Wpis z mikrobloga

Wymyśliłem sobie: kulki z tamaryndowca. W nadejściu hipsterskiej weny postanowiłem wrzucić do mojego wirtualnego koszyka również tego diabła. Cena - 10 zł za 250 g, z czego jakieś 90% to łupiny i pestki.

Na początku mówię sobie: ok, wyjmę z łupin i będzie gitara. Ale nie, lajf ys brutal, zeskrobuj z nasion kleistą papkę zwaną miąższem. Żeby nie było za łatwo, łyżeczka nie jest do tego najlepsza. Gołymi rękami to rób! Nie bądź ciota!

No to dłubię sobie, miąższ wrzucam do miseczki, odpady do kosza. Na przedłubanie całej porcji zeszła mi ponad godzina, palce do tej pory mnie bolą. Żeby nie było łatwo z dłubaniem, owoce pod łupiną mają takie... nitki, łyko, nie wiem co to jest, ale nie pomaga.

Dodatkowo miąższ jest strasznie kleisty, co parę owoców musisz myć ręce, bo nie chce już wchodzić do miski, woli zostać na twoich rękach.

Żeby ostatecznie pokazać, jak mało dla tamaryndowca znaczysz, to z 250g owoców jesteś w stanie zrobić 4 (słownie: CZTERY!) kulki wielkości czekoladek z bombonierki babci.

Ale co by o nim nie mówić, to jest #!$%@? dobry. Jedno z dziwniejszych połączeń smaków, które miałem okazję spróbować. Jakby wymieszać daktyle, rodzynki, kwaśne żelki i fasolę. Wyobraź sobie pastę z tego i na koniec obsyp ją cukrem. Masz kulki z tamaryndowca. Słyszałem podobno, że można dostać gotową pastę z tamaryndowca, ale pewnie kosztuje 6.02*10^23 zł/100g.

#jedzenie #jedzzwykopem #dziwnejedzenie
T.....o - Wymyśliłem sobie: kulki z tamaryndowca. W nadejściu hipsterskiej weny posta...

źródło: comment_KT00nuHSRQ2rAXnMUusCP28ZpoT5zDUA.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz