Wpis z mikrobloga

#wrbwusa #usa #podroze #hollywood

Byliśmy dziś w Hollywood. Będą żale, więc nie czytaj jak lubisz życie.

Litwo, ojczyzno moja. Biedne polaczki-robaczki, umęczone pod Ponckim Piłatem, karmione od lat szczenięcych filmami o wielkości USA, wychowywane w pogardzie do samych siebie i swojego kraju. To my, ja w tej liczbie. Zawsze przestraszeni, żeby nie było wstydu, żeby na zachodzie nie krzywili noska, ciągle równamy szereg.

Byłem dziś w Hollywood, w stolicy showbiznesu, gdzie o gwiazdę nietrudno, a wszystko mieni się złotem i srebrem. Życie tutaj to luksus połączony z przyjemnością, Olimp dla bogów Ameryki, pierwszego kraju w świecie.

Hollywood to jest dziura. To wszystko co myślisz o Hollywood to są kłamstwa pompowane przez przemysł filmowy. Nic za tym nie stoi. Ci ludzie nie mają wstydu. Byliśmy na Sunset Blvd, byliśmy na Hollywood Blvd. Szliśmy po gwiazdach z nazwiskami tych "wiecznie pięknych i młodych".

Nawet na ich najlepszej ulicy, której imieniem chrzcili filmy, która co roku zbiera tłumy wyznawców kultu celebrity, zabudowa woła o pomstę do nieba. Wzdłuż tej najlepszej ulicy są ruiny, puste sklepy (zakratowane), leżą sobie bezdomni Murzyni. Zabudowa, nawet ta funkcjonująca, jest niska, bezpłciowa, niespójna, nieestetyczna i odstręczająca. Typowy amerykański budynek wygląda jak pomniejszona (i stara) castorama i to niezależnie od tego czy przejeżdżasz przez pustynię Nevady, czy jesteś w centrum gorących wydarzeń na Sunset Blvd. Jest to malutki barak bez dachu (dach płaski, niewidoczny), często ze starego drewna lub blachy. Nie ma mowy o jakiejś elewacji czy dekoracjach, ma byc utylitarnie. Nie ważne czy sąsiad obok ma 400 pięter, czy 2 piętra. Ja postawię parterowe bo tyle mi trzeba, żeby sprzedawać opony.

Są między tymi potworami budynki nowoczesne i ładne, ale naprawdę jak ktoś ma zgniłe dwie jedynki, to ciężko mówić że piątki i szóstki uratują mu uśmiech. Estetyka miasta to jest raczej "wszystko albo nic".

A więc dalej: krawężniki nierówne, wszystko brudne, trawniki z gównem, ja ze śmiechu puchnę. Na tych reprezentacyjnych ulicach biznesy są takie jak w małych miasteczkach - spieniężanie czeków, wszechobecne monopolowe, stacje paliw, sprzedaż opon.

Nigdzie w Polsce w miejscu choćby trochę medialnym nie widziałem takiej degrengolady. Bywam w Międzyzdrojach i widziałem gdy tam zakładali tę śmieszną Promenadę Gwiazd. Każda trawka przystrzyżona, kwiatki, ławeczki, nowe chodniki, wszystko wylizane. Co roku jest ładniej, lepiej, bardziej komfortowo. Nawet te budy w których sprzedają chiński badziew frajerom ostatnio obłożyli drewnem, żeby badziew się lepiej prezentował i frajerzy chętniej kupowali.

W Hollywood to miejsce gdzie są nazwiska gwiazd to jest chodnik, ułożony z takich dużych płytek. Ciągnie się to przez kilka skrzyżowań. I nie uwierzysz, ale fugi między tymi płytkami się powykruszały, niektóre z nich są popękane, wiele wygląda na niemyte. I oni nic z tym nie robią!! Łazisz po takim strasznym chodniku jak ze starych dworców PKP (no, może większe płytki) i próbujesz się napawać magią showbiznesu. Powodzenia!

Całości obrazu dopełniają bezdomni i wariaci, których tutaj (jak w wielu dużych amerykańskich miastach) nie brakuje. Dlaczego im się nie pomaga? Albo nie zabiera w inne miejsca? Może wrośli w otoczenie i są wolni do wydzierania się na nawet najważniejszej ulicy.

Zjadłem na Sunset Blvd hamburgera z frytkami i colą, dopiłem waniliowym shake'iem na deser. Moje doświadczenie było tak stereotypowo amerykańskie, jak tylko można nie przeżywszy strzelaniny ani ataku serca. Mimo to pozostałem niewzruszony na uroki miasteczka.

