Wpis z mikrobloga

#kuchniafilmowa #film #ciekawostkifilmowe

Dzisiaj przyjrzymy się, na jaki tani chwyt biorą nas scenarzyści :-)

Nie powiem nic odkrywczego, gdy stwierdzę, że czytając literaturę o filmie czy scenopisarstwie, ogląda się potem filmy zupełnie inaczej, z pewną świadomością i wiedzą, wcześniej dla nas niedostępną. Wiele scen, kiedyś uchodzących za wzruszające czy mocne, zaczynają powoli ocierać się o banał, gdy pozna się schematy pisania scenariusza, lub też pewne chwyty przez scenarzystów stosowane.

Fragment książki „Jak napisać scenariusz filmowy” (brzmi jak poradnik for dummies, ale to na prawdę porządna książka) autorstwa Robina U. Russin oraz Williama Missouri Downs. Przyjrzymy się… pieskom, kotkom, oraz dzieciom

(…)Są pewne techniki, które scenarzyści wykorzystują, chcąc wzbudzić sympatię do bohatera, choćby nie wiadomo jak paskudnego. Techniki są tak znane, że ocierają się o kicz, jednak działają i zawsze można się pokusić o nowatorskie zastosowanie. Mówiąc krótko, sprawdzają się do kojarzenia bohatera z niewinnością.

Pierwsza metoda: niech lubi dzieci i/ albo psy (albo niech je polubi, jak w „Parku Jurajskim”). Inne, rzadziej spotykane zwierzęta, też się nadają: małpy, słonie a nawet iguany (w „Uwolnić Orkę” mamy dawkę podwójną, dziecko i nietypowego zwierzaka). Jeszcze lepiej, żeby dziecko albo zwierzak polubiło protagonistę (głównego bohatera. Jego wrogiem jest antagonista – ten zły - Pstronk), co dowodzi, że pod oschłą skorupą kryje się człowiek wart bezinteresownej miłości (…).

(…) Klasyczny przykład znajdziemy w „Lepiej być nie może”, gdzie Melvin - antypatyczny protagonista (Jack Nicholson) zdobywa uczucie małego pieska, chociaż wcześniej wyrzucił go do śmieci. Potem Melvin załatwia opiekę medyczną dla chorego dziecka (…). Te metody sprawdzają się, bo dzieci i psy reprezentują niewinność, a troska symbolizuje altruizm i bezinteresowność (…).

(…) Inaczej ma się sprawa z kotami. Koty postrzegane są jako mądre, zmysłowe i samolubne, z pewnością nie niewinne, więc postać, która lubi koty jest zazwyczaj czarnym charakterem (jak Bolfeld w filmach o Bondzie).
Jeżeli protagonista ma kota, ten, nawet jeśli nie jest z natury zły, wpakuje właściciela w kłopoty, jak Ripley w „Obcym” czy Julianne Morre w „Zabójcach”. Ma to wpływ na rozwój akcji, ale nie uczłowiecza bohatera. Dalej, każdy właściciel agresywnego psa jest niedobry – zniszczył niewinność zwierzęcia.

Bohater pozytywny nie kopnie dziecka ani psa, chyba, że pies jest agentem antagonisty, ale koty to już inne sprawa. Zwłaszcza nadęte, puchate. Wyjątek stanowią małe, jazgotliwe pieski, ale i tak bohater musi być w wyjątkowo parszywym humorze (…) ;-)

Przychodzą Wam do głowy inne przykłady? A może znacie jakiś film łamiący ten schemat?
Ja ostatnio podczas projekcji animacji „Piotruś i Wilk” widząc tłustego nadętego kota stwierdziłem, że pewnie wpakuje Piotrusia w kłopoty. I rzecz jasna – wpakował :-)

Zapraszam do subowania tagu #kuchniafilmowa, gdzie wrzucam i wrzucać będę filmowe ciekawostki dotyczące filmów, scen, ludzi kina, warsztatu i scenopisarstwa.

W następnym wpisie zdradzę, jaki wielki amerykański reżyser... sprowadzał śnieg z Zakopanego i co się za tym kryje :)
Pobierz Zuchwaly_Pstronk - #kuchniafilmowa #film #ciekawostkifilmowe

Dzisiaj przyjrzymy si...
źródło: comment_WzugUpfOAbl4SCJliseH2eNkcvT617nE.jpg
  • 15
@darjahn: nie widziałem, więc cięzko mi się wypowiedzieć. Są głównymi bohaterami?

Azja to inny ośrodek kulturowy, my przyzwyczajeni jesteśmy do zachodniej kultury i jej standardów, stąd ich filmy wydają nam się często dziwaczne. Jednak wspólnych cech jest bardzo wiele.
@darjahn: skoro to dwójka protagonistów to mamy IMO inny przykład, niż w podanych przeze mnie - mój mówi o wpływie zwierząt i dzieci na zazwyczaj dorosłe postaci (protagonistę i antagonistę).
Ale oczywiście + za czujność ( ͡ ͜ʖ ͡)