Wpis z mikrobloga

tl;dr
! Czuję się fajnie bo zatrzymałem pijanego kierowcę i nie pozwoliłem mu dalej jechać (wyrwałem kluczyk ze stacyjki).

W końcu czuję się jak bohater! (małego kalibru ale jednak)
Jechałem sobie dziś do sklepu (#wies) na rowerze po jezdni (dawna zakopianka, teraz droga lokalna po której jeździ naprawdę mało samochodów). Strąbił mnie jakiś koleś. Ja jak to ja od razu #!$%@? bo blisko przy krawędzi jezdni jechałem a jakiś palant trąbi. Jak mnie wyprzedził to zauważyłem, że jedzie zygzakiem. Nie dałem rady go dogonić ale, jechał do tego samego sklepu co ja, który był jakieś 50m od miejsca wyprzedzania. Zanim koleś (lvl koło 60) zaparkował to zdążyłem dojechać i go obserwowałem. Ledwo wyszedł z auta. Wszedłem za nim do sklepu ale ziomek od razu podszedł do kasy i poprosił o żubrówkę 0,5l. I WTEDY JA "PANIE, A JEST PAN TRZEŹWY BO JAKOŚ MI SIĘ NIE WYDAJE". On do mnie "odczep się pan". A wtedy kasjerka "UUUUU TEMU PANU CHYBA ALKOHOLU NIE SPRZEDAM". I znowu ja "JA PANU NIE POZWOLĘ DALEJ JECHAĆ BO WIDZIAŁEM, ŻE PRZYJECHAŁ PAN SAMOCHODEM".
W sklepie rozmowa trwała z 2 min, pani ekspedientka ładnie się do mnie uśmiechała. Odprowadziłem pana do wyjścia ale nie odstawałem go na krok. Nie był agresywny. Na zewnątrz akurat szedł jego znajomy który też był napity i nawet on mu mówił, że dalej nie powinien jechać. Chwile stali i gadali (hehe, pytali czy mam belkę, że niby "milicjant") . Kierowca stwierdził, że ma ogień w aucie i ruszył w stronę samochodu to ja za nim. Koleś zaczął kozaczyć i chciał odpalic auto to ja : JEB #!$%@? KLUCZYKI MU WYRYWAM JAK JAKIŚ RAMBO, ten spina do mnie i chciał mi #!$%@?ć ale ogarnął, że z mirkokoksem lvl18 nie ma szans i tylko zwyzywał. Ogólnie zrobiło się tłoczno bo ludzie zaczęli się przyglądać, tylko jakaś młoda para ogarnęła, że mogą mi pomóc i zaczeliśmy mu grozić bagietami (ŻAŁUJĘ W #!$%@?, ŻE NIE ZADZWONIŁEM) Koniec końców pijak został odwieziony do domu przez młodego pana (moja inicjatywa), a ja poczułem się zajebiście bo zawsze marzyłem o tym, żeby zrobić coś takiego.



()
  • 8
@kubiszcze: wiesz, jak jest na tyle głupi, zeby na dużej bombie jeździć autem, to ta twoja dzisiejsza akcja go od tego nie odwiedzie. Ot dziś nie pojechał, ale jutro czy pojutrze znów to zrobi.

Nie mówie, zeby do każdego podejrzanego człowieka wołac bagiety, ale jak juz widac, ze sie o włąsne nogi przewraca z upojenia alkoholowego i chce wsiadac za kółko, to ja bym jednak dzwonił.
znałem tego pana z widzenia


@kubiszcze: jeśłi mieszkasz gdzies na wsi w okolicy i doniesiesz na "swojego człowieka", to mozesz miec bardzo przerąbane wśród sporej czesci mieszkanców.
NA wsiach panuje przekonanie, ze na sasiadów i znajomych, nie wazne co by zrobili, się nie donosi (przynajmniej bezpośrednio, czyli tak, ze kazdy by wiedział, ze to ty)