Jedyne co wzbudziło nasze zainteresowanie na tym naprawdę rozczarowującym "centrum" Hollywood to kościół scjentologiczny. Mają #!$%@? rozmach. Po ulicach koło tego kościoła chodzą "misjonarze" scjentologów z takim wielkim, wilczo wyszczerzonym i hollywoodzko fałszywym uśmiechem, że aż serce ze strachu mrozi. Oczy patrzą prosto w ciebie, uśmiech chce pożreć twoją duszę, a ty idziesz mamrocząc "No speak english! Poor polish worm! No money!", żeby się odwalili.

Pojechaliśmy zatem na wzgórza. Nie byłem jeszcze w Beverly Hills, ale byliśmy pod napisem HOLLYWOOD. Napis fajny i to im trzeba przyznać. To jest daleko, wygląda biało i kultowo, jest rozreklamowany na całym świecie. Warto zobaczyć.

Na tych wzgórzach są chyba najdroższe domy w całej okolicy Los Angeles (Hollywood jest niedaleko Los Angeles, co nie każdy wie, bo kogo to obchodzi w sumie). No to pojechaliśmy zobaczyć te rezydencje za XX mln dolarów.

Są to już domy europejskie, piętrowe, mają dachy. So far, so good. Niestety, nie są warte nawet ułamka tej ceny. Sama lokalizacja jest kiepska - dom na domu, trawnika brak, sąsiadów słyszysz, drogi dojazdowe są bardzo strome i kręte. Jakoś wykonania i materiały także odbiegają od naszych, zaściankowych i wstecznych wyobrażeń. W Ameryce sporo rzeczy buduje się z płyty wiórowej (zwanej fachowo OSB).
Kupuje sobie aktorzyna rezydencję za 8 mln dolarów na 4 arach gruntu wyrwanego przemocą górze i tylko fundamenty ma porządne, reszta z trocin.

Wizyta w Hollywood i kąpanie się w jego "splendorze" uświadomiła mi, jak ładne mamy miasta w Polsce. Jak ludzie dbają o swoje otoczenie. Jak my dobrze mieszkamy, z taką dbałością o szczegóły. Idąc na nowe osiedle domków jednorodzinnych zobaczysz lepsze rezydencje niż 95% tych na wzgórzach Hollywood.

Jak wielki szok muszą przeżywać Amerykanie gdy widzą nasze rynki we Wrocławiu, czy Krakowie? Albo Malbork, Gniezno, czy Sandomierz?
A co się z nimi dzieje we Wiedniu, Budapeszcie czy Paryżu? Jak ich wrażliwość wytrzymuje tak niesamowity kontrast między tym co oni święcą, a tym co dla nas jest normalne? Dlaczego u nich tak brakuje tej europejskiej estetyki?

Byłem w kilku ładnych miejscach w USA. San Diego to ładne miasto, z europejską zabudową. Można się przejść, można coś zobaczyć. Na pewno w Kalifornii czeka mnie jeszcze parę takich miejsc. Jadąc autem Pacific Coast Highway widzieliśmy już trochę takich miasteczek.
Nie zmienia to jednak faktu, że większość amerykanów, zwłaszcza ci biedniejsi mieszkają okropnie.
Nie chodzi o fakt, że są ubodzy, tylko o to, że jest to takie nieestetyczne wszystko, bez harmonii, bez duszy. Baraki z castoramy.

Jeśli jesteś z Sosnowca i spotkasz Amerykanina, nie wstydź się i nie udawaj Czecha. Mów spokojnie, że jesteś z Sosnowca, pokazuj zdjęcia i chwal się tym. Twój rozmówca prawie na pewno mieszka gorzej.

Zdjęcie przedstawia fragment kluczowej ulicy hollywood. Naprawdę.
WolnoscRownoscBraterstwo - #wrbwusa #usa #podroze #hollywood

Byliśmy dziś w Hollyw...

