Wpis z mikrobloga

@jak_to_mozliwe: większość serialów typu "fenomen" są takie, że ciężko zdzierżyć początek, a czasem nawet początkowe sezony. Jednakże na końcu masz świadomość, że byłeś świadkiem czegoś wielkiego. Podobnie miałem z The Wire, pierwszy sezon oglądałem dosłownie na siłę, a gdy skończyłem oglądać 5. to uczucie wielkiej pustki pojawiło się w moim życiu :)
  • Odpowiedz
@jak_to_mozliwe: jak dla mnie kumulacja najzajebistszych wydarzeń ma miejsce w 4 sezonie, ale 2 też bardzo mocno daje radę. W 1 i 3 wg mnie jest dużo więcej wątku rodzinnego państwa White'ów i są mniej dynamiczne, chociaz 1 jak dla mnie też niczego sobie.
  • Odpowiedz
@Dare: bo "POV" kojarzy Ci się tylko z RedTubem
POV oznacza Point of View - punkt widzenia. W tym przypadku punkt widzenia garnka do gotowania.
  • Odpowiedz
@Dare: tam masz kamerę dynamiczną, która śledzi bohaterów i nie jest z niczym związana. W przypadku POV masz kamerę "wsadzoną" do przedmiotu. Np. scena z "Lord of War".
Pieron - @Dare: tam masz kamerę dynamiczną, która śledzi bohaterów i nie jest z niczy...
  • Odpowiedz
@jak_to_mozliwe: Pierwsze odcinki są strasznie nudne, ale pózniej serial ogłada sie z zapartym tchem i aż chce sie więcej :p Możesz poczytać spoilery pierwszego sezonu, a zacząć oglądać od drugiego (chociaż polecam sie przemęczyć xD). Ogólnie jeden z moich ulubionych seriali :p
  • Odpowiedz
@Carnesir: aktualnie zacząłem 5. sezon i fakt drugi był genialny. Zakończenie czwartego również super, ale w pewnych momentach niektóre wątki były strasznie irytujące, a kulminację irytacji przeżywałem oglądając 3. sezon.
  • Odpowiedz