Wpis z mikrobloga

112 373 - 61 - 12 - 52 - 46 - 50 = 112 152
Z ostatniego tygodnia dużo wrażeń
środa, 61km - naoliwiłem sobie wcześniej łańcuch, więc jechało się super i bezszelestnie.
piątek 12km - wiał taki silny wiatr, że zrezygnowałem i zrobiłem najmniejszy dystans tego roku :/
sobota 52km -było pochmurno, ale stabilnie do czasu gdy uznałem, że warto wyjść na rower. W połowie drogi urwanie chmury i pierwszy "chrzest" roweru i łańcuch po tej ulewie trzeba było smarować od nowa.
niedziela 46km - postanowaiłem, że sobie pojadę rowerem szosowym przez las na kabatach. Ładne, utwardzone leśne ścieżki tam są, więc co może się stać? ( ͡° ʖ̯ ͡°) Otóż stało się, gdy sobie tak jechałem na lajcie, spoglądałem na drzewa, na ścieżce raptem wyrósł kawał betonu z centymetrowym prętem. Tego się nie spodziewałem i kierownica wypadła mi z rąk, lądowanie było 4 metry dalej. Skutkiem zrównania z gruntem było wygięcie dwóch klamkomanetek, zaoranie prawego łokcia, prawego kolana, stłuczenie prawego biodra i lekkie obtarcie lewej dłoni. Krew i ziemia na kończynach mocno, ale nie miałem nic do polania ran, więc wracałem taki zabrudzony na "miękkim" przełożeniu z racji uszkodzenia klamkomanetek z prędkością żółwia :/
i wczorajsza jazda wieczorem 50km po naprawie klamkomanetek po mieście ze średnią 27,3km/h
#rowerowyrownik
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach