Wpis z mikrobloga

"Opiszę sytuację, która przytrafiła mi się w dniu dzisiejszym.
Miejsce akcji: Szczecin, ul. Piastów
Dojeżdzaliśmy razem z kolegą do skrzyżowania, na sygnalizatorze światło zielone, a na jednym z trzech pasów stoi Opel Insignia, wymijana przez innych "kierowców" ( " nie bez znaczenia), którzy w czasie wymijania ów Insigni nie omieszkali użyć sygnałów dźwiękowych. My również przeskakujemy na drugi pas, lewa ręka chcąc nie chcąc z pozycji zimnego łokcia idzie na klakson, zrównaliśmy się z Insignią i co widzimy? Kierowcę, który na pierwszy rzut oka stracił przytomnośc, głowa oparta o drzwi. Zanim mój mózg zdążył przetrawić sytuację pojechaliśmy kilka metrów do przodu, wiec szybko wsteczny, sprzęgło, gaz, hamulcec i stoimy. W pośpiechu wybiegamy do kierowcy, który wydawał z siebie dźwięki przypominające chrapanie. Pierwsza myśl- o #!$%@? pijany kierowca usnął! Szybko okazało się, że kierowca pijany nie jest, ma natomiast atak padaczki. Pan jest nieprzytomny, z ust leci krew zmieszana ze śliną, Pan wpada w bardzo silne drgawki (nie będąc do końca pewnym co się dzieje wyciągneliśmy kluczyki, aby nie próbował odjechać), usta sine, a my.. gacie prawie pełne. W Z nerwów nie mogłem odblokować klawiatury, żeby zadzwonić na 112. A jak już odblokowałem i zadzwoniłem, to nie byłem w stanie wytłumaczyć co się dzieje i gdzie jesteśmy. W między czasie kierowca odzyskał przytomność, natomiast nadal nie "kontaktował", nie wiedział co się dzieje itp. Próbowaliśmy wytłumaczyć sytuację, na co Pan stwierdził, że "na nic nie choruje i chce jechać" Na nasze szczęście słyszeliśmy już sygnały karetki (na którą z resztą czekaliśmy 13min a wydawało się, że wieczność). Panowie z karetki bardzo wyluzowani, spokojnie zajęli się kierowcą.
Pokonuję dziennie ponad 100km, miesięcznie min. 3000km. Często słyszymy, że w podobnych sytuacjach musimy zachować spokój itp. Ktoś, kto nie był w podobnej sytuacji nie zrozumie jakie emocje kierują człowiekiem i jak cięzko jest zachować zimną krew. Ok, zatrzymaliśmy się, próbowaliśmy pomoc. Ale co mnie bulwersuje najbardziej?
Jak można być tak znieczuloną #!$%@?ą społeczną, żeby widzieć nieprzytomnego człowieka w samochodzie i pojechać dalej?! Ten człowiek musiał już chwilę siedzieć w takim stanie zanim do niego wyszliśmy. Więcej! Jeden z kierowców, który nas mijał, nazwał mnie #!$%@?, bo blokujemy dwa pasy (fakt, w całym amoku swoje auto zostawiłem na drugim pasie z awaryjnymi, natomiast tak jak napisałem to była 3 pasmówka, a ruch na tyle mały, że nikt przez nas nie ucierpiał)
LUDZIE! To, że ktoś przed wami nie ruszą na zielonym nie oznacza, że jest drogową #!$%@?ą i trzeba go strąbić! To, że ktoś leży na chodniku/trawniku nie znaczy, że jest pijakiem! Piszę ten temat, aby trochę Was uczulić! Zwracajcie uwagę na takie sytuacje! Może okazać się, że ktoś potrzebuje Waszej pomocy!"
#coolstory #pasta #
  • 1
@hacerking: Przykra sprawa, ale niedługo pojeździ.... Jeśli na pogotowiu wpiszą mu padaczkę w rozpoznaniu, to traci uprawnienia do kierowania na X lat (min. 5 lat od czasu stwierdzenia wyleczenia czy coś takiego). A lekarze mają obowiązek w takim przypadku, nawet jeśli wcześniej był okazem zdrowia.

Ogólnie to masakryczna choroba. Kiedyś będąc dzieciakiem czekaliśmy na przystanku autobusowym w jednym mieście i nagle okazało się, że trochę dalej coś zaczęło się dziać. Facet