źródło: comment_gFrvi8F5eYFgmjNve3VkhtlakYrPP7r5.jpg

Pobierz
  • 241
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Współczuje podejścia. Wyjechać na wakacje i pisać na mirko jaki to syf w tym kraju jaki zwiedzam . Sprawiasz wra2zenie ze czujesz sie oszukany przez USA. Napisz zażalenie do Obamy ;) #cebulaboners
  • Odpowiedz
Wszystko się zgadza. Tylko, że są Stany i Stany. Zajrzyj np. Charleston czy np. Naples na Florydzie to znajdziesz ten europejski sznyt i trawkę przyciętą do centymetra. Łap plusa.
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo: chcesz troche bardziej boldupic to zapraszam do nowego jorku. Po jakims czasie idzie sie przyzwyczic a nawet nabiera to swojego charakteru. W zasadzie to nasza wina ze mielismy inne wyobrazenie o ameryce a nie ameryki ze jest jaka jest. W dzisiejszych czasach mamy dostep do internetu, mozemy znalesc mase zdjec, street view i filmow na yt, nie musimy wierzyc w to co sprzedaje holywood. Jednak wielu ludzi woli to
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo: trochę przesadzasz. Tzn budownictwo faktycznie mają gorszej jakości, ale beverly hills to marzenie. Jest tam pięknie i rzeczywiście fajnie by tam mieszkać. A że z dykty - taka tradycja domów szkieletowych / kanadyjskich. Jeżeli chodzi o holywood boulvard - o tam to widać zamożność amerykańska. Co innego venice beach - polecam, to dopiero kontrast.
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo: Pewnie jesteś trollem - nie wierzę, że ktoś może być na tyle głupi, żeby jeździć po najgorszych dzielnicach tylko po to, żeby pisać jak tam jest do dupy... Ale mniejsza z tym - temat budownictwa drewnianego - akurat w gdzie jak gdzie, ale w Kalifornii to ma uzasadnienie. To teren narażony na trzęsienia ziemi, więc pisanie, że to oznaka biedy jest ignorancją pierwszej wody.
  • Odpowiedz
Chodzi o to, że w stanach wszystko zostało wybudowane na bogato i nowocześnie ale dawno. Polska dopiero od niedawna ma możliwość rozbudowy infrastruktury przez co mamy wszystko najnowsze z wykorzystaniem najnowszych technologii itd.
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo: Ja tu wyczuwam BD. Zawsze tylko co sie nie podoba, polska mentalnosc. Co z tego, ze chluba gwiazd, siedziba wielkich wytworni, mnostwo planow filmowych, miejsce kultu. Po prostu zenada bo chodnik nierowny.
Domy z OSB, kurde moze dlatego ze swiat caly za wyjatkiem polakow nie spedza 70% swojego czasu wolnego w domach tylko poza nim. Nie organizuja hucznych imprez na 100 osob w domach tylko w miejscach do tego
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo: true story. Mieszkam w ameryce juz kilka lat i wiekszosc kraju to albo murzynskie getto albo wies zabita dechami. Naprawde Polska wyglada duzo lepiej. Oczywiscie centra miast jak NY czy Chicago wygladaja pieknie ale to jest maly ulamek calego miasta.
  • Odpowiedz
Byłem i potwierdzam, wrażenia bardzo podobne. Wieczorami w zwykłe dni tygodnia (w weekendy kręcą się tam tabuny ludzi) strach spacerować Aleją Gwiazd, pół roku temu szedłem tam z 2 koleżankami i nie było za ciekawie.
  • Odpowiedz
No z całym szacunkiem, ale skąd Ci w ogóle przyszło do głowy, że Los Angels reprezentuje jakąś dużą wartość pod względem urbanistycznym? Zanim tam pojechałeś nie bawiłeś się nigdy google street viewem, nie oglądałeś choćby zdjęć z google earth? Przecież nawet na filmach widać, że to poprzecinane autostradami, morze jakichś baraków z dzielnicą szklanych wieżowców w centrum. Amerykańskie miasta, którym znacznie bliżej do europejskiego rozumienia wielkomiejskiej architektury i urbanistyki i które z
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo: Masz może więcej takich zdjęć/relacji z USA? Fajnie się czyta, przy okazji Amerykę można trochę "odkłamać". Bo jedno trzeba Amerykanom przyznać: potrafią się sprzedać. Zrobią milion zdjęć jednego miejsca w NY, odpowiednio wykadrują i już większość świata myśli, że Ameryka to lśniące drapacze chmur i bogactwo, a nikt nie zauważa, że pod tymi drapaczami jest najzwyczajniej w świecie burdel: bezdomni, śmieci, tłok, dzikie jaskrawe reklamy i wygląda to po
  • Odpowiedz
@WolnoscRownoscBraterstwo

Zastanawiam się jak w epoce google street view (które pokrywa praktycznie całe USA włącznie z najmniejszymi wiochami) komuś chciało się pisać taki tekst. Przecież po dowolnym mieście, mieścinie czy wiosce w USA można się przespacerować nie ruszając się z fotela.

Ja czasem to robię, wybieram różne lokalizacje. I wydaje mi się że autor powyższego posta grubo przesadza. Nie chodzi o to żeby mieć kompleks niższości, ale fakty są takie że budynki w polskich miastach są wciąż bardzo mocno niedoinwestowane oraz mocno kuleje urbanistyka. W centrach amerykańskich miast (poza paroma ikonicznymi miejscami typu times square) nie ma tego całego swojskiego syfu reklamowego, wszystko jest na błysk. Ordnung jak w Niemczech a nawet lepiej. Urbanistyka, owszem gorsza od zachodnioeuropejskiej - to trzeba uczciwie powiedzieć - ale wciąż jednak lepsza od polskiej. Żeby nie było - sytuacja u nas sie poprawia, ale wciąż polskie miasta to nie jest europejska czołówka.
  • Odpowiedz