Wpis z mikrobloga

W gimbazie ogólnie skrzywiłem sobie chyba psyche przez towarzystwo z którym nie umiałem się dogadać ani w nim odnaleźć mówiąc w skrócie przez co moja samo ocena spadła na samo dno, gdzieś tam głęboko zakodowałem sobie że ktoś taki jak ja nie może być w życiu spełniony/szczęśliwy. Zaczęło się to zmieniać dopiero na studiach gdzie poznałem zajebistych ludzi i powoli zaczynałem się ogarniać jednak gdzieś tam dalej pozostałem #stuleja i życiowym nieudacznikiem, a teraz to wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Za każdym razem gdy zaczynało mi zależeć na jakiejś dziewczynie kończyło się tym samym czyli #friendzone i #tfwnogf . Teraz wszyscy na około planują już śluby zaręczyny i inne takie imprezy a mnie łapią jeszcze głębsze feelsy. Najgorzej jest w weekendy chciało by się gdzieś wyskoczyć ale kumple zawsze są z laskami przez co czuję się tam jak piąte koło u wozu. Teraz najczęściej porostu wsiadam w samochód i jeżdżę przez pół nocy byle tylko nie siedzieć w domu. W sumie to nawet nie wiem po co tutaj o tym piszę chyba tylko po to żeby to z siebie wyrzucić.
  • 4