Wpis z mikrobloga

Panie prezydencie pisze do Pana list, chociaż wiem, że listów od zwykłych obywateli Pan nie czyta. Piszę, bo nie mogę już słuchać jak Pan, wspierająca Pana Partia rządząca, za której pieniądze (10 mln zł) robi Pan kampanię wyborczą i Pana żona, mówicie o emigracji, jako o szansie, a o sytuacji w Polsce, że jest super, że żyjemy w „złotym wieku".

Pragnę opowiedzieć Panu trochę o mojej sytuacji. Jeszcze gdy się uczyłem w Liceum w telewizji ciągle słyszałem, że jeżeli chce się do czegoś dojść, to trzeba się uczyć. Mówiono: "Jeżeli wy młodzi chcecie mieć pracę, to trzeba iść na studia". Tak się złożyło, że poszedłem na studia na kierunek, który najbardziej mnie interesował i wydawał się najbardziej pożyteczny: o społeczeństwie, aby w przyszłości pracować na rzecz ludzi, którzy potrzebują pomocy i opieki. Niestety po skończeniu studiów Pana kolega partyjny – premier Donald Tusk stwierdził, że byłem głupi, że studiowałem, bo teraz nie ma sensu studiować. Teraz najlepiej mieć kurs spawacza. 2 Szkoda, że nikt tego nie powiedział zanim podjąłem studia, wtedy na pewno taki kurs bym zrobił. Ale rozmawiałem też z kolegą, który pracuje w punkcie xero. On był sprytniejszy ode mnie. Zrobił kurs spawacza. Zrobił też kurs na koparkę i montera instalacji grzewczych. Niestety również nie znalazł pracy w tym zawodzie, bo nie ma znajomości, a gdy składał setki CV, za każdym razem odpowiadano mu, że nie ma doświadczenia. Ale przecież każdy kiedyś nie miał doświadczenia, a takowe by zdobył gdyby został zatrudniony. Mnie z kolei udało się znaleźć zatrudnienie w lokalnej gazecie. Praca ciekawa, twórcza i rozwijająca. Miałem okazję spotkać świetnych ludzi, od których uczyłem się rzemiosła dziennikarskiego. Niestety, gdy wygadałem się kierownictwu, jakie czytam tygodniki, to jakimś dziwnym trafem dobra współpraca się skończyła. Oczywiście nie zostałem wyrzucony, ale ze względu na cięcie kosztów, brak zleceń na artykuły, nie byłem wstanie utrzymać rodziny. Taka to wolność słowa panuje w naszym kraju. Oczywiście jak wielu młodych absolwentów studiów wyższych szukałem zatrudnienia w sektorze publicznym. Brałem udział w konkursach organizowanych przez wiele urzędów. Na jeden z takich konkursów przyszło nas około 50 osób. Rekrutacja przebiegała standardowo, jak każda inna. Najpierw testy wiedzy potem rozmowy kwalifikacyjne. Ale w poczekalni już na starcie jeden chłopak powiedział, abyśmy się nie nastawiali, że komuś z nas uda się tu znaleźć pracę. Jak nam dalej tłumaczył, tu nie ma przypadków. CV przynoszą dyrektorzy wydziałów, aby było wiadomo czyj to kandydat, kto za kim stoi itd. Rekrutacja odbywa się jedynie spośród „samych swoich". Jedna dziewczyna zapytała go, skąd to to wie? – Bo moja mama tu pracuje – odpowiedział i dodał: ale też się nie dostanę bo są ludzie, którzy mają większe plecy. Jednak się dostał... Ale nie mam pretensji do osób zatrudnianych po znajomości, bo wiem że to nie ich wina i to normalne, że chcą pracować. Wiem, że to Pan i Pana koledzy zbudowali taki system wzajemnej pomocy, tylko dla elit (kiedyś zwanych burżujami). Ja rozumiem, że to nie młodzi są winni, tylko wy stworzyliście system zmuszający młodych do zatrudniania nie według kompetencji, a według służalczości wobec Was.
Teraz jest już dobrze, bo mam pracę. Pracuję w korporacji na słuchawkach. Jednak niestabilny grafik i 10-godzinne dyżury wywołują duże przemęczenie. W tym tygodniu mam na rano od 6, ażeby dojechać do pracy muszę wstać o 4.30 rano. Po robocie nie mam już siły na nic od razu idę spać, potem się budzę około 20 i nie mogę zasnąć, zwłaszcza że miesiąc wcześniej miałem na popołudnia, w godzinach 14-22. Dodatkowo udzielam się społecznie. A i moja żona z dzieckiem mieszkają ponad 100 kilometrów ode mnie z moimi rodzicami, bo na razie, nie stać nas na wynajęcie stancji, więc każdy wolny dzień jadę pks-em ponad 3 godziny w jedną stronę, bo pociągi do mniejszych miejscowości nie chodzą, ale od lipca planujemy zamieszkać razem, wtedy powinna moja sytuacja się ustabilizować.
