Wpis z mikrobloga

@Euthymol: zaintrygował mnie ten komentarz...

"a kto będzie chciał na żonę 24 letnią emigrantkę, zarabiającą sama na siebie, wykształconą, z samochodem i ambicjami? Weź tylko poznaj kogoś w necie, spotkaj się i porozmawiaj o polityce, samochodach, kulturze czy filmach. Drugiego spotkania juz nie będzie. Dlaczego? Nie wiem. Może mężczyźni szukają słodkich księżniczek? Może właśnie lubią mieć utrzymanki a zwyczajnie boją się kobiet niezależnych?
Niedawno mój 27 letni były narzeczony zostawił mnie dla gorącej 40. Wiec jednak nie wszyscy szukają (chcą?) młodsze od siebie.

To wszystko jest dziwne, głupie. Zawsze chciałam poznać kogoś tak zwyczajnie, na ulicy, na przystanku, w kawiarni. Nie dane mi to było, więc zostaje internet. Przykre to jest, takie wybieranie kryteriami podanymi przez jakąś stronę. Pójść na imprezę - tez wyjście, ale raczej nie pozna się kogo wartościowego. Sama ze znajomymi jechałam do klubu ostatnio i pytam ich, gdzie będą nocowac. Odpowiedź "u jakiegoś #!$%@?, którego wyrwe" . Ręce mi opadły. Moi znajomi z takim podejściem..
Zostaje chyba praca, sen, praca, sen. I za zarobione pieniądze zwiedzać świat. A nuż ktoś zjawi się w najmniej oczekiwanym momencie..

Nie łamcie się chłopaki, normalne laski jeszcze są :D"