Wpis z mikrobloga

dzisiaj byłem w galerii mokotów w #rossmann z moim #rozowypasek i kupiła sobie kredkę do oczu za 32zł. Płacąc w kasie okazało się że kredka kosztuje jednak 45.90 na co powiedziałem że nieprawda bo było 32.

Przyszła pani kierownik i powiedziała że to nie jest kredka ale jakiś eyelash jednak ktoś wepchnął to coś do kredek i stąd omyłka.

I teraz puenta. Pani powiedziała że to ich wina i że ten eyelash sprzeda nam za 32zł bo za tyle go wzięliśmy z półki. :) Spoko podejście do klienta pewnie nie raz jeszcze tam zrobimy zakupy.

#tylewygrac , #polecam , #klientnaszpan

EDIT: można powiedzieć że o taki Rossman nic nie robiłem :P
  • 10
@unstyle: nie mam pojęcia, pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Miałem kiedyś extra frytki w KFC bo 5 minut na MegaPoketa czekałem ale myślę że wtedy podejrzewali że jestem jednym z tych ukrytych testerów :P
@qluch: tak jak pisał @slammer zasada ta obowiązuje w każdym sklepie, jest to zapisane w ustawie o ochronie konkurencji i konsumenta. Jeśli przykładowo kupujesz sweter w sklepie X i na metce masz cenę 50 zł a przy kasie okazało się, że wg kodu produktu kosztuje 250 zł, masz prawo do kupna go po cenie przedstawionej na metce - jest to oferta w rozumieniu prawa.

P.S dlatego we wszystkich gazetach ze sklepów,
@puzderko: Jeśli eyelash za 50zł był podpisany jako kredka za 30zł, to nie można mówić o obowiązku sprzedaży za 30 zł.
Jeśli pracownik naklei przez przypadek na laptopa Toshiby za 3000 cenę "laptop Asus, 1600 zł", to powinno się sprzedać klientowi Toshibę za 1600?
Oczywiście, że nie, ustawa i powiązane z nią rozporządzenia mówią, że liczy się cena na metce jednoznacznie identyfikującej produkt - dlatego w większości dużych sklepów jest zapisany