Wpis z mikrobloga

Druga część #wkrainiewursta

Obiecałem opisać komunikację w Berlinie ale zbierając materiały uznałem, że przyda się kilka słów o organizacji/historii tego miasta. Dzięki temu łatwiej będzie zrozumieć kilka absurdalnych z pozoru rozwiązań (no i przyznam się, że jeszcze zdjęć współczesnych nie porobiłem).

Otóż Berlin jako miasto ma wiele cech wspólnych z Wrocławiem. W dalszych tekstach będzie się to prawdopobnie przewijać ale na tą chwilę wystarczy lokalizacja. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości datuje się na IX wiek. Etymologia nazwy nie jest pewna jednak wiadomo, że pochodzi z języków słowiańskich. Zasadniczo jest kilka teorii:

1. W języku staro-połabskim 'berl' oznaczało bagno... biorąc pod uwagę fakt, iż przez Berlin płyną dwie główne rzeki (Sprewa i Hawela), dzielą się na dziesiątki kanałów (dla przykładu popularna Wyspa Muzeów powstała poprzez rozdzielenie się Sprewy na dwa kanały, które łączą się ponownie kawałek dalej), do tego kilka jezior. Słowem, ziemia jest rozmokła. To jedno z podobieństw do Wrocławia: mnóstwo rzek, kanałów i bagniste podłoże. No ale więcej kasy więc z metrem się udało :) (źródło: Berger, Dieter (1999). Geographische Namen in Deutschland. Bibliographisches Institut. ISBN 3-411-06252-5.)

2. Inna teoria mówi, że nazwa pochodzi od niedźwiedzia (Steven Somers (14 July 2008). Those Crazy Germans!: A Lighthearted Guide to Germany. Xlibris Corporation. p. 12. ISBN 978-1-4535-6595-7.) czyli słowa Bär (czyta się mniej więcej jak ber). Czemu niedźwiedź? Nie wiem. Ale symbolem Berlina faktycznie jest niedźwiedź. Tu flaga: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/ec/Flag_of_Berlin.svg/1000px-Flag_of_Berlin.svg.png

3. Jest również hipoteza Reinholda Trautmanna wg którego Berlin to zniekształcona nazwa Bralin pochodząca od Bral, czyli skróconej wersji słowiańskiego imienia Bratosław. Za hipotezą tą przemawiają pisma historyczne (np. w jednym z zapisów z 1215 gród nazwano Braline).

Tak czy inaczej, jest dość prawdopodobne, że geneza tej nazwy jest słowiańska.


Mniejsza o to jednak. Ważne jest to, że Berlin dość szybko zaczął się rozrastać i wchłaniać inne miejscowości: Wedding, Charlottenburg, Spandau, etc. No i dochodzimy do sedna.

Berlin dzieli się na kilkanaście okręgów (od stycznia 2001 okręgów jest 12, wcześniej było 23) mających oddzielne samorządy i cieszące się niemal oddzielnymi prawami miejskimi. W ostatnim tekście pisałem, że Berlin jest oddzielnym Landem w sercu Branderburgii i... tak jest, dlatego poszczególne okręgi mają znacznie większe prawa i autonomię niż możnaby się spodziewać. Oczywiście okręgi to nie koniec, ponieważ są również dzielnice (96 dla ścisłości) ale mniejsza o to.

To, co jest w tym momencie istotne to fakt, że poszczególne okręgi bardzo się od siebie różnią. Miasto jest bardzo różnorodne i w zależności od potrzeb dobiera się inaczej pożądane miejsce zamieszkania (przykładowo Spandau oferuje raczej ciszę i spokój, Koepernick jest obszarem bogactwa a Kreuzberg hipsterów i ćpunów)... Dla każdego coś się znajdzie :)

Dlaczego postanowiłem o tym napisać? Jak mówiłem: świadomość tej różnorodności i historii pomoże zrozumieć kilka zależności później. W kontekście komunikacji publicznej, o której miałem pisać warto pamiętać, że kiedy ją budowano/planowano większość okręgów była oddzielnymi miastami (istotnym przykładem jest Charlottenburg ale o tym w następnym tekście)...
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@moby04: bylem w Kreuzberg i faktycznie, wszedzie sklepy ze "sztuka", bardzo duzo grafiti, hip-kawiarn no i oczywiscie cala paleta dilerow w Kreuzberg Parku ktorzy oferuja marihunanen kazdemu napotkanemu czlowiekowi.
  • Odpowiedz