Niestety nie mogę się zastosować również do Pana rady, aby uwiązać się kredytem i przez 30 lat go spłacać wraz z odsetkami. Bo chociaż nawet bym chciał, to ja nawet nie mam zdolności kredytowej. Mógłbym co prawda wziąć pożyczkę w parabanku lub kredyt chwilówkę, ale tam to już lichwa i zdzieranie na całego.
Wielu moich znajomych nie mogąc związać końca z końcem przez takie chwilówki pogrążyło się w jeszcze większej nędzy i skończyło marnie. Na szczęście trochę zaoszczędzimy na ciuchach, zwłaszcza dziecięcych. Po wprowadzeniu przez rządzących i podpisaniu przez Pana ustawy podwyższającej podatek VAT, w tym na ubranka dziecięce mogłoby być ciężko. Na szczęście ciocia żony przysyła nam paczki z ubrankami, po swoim dziecku. Najdroższe są buciki dziecięce. Poza tym moja mama obiecała, że nam pomoże przy opiece nad naszym dzieckiem. Ma teraz dużo czasu, bo ją zwolnili ze szpitala po 30 latach pracy w ramach prywatyzacji, której nie było... A jak dobrze pamiętam 5 lat temu zarzekał się Pan, że nie będzie prywatyzacji szpitali i skazywał Pan sądownie każdego kto twierdził inaczej.
Niestety w takiej sytuacji jak ja, a nawet gorszej są tysiące młodych osób. Oczywiście chodzi mi o tych, którzy jeszcze nie wyjechali. Bo te niemal 3 mln osób na emigracji za chlebem najprawdopodobniej już nie wrócą i zostaną poza krajem. Tam będą wypracowywać PKB i tam z ich pracy będą finansowane emerytury dla miejscowych. Jeszcze jako taką ciekawostkę dodam, że Pana koledzy często w przypadku utraty przez Was władzy straszą jakąś katastrofą, a czasem nawet wojną, ale dodam, że z Polski wyjechało 3 miliony ludzi, a z Libii afrykańskiego kraju pogrążonego w chaosie, wojnie i ogarniętego przez terrorystów uciekło pół miliona ludzi. Czyli mniej niż z Polski, rzekomo kraju gdzie panuje dobrobyt. Sam Pan widzi, że Pańska wizja rozwoju jest gorsza od rządów terrorystów i widma wojny.
Dlatego bardzo proszę o wybaczenie, ale jestem zmuszony poprzeć Pana Andrzeja Dudę na prezydenta. Nie dlatego, że to świetny kandydat, jest wykształcony, zna cztery języki i ma charyzmę, chociaż to też. Ale popieram Dudę dlatego, że potrzebna jest zmiana. Każdy inny kandydat niż Pan będzie sukcesem dla nas młodych i dla Polski. Każda inna osoba na stanowisku Prezydenta będzie lepsza, bo nowy prezydent będzie się starał coś zrobić i polepszyć naszą sytuację. Poza tym, gdyby Duda wygrał to byłby znak dla was politycznych dziadków, że społeczeństwo chce młodszych i kompetentnych polityków. To byłaby mentalna rewolucja w polityce i zwrot ku lepszemu dla Polski. Bowiem wszystkie partie polityczne, będą musiały zrobić miejsca dla młodych. Wtedy wielu młodych bezrobotnych, ale ambitnych i mających zapał do roboty i często lepiej wykształconych od was mogłoby was z powodzeniem zastąpić. Choć i dla was znajdzie się miejsce w drugim rzędzie. I to już się dzieje. Coraz silniej słychać głos młodych w powiatach i gminach. Coraz częściej w wyborach wygrywają młodzi ludzie. Nie zatrzymacie już tego. Możecie jedynie spowalniać i blokować. Ale zmiany nadchodzą. A z Panem Andrzejem Dudą nastąpią szybciej, bo Polska nie może już czekać, bo już i tak za długo czeka. Dlatego jeszcze raz proszę mi wybaczyć Panie Prezydencie, oby już niedługo były prezydencie, ale w tych wyborach zagłosuję na Andrzeja Dudę, mam nadzieję, że wygra, bo Polska is coming.

#wybory #wyboryprezydenckie2015 #andrzejduda #duda #polityka