Wpis z mikrobloga

#stokopert i #postmanstories niezwiązane z listonoszowaniem

Kiedy byłem chłopcem, bardzo chciałem mieć domek na drzewie. Z racji, że mieszkałem w mieście, nie było możliwości takowego zbudować. Co prawda przed moim blokiem rosła okazała jarzębina, ale każda próba przekonania rodziców, aby spełnili moje marzenie, spotykała się z odmową.

Co roku, w wakacje, jeździłem do mojej babci na wieś. Mieszkała ona w pięknym murowanym domu wybudowanym techniką muru pruskiego. Mimo że babcia dawno w tym domu nie mieszka, ja nadal pamiętam rozmieszczenie pokoi, widok z kuchni i jak w łatwy sposób otworzyć toporny zamek drzwi prowadzących do piwnicy.

Przed domem rósł wielki bez. Jak ja byłem chłopcem, krzew ten był już w kwiecie wieku. Duże rozłożyste konary, gęste listowie i piękne fioletowe kwiaty przyciągające mnóstwo pszczół zwabionych słodkim zapachem. W cieniu, pod jedną z gałęzi stałą, zbita z desek, ławeczka. Dzięki niej, w łatwy sposób, mogłem wejść, po pniu na jedną z gałęzi. Wtedy był to niesamowity wyczyn. Dzień po dniu było to coraz łatwiejsze i w niedługim czasie z łatwością mogłem się wspiąć na sam czubek. Gdy po latach odwiedziłem stary dom babci, okazało się, że bez, który robił na mnie takie wrażenie, wcale nie jest duży, a czubek znajduje się co najwyżej na wysokości pięciu metrów.

Babcia, widząc moje małpie popisy, kiwała tylko głową i wracała do swoich zajęć. Bez o fioletowych kwiatach był moim placem zabaw. W pewnym momencie postanowiłem zbudować domek na bzie. Miałem tylko sześć lat więc zrobiłem to po swojemu. Codziennie znosiłem przeróżne przedmioty i umieszczałem je w miejscach, które pełniły różne funkcje w bazie. Kawałek łańcucha był ,,wspomagaczem,, wspinaczki, stary termos bez dna był lunetą, a dziurawy garnek pełnił funkcję dzwonu ostrzegawczego. Znalazło się nawet miejsce dla psa, który stał się strażnikiem. Był kiepski w tej pracy, gdyż był stary i cały czas spał. Na tej starej, kwitnącej krzewinie zbudowałem swój wymarzony domek na drzewie. Gdy przyjeżdżałem w następne wakacje, dodawałem kolejne elementy. Po latach doceniam to, że moja babcia nie zdjęła ani jednej rzeczy. Zawsze wszystko było na swoim miejscu. Gdy się witaliśmy, oznajmiała, że strzegła mojej fortecy a stary śpioch Misiek doglądał czy nic nie zginęło.

Dzięki mojej wyrozumiałej babci i rodzicom okazującym dumę z mojego miejsca zabaw miałem wspaniałe dzieciństwo.

Ot za sprawą, koperty przypomniało mi się dzisiaj takie miłe wspomnienie :)
Old_Postman - #stokopert i #postmanstories niezwiązane z listonoszowaniem

Kiedy by...

źródło: comment_PqDHIp3mIIGx5BgXa8mzM2ItE1SRlNMe.jpg

Pobierz
  • 14
@Old_Postman: A co ma do tego krówka? Czy to nie chodzi przypadkiem o ten dowcip?
Idzie sobie facet przez park i nagle widzi - na drzewie siedzi krowa:
- Ej, krowo, co ty tam robisz?
- Jak to co, jem czereśnie!
- Ale przecież to jest wierzba!
- Ale czereśnie mam w tytce!

@gorzka: Znam inny z krowami na drzewach, jak to siedzą dwie i akurat nie jedzą cukierków, ale siedzą na drzewie. Rozłożone jak tylko się da szeroko! Aż tu nagle nadlatuje trzepocząc skrzydełkami stado latających imadeł. Imadła zatrzymują się w powietrzu przy drzewie nie przestając trzepotać skrzydełkami i pytają krów, w którą stronę do Paryża?!
Na to jedna z krów podnosi leniwie swoją raciczkę w górę i wskazuje równie powoli stadu latających