Wpis z mikrobloga

czy też czujecie jakieś dziwne podniecenie, kiedy umiera osoba powszechnie znana i szanowana?
nie są to osoby, które znam osobiście, więc tak naprawdę mam w dupie ich los. niby będę mówił, że mi takiej osoby szkoda, bo to zawsze jest tragedia, ale w gruncie rzeczy będę czuł podekscytowanie, że wydarzyło się coś ciekawego. jak marylka baka umarła, dookoła wszyscy byli zaaferowani, że taka młoda, że taka dobra i umarła, choć tak bardzo na to nie zasłużyła. po dniu, kiedy umarł papież, to był best day ever, choć osobiście tę aktorkę lubiłem bardzo. śmierć bliskich zawsze boli, ale jeśli chodzi o śmierć celebrytów, to ciężko jest dawać #!$%@?. a leszczyński to kompletny pionek, więc dziś nuda. w zeszłym tygodniu rano kupiłem sobie tymbarka i pod kapslem był napis mam dla ciebie prezent!, tego samego dnia #!$%@?ł się ten samolot w alpach. fajnie się o tym gadało w kolejce po zasiłek, choć wiem, że 150 rodzin od tygodnia i przez następnych wiele miesięcy nie będzie myśleć o niczym innym.

edit: byłbym zapomniał o smoleńsku - poziom podniecenia niemalże tak wysoki, jak 2 kwietnia 2005 (przy okazji odkryłem, że jutro 10 rocznica!)

z fartem

#lippaa
  • 54
  • Odpowiedz
@CzerwonaPapryka1: Ten koleś jest walnięty, jego jedynym celem życiowym jest mieć wpis w gorących codziennie, więc nie dziw się gdy taka osoba ma coś nie tak z banią. Już pominę fanpage na facebooku z lalkami barbie jak zwiedzają WWA.
  • Odpowiedz