Wpis z mikrobloga

Kiedyś jechałem autobusem na pociąg. Miałem strasznie mało czasu na dojście na peron. Próbuję wysiąść z busa i nagle drogę zastępuje mi kontrolerka. Mówię kulturalnie "Przepraszam, spieszę się na pociąg." Babsko rozpościera ręce dając mi jasno do zrozumienia, że nie wyjdę. Złapał mnie lekki #!$%@? no ale nie wypada potraktować jej z bara i do przodu. Taką ma kobieta prace wredną. Mimo to poczułem się urażony, że wzięto mnie za kogoś kto chce się wymigać od kary, za kogoś kto jezdzi bez biletów i nie jest wstanie godnie przyjąć konsekwencji swoich przewinień. Tymczasem szukam gdzieś zgrdulonego biletu bo oczywiście chwilowa amnezja nie pozwala mi przypomnieć gdzie go wsadziłem. Cały autobus czeka, pociąg mi zaraz odjeżdża, wszyscy zniecierpliwieni, ja zdenerwowany bo czas goni. Wreszcie znajduję bilet w jednej z kieszeni i z gniewnym grymasem na twarzy wciskam kobiecie w dłoń. Teraz gdy miała zajęte ręce sprawdzaniem autentyczności papierka wybiegłem w pośpiechu bez ogródek nie czekając na jej reakcję. Z popsutym humorem udałem się na stację (maraton życia).