecznie (noże, szyby w oknach, policja). Zresztą u nas nie było żadnego wyrzucania, szarpania itp. Po prostu po ukończeniu 18-tki - "do widzenia, możesz wrócić po pełnej, skutecznej terapii w ośrodku". W trzecim roku walki z nami narkoman odpuścił i zaczął się leczyć, ale dotknął dna i być może do końca życia będzie się zmagał z zaburzeniami psychicznymi po tym, co ćpał. NAJWAŻNIEJSZA JEST KONSEKWENCJA. Jak się pozbędziesz narkomana (nie dziecka- już nie masz dziecka) to pod żadnym pozorem nie wolno Ci go przyjąć z powrotem zanim nie ukończy terapii !!! Nawet na jedną noc, nawet na obiadek! Bezpłatne spanie i jedzenie jest w ośrodku. Albo zabijesz narkomana (nie dziecko) albo on zabije Ciebie i siebie. Wyrzucając narkomana i pozbawiając go środków na narkotyki ratujesz mu życie.
  • 1
Słusznie prawisz. Konsekwencja to podstawa. W rzeczywistości to nie wiem, na ile jej wystarcza matce chłopaka. Dla mnie to sprawy jasne, ale sam nie wiem, jakbym się zachował w jej sytuacji. Gościu już sypia po klatkach i piwnicach, ale nie wiem, co się dzieje, jak jest akurat nie na haju. Skoro zniknął tablet, to musi mieć wstęp do domu.

Dzięki za odzew :) Pozdrawiam :)