Wpis z mikrobloga

  • 17
#!$%@? mircy czymajcie mnie... No po prostu nie mogę. Jak pewno większość z was pamięta, każdy przedmiot, napotykany przez nas w toku nauki, czymś się różnił w określonym stadium "rozwoju". Na początku kolorowe rysunki i "maja ma pińć jabłek", potem "maja ma pisiont jabłek w 30 koszykach po x", w #licbaza "maja ma basen o wymiarach x na y, oblicz czas w jakim można go wypełnić" a na #studbaza "maja ma jabłko, oblicz pole słońca".
Tyle, że tak jak do liceum człowiek był straszony "lufami" i piątkami, gdzie praktycznie niektórzy byli ciągnięci za łeb, żeby coś jednak umieli, tak na studiach jest różowopaskowe "Rób pan jak uważasz, masz pan zdać". Na wsystkich przedmiotach...


No cholera, każdy przedmiot się zmieniał, a tutaj jak w podstawówce oglądaliśmy głupio śmiejących się #dziwnypanzestocku i słuchaliśmy "sidi łon, please fuk urself" o rzekomo "nowinkach technicznych" anno domini 2002 tak teraz jest to samo...
Od początku trzeba było kupować nieadekwatnie #!$%@? drogie podręczniki, jakby drukowane krwią jednorożca, mimo że wszystkie opierają się na tym samym schemacie:
-Cool story bruh, martha ate the cake
-Eat ate eaten
-Make a presentation about why Martha is so fucking fat and why she shouldn't eat so many cakes
-Unit 89 test
Od lat te same, #!$%@? do granic możliwości schematy, sprawdzanie obecności i "hey guyz, its all bout lrn thru phun!". Gdzie na takiej dyskretnej czy algebrze "No może pan w internecie znaleźć książkę, tam mają dobre zadania, podobne do tych co będą na kolokwium", nikt nie zwraca uwagi czy jesteś czy nie- masz to po prostu umieć.
Takie #gorzkiezale i #boldupy , bo mógłbym dłużej pospać (wykłady z javy i cpp ogarniam bezproblemowo), ale niee, bo potem się tłumacz...
  • 3
  • Odpowiedz
@tellet:
Dokładnie, najlepsze są tzw. listeningi, w których lektorzy mówią jakby 3x wolniej niż normalni Brytyjczycy.
Potem wyjeżdżasz do USA i uczucia w stylu: "WTF - po jakiemu oni gadają"

Ale to tam jeszcze da się wytrzymać. Najlepsze są kartkówki ze słówek, zawsze trzeba wybrać słowo, której było w tym słowniczku w książce.
W końcu przecież nie może być immediately czy instantly zamiast straight away, bo tego nie było.
Dodatkowo z
  • Odpowiedz
@trevoz: Smutne jest jeszcze to, że często można trafić na takich nauczycieli, którzy na siłę chcą Cię nauczyć coś co już wiesz czy też brak zwolnienia. Bo akurat na pewno potem będę mógł wpisać w CV, że "miauem piontkę na świadectwie licealnym z angielskiego, bo zrobiuem projekt" albo "A Pani Doktor wystawiua mi 5 na koniec z angielskiego, hój że nie mam nawet FCE". Niektórzy nauczyciele myślą, że kogoś z firmy
  • Odpowiedz