Wpis z mikrobloga

#feels #sadstory #truestory
Kurcze, Mircy, straszne feelsy mnie złapały. Wróciłam właśnie z urodzin młodszego kuzyna, to już szóste, a drugie bez ojca.
Byli mega szczęśliwą rodziną. Tata młodego był bratem mojego taty. Późno wziął ślub, długo nie mógł nikogo znaleźć. Jak się udało, zaraz pojawiły się dzieci. Jedno, drugie, za chwilę trzecie. Wszystko układało się jak najlepiej. Wujek prace miał świetną, dużo zarabiał. Mieli własny dom. Bardzo inwestowali w dzieciaki. Odkładali im kasę na studia. No generalnie - byli szczęśliwi.
Którejś nocy ciocię obudziło mocne szturchanie. Wujek nie mógł oddychać, oczy przekrwione. Rękoma mocno ściskał kołdrę. Dźwięki obudziły dzieciaki. Zmarł po kilku minutach na oczach żony i dzieci, we własnym łóżku. Miał 35 lat.
Nigdy nie miał jakichś kłopotów zdrowotnych, ale zapierniczał równo, żeby utrzymać swoją trójeczkę. Odszedł, jak najmłodsze miało 2 lata.
Ciocia w wieku 25 lat (była sporo młodsza), została wdową z trójką dzieci. Oczywiście wdową bez pracy, gdyż wcześniej zajmowała się tylko dziećmi. To wszystko strasznie nas przybiło. W sumie do dzisiaj nie możemy się jakoś pozbierać i otrząsnąć. Pomagamy jej jak możemy. Finansowo, zajmując się dzieciakami czy pomagając jej w przeróżnych sprawach życia codziennego. Ale co z tego? Dzisiaj ich jedyny syn miał urodziny. Mimo naszej pomocy, nikt nie jest w stanie mu zastąpić ojca. Cała trójka tego bardzo potrzebuje, ale u niego to najbardziej widać. Ojca próbuje mu zastąpić mój tata. Młody go uwielbia, ale przecież wiadomo, że ojciec raz w miesiącu, to nie ojciec.
Dzisiaj jesteśmy sobie na tych urodzinach. Prezenty, słodycze - wszystko jest, ale jakoś radości na buzi brak. Mojego taty nie było, gdyż był jeszcze w pracy (kierowca tira). Miało go w ogóle nie być, ale zaskoczył nas wszystkich i przyjechał do nas ciężarówką - specjalnie dla młodego. Wyraz jego twarzy i moment powitania jest nie do opisania. Później pojechali jeszcze razem na przejażdżkę, która zajęła im ponad godzinę. Dopiero wtedy dzieciak rzeczywiście był szczęśliwy.

I to tyle. Po co to piszę? Sama nie wiem. Po prostu cholernie szkoda mi tych dzieci. Niby były małe, powinny zapomnieć z czasem. Ale one cały czas tęsknią. Często mówią o ojcu. Najgorzej jest w w tych chwilach, kiedy dana rzecz była kiedyś wspólnym rytuałem z ojcem. To tata kąpał całą trójkę, czytał bajki na dobranoc czy bawił się z nimi zaraz po pracy.

Puenty nie ma. Wybaczcie, że tu to piszę, ale po prostu cały dzień tam spędziłam i jakoś bardzo mnie to ruszyło ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • 30
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach